Hej tu Akari i Kushina. Obie wpadłyśmy na pewnien pomysł, ale może wyjaśnimy wam to w dialogu:
Ak: A więc tak moi drodzy...
Kushi: Jezu Ak! Zanudzisz ich zanim coś im powiemy dattebane!
Ak: Bardzo śmieszne Uzumaki!< zali ją po głowie > Ale ja nikogo nie uśpiłam prawda? < rozgląda się > Nagato! Ty też! < płacze w kącie >
Kushi: Jak widać Akari nas opuściła a Nagato w tej oto chwili ją pociesza< puszcza oczko do Minato > A więc na czym my to skończyłyśmy dattebane...
Ak: Na przywitaniu sklerotyku jeden!!!< krzyczy jej do ucha > A więc witamy was serdecznie < śle uśmiech każdemu >
Kushi: Tak, tak < kiwa głową i masuje ucho > Witamy i zaczynamy dattebane!
Ak: No więc teraz o co chodzi w naszej gierce " Zagrajmy w Quiz". Otórz nikt z nas nie zna wszystkich blogów o swoich ulubionych paringach, tak więc aby to ułatwić postanowiłyśmy wymyślić tę zabawę....
Kushi:...polega ona na tym, że podajemy jakąś literę z alfabetu, a wy dajecie adres jednego bloga o takiej tematyce. Może pokażemy.... Podaj mi coś na " M"
Ak: Mimowolnie Kocham Cię - blog o tematyce MinaKushi pisany przez Rechotkę.... A teraz podaj mi na "N"
Kushi: NaruHina- Academy - jak nazwa skazuje blog o NaruHina pisany przez Hikari No
Ak: Tak to mniej więcej wygląda. A teraz pytania do kilku blogerek tak więc: Podaj mi na " S" , podaj na "G" oraz podaj mi na " A"
Kushi: A teraz blogerki, które na nie odpowiedzą....:
1. Aki
2. Rechotka
3. Jagoda Lee
4. Mikinnou
5. Akari Urokiri( nie mówcie jej o tym, ale jestem ciekawa co da dattebane)
6. Kenejla Uzumaki
Każdą z autorek poinformujemy o tym na ich blogach i tak ma mniejwięcej to wyglądać dattebane
* post pisany przez obie autorki, lecz z konta Akari dattebane
piątek, 30 sierpnia 2013
niedziela, 25 sierpnia 2013
Rozdział trzydziesty piąty
Hay Hi Helo! Dziś nocia z domu moich kuzynów.... Tia... Mam nadzieje , że wam się spodoba i przepraszam za długość...
~~~~
~~~~
*** misja pokojowa ***
Kushina wraz z Minato i jeszcze kilkoma innymi shinobi szli
w wyznaczone miejsce. Żadna z pięciu nacji nie miała do niego prawa, więc
wydała się ona najlepsza. Podczas trzydniowej podróży młoda jinchuriki nie
wypowiedziała ani jednego słowa. Nawet nie spojrzała na kompanów. Gdy w końcu
dotarli każdy przywódca wioski był podejrzliwy co do innych. Każdy zajął swoje
miejsce a jinchuriki stanęli za ich fotelami, wyprostowani. Każde z nich badało
sytuacje i swojego przeciwnika. Każdy oprócz Kushiny, która była ich królową.
Oczywiście nikt o tym nie wiedział prócz Sarutobiego. Ale on już o tym zapomniał.
- Trzeba będzie ustalić nowe granice.- rzekł Raikage.
- Co? To obłęd! Chcesz zmienić wielkość każdej z nacji tylko dlatego abyś miał większe wpływy!- krzyknęła trzecia Mizukage.
- Nic z tego nie wyniknie! Powinien piasek dostać zgodę na przewodnictwo w tej odprawie a nie wy!
- Proszę was. Uspokójmy się i porozmawiajmy na spokojnie.- zaproponował Namikaze.
- Myślisz, że się ciebie boje pokurczu?- spytał z kpiną Raikage.
- Nic nie mówię, ale nie spotkaliśmy się tu aby udowodnić swoje umiejętności tylko aby porozmawiać o pokoju.
- Jesteś taki sam jak twoi poprzednicy. Liść był, jest i zawsze będzie tchórzami! Tak samo jak kiedyś Wir.- nosicielka Kuramy nie wytrzymała i na niego warknęła.- Uspokój swoją broń.
- Posłuchaj mnie ty pieprzony skurwysynie! Nigdy nie obrażaj Wiru! To przez was straciłam wioskę wy pieprzeni skurwiele! A dlaczego? Bo się nas baliście chuje jebane! Baliście się naszych umiejętności! Tego, że każdego z was pokonamy! Chcesz się dupku przekonać jak walczy prawdziwy wojownik? Chcesz?! To proszę cię bardzo. Zaraz się przekonasz tylko wyjdziemy z budynku a skopie ci tą pieprzoną dupę! I twój braciszek ci w niczym nie pomoże.- jej oczy przybrały tęczówki lisa. Od razu przy niej zjawił się Bee. Spojrzała tylko na niego a ten stał jak sparaliżowany.
- Co ona mu zrobiła?!- spytał A, podnosząc się z krzesła. Minato od razu stanął mu na drodze.
- Nikt z nikim nie będzie walczył. To nie czas ani miejsce na walkę.- rzekł spokojnie, aż za spokojnie. Uzumaki nie spuszczała oczu z Bee, który też na nią patrzył tylko nie swoimi oczami. Jego bestia patrzyła się na nią i była gotowa do wszystkiego. „ Uspokój się Kushina. To są rozmowy pokojowe a nie pogawędka przy kawce i ciasteczkach! Zachowuj się jak na prawdziwą królową przystało!” krzyknął Kurama. Dziewczyna wzięła uspokajające wdechy, posłała piękny uśmiech w stronę Bee i powróciła do swoich starych oczu. Bee obudził się z transu a młoda Uzumaki na spokojnie analizowała sytuacje w jakiej są. Przejechała dłonią po włosach i podeszła do Raikage. Odepchnęła Minato i ukłoniła się przed nim. Posłała mu swój uśmiech królowej.
- Przepraszam za swój wybuch, ale taka moja natura.- powiedziała swoim najpiękniejszym głosem. Lekko się uśmiechnęła, zmrużyła odrobinę powieki. Raikage był nią zauroczony.
- To też moja wina. Nie powinienem od razu z czymś takim wyskakiwać.- odpowiedział drobnym uśmiechem w jej stronę. Każdy się na nich patrzył z niedowierzaniem. Nikt, ale to nikt jeszcze tak szybko go nie uspokoił. „ No i o to mi chodziło młoda.” Powiedział z uśmiechem lis. Po uspokojeniu Raikage powrócili do rozmowy o pokoju. Młoda Uzumaki czuła na sobie przez cały ten czas spojrzenie A…. Po powrocie z narady, Kushina dostała ochrzan od Rady i Minato. Ale się tym nie przejęła. Ruszyła w stronę rezydencji klanu Uzumakich. Od razu powróciły do niej wspomnienia….
- Trzeba będzie ustalić nowe granice.- rzekł Raikage.
- Co? To obłęd! Chcesz zmienić wielkość każdej z nacji tylko dlatego abyś miał większe wpływy!- krzyknęła trzecia Mizukage.
- Nic z tego nie wyniknie! Powinien piasek dostać zgodę na przewodnictwo w tej odprawie a nie wy!
- Proszę was. Uspokójmy się i porozmawiajmy na spokojnie.- zaproponował Namikaze.
- Myślisz, że się ciebie boje pokurczu?- spytał z kpiną Raikage.
- Nic nie mówię, ale nie spotkaliśmy się tu aby udowodnić swoje umiejętności tylko aby porozmawiać o pokoju.
- Jesteś taki sam jak twoi poprzednicy. Liść był, jest i zawsze będzie tchórzami! Tak samo jak kiedyś Wir.- nosicielka Kuramy nie wytrzymała i na niego warknęła.- Uspokój swoją broń.
- Posłuchaj mnie ty pieprzony skurwysynie! Nigdy nie obrażaj Wiru! To przez was straciłam wioskę wy pieprzeni skurwiele! A dlaczego? Bo się nas baliście chuje jebane! Baliście się naszych umiejętności! Tego, że każdego z was pokonamy! Chcesz się dupku przekonać jak walczy prawdziwy wojownik? Chcesz?! To proszę cię bardzo. Zaraz się przekonasz tylko wyjdziemy z budynku a skopie ci tą pieprzoną dupę! I twój braciszek ci w niczym nie pomoże.- jej oczy przybrały tęczówki lisa. Od razu przy niej zjawił się Bee. Spojrzała tylko na niego a ten stał jak sparaliżowany.
- Co ona mu zrobiła?!- spytał A, podnosząc się z krzesła. Minato od razu stanął mu na drodze.
- Nikt z nikim nie będzie walczył. To nie czas ani miejsce na walkę.- rzekł spokojnie, aż za spokojnie. Uzumaki nie spuszczała oczu z Bee, który też na nią patrzył tylko nie swoimi oczami. Jego bestia patrzyła się na nią i była gotowa do wszystkiego. „ Uspokój się Kushina. To są rozmowy pokojowe a nie pogawędka przy kawce i ciasteczkach! Zachowuj się jak na prawdziwą królową przystało!” krzyknął Kurama. Dziewczyna wzięła uspokajające wdechy, posłała piękny uśmiech w stronę Bee i powróciła do swoich starych oczu. Bee obudził się z transu a młoda Uzumaki na spokojnie analizowała sytuacje w jakiej są. Przejechała dłonią po włosach i podeszła do Raikage. Odepchnęła Minato i ukłoniła się przed nim. Posłała mu swój uśmiech królowej.
- Przepraszam za swój wybuch, ale taka moja natura.- powiedziała swoim najpiękniejszym głosem. Lekko się uśmiechnęła, zmrużyła odrobinę powieki. Raikage był nią zauroczony.
- To też moja wina. Nie powinienem od razu z czymś takim wyskakiwać.- odpowiedział drobnym uśmiechem w jej stronę. Każdy się na nich patrzył z niedowierzaniem. Nikt, ale to nikt jeszcze tak szybko go nie uspokoił. „ No i o to mi chodziło młoda.” Powiedział z uśmiechem lis. Po uspokojeniu Raikage powrócili do rozmowy o pokoju. Młoda Uzumaki czuła na sobie przez cały ten czas spojrzenie A…. Po powrocie z narady, Kushina dostała ochrzan od Rady i Minato. Ale się tym nie przejęła. Ruszyła w stronę rezydencji klanu Uzumakich. Od razu powróciły do niej wspomnienia….
*** perspektywa Kushiny***
Ech. W wiosce jestem już miesiąc i ani jednej misji, nie
wliczając tamtej z Minato. Jęknęłam przekręcając się na łóżku. Przez tamtą
misję straciłam swoją przyjaciółkę Mikoto, która jest teraz kumpelą mojej
siostry dattebane. Shion i Manku znalazły wspólny język z Tamiko, Kakashim i
Itachim. A ja? Siedzę w pokoju i rozmyślam nad swoim życiem. Co bym zrobiła
gdybym nie zgodziła się na tamtą misję. Zapewne zostałabym z Minato. Nie
straciłabym swojej przyjaciółki…. Nagle moje rozmyślania przerwało pukanie do
drzwi. Z niezadowoleniem na twarzy, ruszyłam w stronę drzwi.
- Tak?
- Hej Kushina!
- Cześć Hana.
- Dasz się wyciągnąć do łaźni?
- Z chęcią dattebane.- powiedziałam i ruszyłyśmy w stronę łaźni. Dawno z nią nie rozmawiałam. Dotarłyśmy na miejsce…. Siedziałyśmy zanurzone w wodzie. Hana opowiadała mi o tym co mnie ominęło a ja bawiłam się wodą. Gdy nagle….
- Tak?
- Hej Kushina!
- Cześć Hana.
- Dasz się wyciągnąć do łaźni?
- Z chęcią dattebane.- powiedziałam i ruszyłyśmy w stronę łaźni. Dawno z nią nie rozmawiałam. Dotarłyśmy na miejsce…. Siedziałyśmy zanurzone w wodzie. Hana opowiadała mi o tym co mnie ominęło a ja bawiłam się wodą. Gdy nagle….
sobota, 17 sierpnia 2013
Rozdział trzydziest czwarty
Cóż nie jest to niedziela, ale mała informacja co do tej notki. Otóż ani ja ani Akari nie wiemy czy jutro będziemy miały dostępy do komputerów bo każda gdzieś jedzie. Tak więc zapraszam i mam nadzieje, że wam się spodoba dattebane
- Minato….- tylko powiedziałam. Nogi miałam jak z waty. Nie
mogłam się ruszyć. Nagle jego oczy spojrzały na mnie. Po moim ciele przeszedł
dreszcz. Starałam się nie patrzeć na jego twarz a zwłaszcza w oczy. Wiedziałam,
że jak w nie spojrzę to utonę w błękicie jego oczu…. Stop!! Wzięłam głęboki
wdech.- Przepraszam. Pomyliłam się. Gdzie zastanę Sarutobiego-same?- nagle ktoś
wszedł do pokoju.
- Za tobą.- odrzekł z obojętnością w głosie. Niby czego mogłam się spodziewać po tym jak go potraktowałam. Odwróciłam się na pięcie. Ujrzałam twarz starucha. Podeszłam do niego, z torby wyciągnęłam wszystkie swoje raporty.
- Proszę. Orochimaru nie żyje. Do widzenia.- ukłoniłam się i wraz z siostrami opuściłam gabinet. Moje serce waliło jakbym przebiegła sto kilometrów bez przerwy. Manku złapała mnie za rękę i skacząc po dachach dotarłyśmy na górę Hokage. Usadziły mnie na pierwszej lepszej głowie.
- Kushina oddychaj.- nakazała mi Shion. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że wstrzymuje oddech.- Kto to był? Kushina?- ale ja jej nic nie powiedziałam, bo uświadomiłam sobie, że siedzę na JEGO kamiennej głowie! Jak oparzona z niej zeskoczyłam i uciekłam w stronę pola treningowego. Tak. Ja Kushina Uzumaki uciekłam. I to przed facetem!! Zatrzymałam się na pustym polu treningowym i przelałam swoje emocje na pień….
- Za tobą.- odrzekł z obojętnością w głosie. Niby czego mogłam się spodziewać po tym jak go potraktowałam. Odwróciłam się na pięcie. Ujrzałam twarz starucha. Podeszłam do niego, z torby wyciągnęłam wszystkie swoje raporty.
- Proszę. Orochimaru nie żyje. Do widzenia.- ukłoniłam się i wraz z siostrami opuściłam gabinet. Moje serce waliło jakbym przebiegła sto kilometrów bez przerwy. Manku złapała mnie za rękę i skacząc po dachach dotarłyśmy na górę Hokage. Usadziły mnie na pierwszej lepszej głowie.
- Kushina oddychaj.- nakazała mi Shion. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że wstrzymuje oddech.- Kto to był? Kushina?- ale ja jej nic nie powiedziałam, bo uświadomiłam sobie, że siedzę na JEGO kamiennej głowie! Jak oparzona z niej zeskoczyłam i uciekłam w stronę pola treningowego. Tak. Ja Kushina Uzumaki uciekłam. I to przed facetem!! Zatrzymałam się na pustym polu treningowym i przelałam swoje emocje na pień….
*** przed wejściem Uzumaki. Oczami Namikaze ***
Wypełniałem papiery dotyczące egzaminu na jounina.
Usłyszałem pukanie i nim odpowiedziałem do gabinetu weszła jakaś osoba.
- Minato….- usłyszałem swoje imię. Wszędzie rozpoznałbym TEN głos. Długopis, który trzymałem w dłoni upadł mi bezszelestnie na dokumenty. Wziąłem niewidoczny uspokajający oddech. Miałem o NIEJ zapomnieć. W moich oczach starałem ukryć ból, jaki zadała mi kiedyś. Spojrzałem na nią. Wypiękniała. I to cholernie. Jej włosy sięgały teraz do ud. Tak bardzo chciałem tak jak podczas TEJ nocy móc ich dotknąć. Przytulić, posmakować jej słodkich ust…. Stop!! Minato opanuj się! Nakazem sobie w myślach.- Przepraszam. Pomyliłam się. Gdzie znajdę Saturobiego-same?- spytała i właśnie on wszedł do pokoju.
- Za tobą.- powiedziałem z udawaną obojętnością w głosie. Z trudem mi się ona udała. Odwróciła się z gracją na pięcie i podeszła do Hiruzena coś mu podając.
- Proszę. Orochimaru nie żyje. Do widzenia.- ukłoniła się i wyszła wraz z dwoma dziewczynami, które dopiero co zauważyłem. Staruszek zamknął za nimi drzwi i do mnie podszedł. Położył teczkę na biurku.
- Wiesz, że trzeba znaleźć jej jakieś mieszkanie. Jej misja dobiegła końca i znów tu zamieszka.
- Wiem.- oparłem się o oparcie fotela.- Po co dajesz mi tą teczkę?
- Ja już nie jestem Hokage. Teraz to ty musisz zapoznać się z jej raportem.
- Nie smutno ci, że twój uczeń został przez nią zabity?
- Jeśli było to konieczne to nie.
- A po co tu przyszedłeś?- spytałem.
- A tak. Posłuchaj wiesz, że niebawem trzeba by zacząć rozmowy pokojowe.
- Tak.
- A do tego jesteś proszony aby był z tobą jinchuriki. Tak samo pozostali Kage będą ze swoimi. Mam ją o tym poinformować czy zrobisz to osobiście?- spojrzał na mnie. Wziąłem głęboki wdech. Zamknąłem oczy i przyłożyłem do nich palce.
- Sam to zrobię. Mógłbyś poszukać jakiegoś wolnego mieszkania z trzema sypialniami? Bo wydaje mi się , że jej kompanki z nią zostaną w wiosce.
- Oczywiście Hokage-sama. Idź i mniej to z głowy Minato. Bardzo cię przepraszam.
- Nie musisz za co. To już przeszłość. Zapomniałem o tym co kiedyś między nami było. A teraz cię przeproszę.- podniosłem się z fotela i razem opuściliśmy gabinet. Zamknąłem go i wyszedłem z budynku. Nawet nie wiedziałem gdzie jest! Kierowany przeczuciem ruszyłem w stronę pola treningowego. I nie zawiodłem się. Waliła w słup. Podszedłem bliżej i już bym od niej oberwał. Szybko złapałem jej pięść tuż przy twarzy.
- Nie ładnie jest atakować ludzi. A zwłaszcza wyższych rangą.- kilka kosmyków opadło na jej twarz. Fuknęła jak kotka i wyrwała pięść z mojego uścisku.
- Odruch. Mogę wiedzieć czym zaszczycam obecność samego Hokage przy mnie?- rzekła z ironią w głosie. Czyli ona o tym co nas łączyło zapomniała? To dobrze, bo ja też już o tym zapomniałem.
- Bardzo śmieszne. Skoro już wróciłaś to wyruszysz ze mną na rozmowy pokojowe.
- Co dattebane?!
- Ale tylko jako jinchuriki. Taki jest warunek i dla bezpieczeństwa.
- Czyjego?
- Waszego. Każdy jinchuriki z pięciu nacji będzie z Kage. Tak więc tylko o tym cię informuje a i mam dla was mieszkanie. Proszę.- podałem jej kartkę , którą przed chwilą dostałem po przez kunai. Nie musiałem patrzeć co tam jest bo dobrze wiedziałem. Jej oczy rozszerzyły się.- Coś nie tak?
- Nie, nic. To ja już będę szła po siostry dattebane. Do widzenia Hokage-sama.- ukłoniła się i uciekła gdzieś. Patrzyłem za nią. Gdy zaczął padać deszcz ruszyłem powoli w stronę domu. Wszedłem cały mokry.
- Czemu nie przeniosłeś się do domu?
- Nie miałem nastroju. Idę spać. Dobranoc.- i jak najszybciej znalazłem się u siebie. Przebrałem się w piżamę i od razu zasnąłem…..
- Minato….- usłyszałem swoje imię. Wszędzie rozpoznałbym TEN głos. Długopis, który trzymałem w dłoni upadł mi bezszelestnie na dokumenty. Wziąłem niewidoczny uspokajający oddech. Miałem o NIEJ zapomnieć. W moich oczach starałem ukryć ból, jaki zadała mi kiedyś. Spojrzałem na nią. Wypiękniała. I to cholernie. Jej włosy sięgały teraz do ud. Tak bardzo chciałem tak jak podczas TEJ nocy móc ich dotknąć. Przytulić, posmakować jej słodkich ust…. Stop!! Minato opanuj się! Nakazem sobie w myślach.- Przepraszam. Pomyliłam się. Gdzie znajdę Saturobiego-same?- spytała i właśnie on wszedł do pokoju.
- Za tobą.- powiedziałem z udawaną obojętnością w głosie. Z trudem mi się ona udała. Odwróciła się z gracją na pięcie i podeszła do Hiruzena coś mu podając.
- Proszę. Orochimaru nie żyje. Do widzenia.- ukłoniła się i wyszła wraz z dwoma dziewczynami, które dopiero co zauważyłem. Staruszek zamknął za nimi drzwi i do mnie podszedł. Położył teczkę na biurku.
- Wiesz, że trzeba znaleźć jej jakieś mieszkanie. Jej misja dobiegła końca i znów tu zamieszka.
- Wiem.- oparłem się o oparcie fotela.- Po co dajesz mi tą teczkę?
- Ja już nie jestem Hokage. Teraz to ty musisz zapoznać się z jej raportem.
- Nie smutno ci, że twój uczeń został przez nią zabity?
- Jeśli było to konieczne to nie.
- A po co tu przyszedłeś?- spytałem.
- A tak. Posłuchaj wiesz, że niebawem trzeba by zacząć rozmowy pokojowe.
- Tak.
- A do tego jesteś proszony aby był z tobą jinchuriki. Tak samo pozostali Kage będą ze swoimi. Mam ją o tym poinformować czy zrobisz to osobiście?- spojrzał na mnie. Wziąłem głęboki wdech. Zamknąłem oczy i przyłożyłem do nich palce.
- Sam to zrobię. Mógłbyś poszukać jakiegoś wolnego mieszkania z trzema sypialniami? Bo wydaje mi się , że jej kompanki z nią zostaną w wiosce.
- Oczywiście Hokage-sama. Idź i mniej to z głowy Minato. Bardzo cię przepraszam.
- Nie musisz za co. To już przeszłość. Zapomniałem o tym co kiedyś między nami było. A teraz cię przeproszę.- podniosłem się z fotela i razem opuściliśmy gabinet. Zamknąłem go i wyszedłem z budynku. Nawet nie wiedziałem gdzie jest! Kierowany przeczuciem ruszyłem w stronę pola treningowego. I nie zawiodłem się. Waliła w słup. Podszedłem bliżej i już bym od niej oberwał. Szybko złapałem jej pięść tuż przy twarzy.
- Nie ładnie jest atakować ludzi. A zwłaszcza wyższych rangą.- kilka kosmyków opadło na jej twarz. Fuknęła jak kotka i wyrwała pięść z mojego uścisku.
- Odruch. Mogę wiedzieć czym zaszczycam obecność samego Hokage przy mnie?- rzekła z ironią w głosie. Czyli ona o tym co nas łączyło zapomniała? To dobrze, bo ja też już o tym zapomniałem.
- Bardzo śmieszne. Skoro już wróciłaś to wyruszysz ze mną na rozmowy pokojowe.
- Co dattebane?!
- Ale tylko jako jinchuriki. Taki jest warunek i dla bezpieczeństwa.
- Czyjego?
- Waszego. Każdy jinchuriki z pięciu nacji będzie z Kage. Tak więc tylko o tym cię informuje a i mam dla was mieszkanie. Proszę.- podałem jej kartkę , którą przed chwilą dostałem po przez kunai. Nie musiałem patrzeć co tam jest bo dobrze wiedziałem. Jej oczy rozszerzyły się.- Coś nie tak?
- Nie, nic. To ja już będę szła po siostry dattebane. Do widzenia Hokage-sama.- ukłoniła się i uciekła gdzieś. Patrzyłem za nią. Gdy zaczął padać deszcz ruszyłem powoli w stronę domu. Wszedłem cały mokry.
- Czemu nie przeniosłeś się do domu?
- Nie miałem nastroju. Idę spać. Dobranoc.- i jak najszybciej znalazłem się u siebie. Przebrałem się w piżamę i od razu zasnąłem…..
A teraz zdjęcie które mnie rozśmiesza :D
niedziela, 11 sierpnia 2013
Rozdział trzydziest trzeci
Na początek małe wytłumaczenie. Po pierwsze przepraszamy wraz z Kushiną za długość. Była długa na osiem stron, ale jak Kushina miała ją umieszczać to się tu i w wordzie skasowało i prosiła mnie abym szybko coś napisała. A teraz zapraszamy do czytania i komentowania :D
Wracałem do domu. W mojej głowie kłębiły się myśli, a wręcz
wojna. Całą siłą woli jaką posiadałem zabraniałem wspomnieniom wkraść się do
mojej głowy. Byłem wściekły na Sarutobiego, że mi od razu nie powiedział o jej
misji. Dlaczego mnie zostawiła. Na siebie, że jej wtedy nie zatrzymałem. Teraz
by była obok mnie, bezpieczna. A takto nawet nie wiem gdzie ona jest! Kuso!!
Miałem przestać o niej myśleć! Nacisnąłem klamkę od domu i wszedłem do niego.
Od razu przywitała mnie Tamiko z uśmiechem.
- A ty nie w łóżku?- pytam się jej.
- Minato!! Mam siedemnaście lat! No chyba mogę iść spać tak jak ty wracasz do domu.- zaśmiałem się szczerze i zapomniałem o niej chodź na chwilę. Naburmuszyła się jak pięciolatka, przez co znów wybuchłem atakiem śmiechu.
- A ja 21 i co?
- Ale z ciebie staruch!- krzyknęła pokazując mi język.
- Osz ty!- krzyknąłem i zacząłem ją gonić. Tak wiem. Dorosły facet do tego Hokage gania za siostrą. No ale cóż zrobić, na zapomnienie o całym stresie i o NIEJ….
- A ty nie w łóżku?- pytam się jej.
- Minato!! Mam siedemnaście lat! No chyba mogę iść spać tak jak ty wracasz do domu.- zaśmiałem się szczerze i zapomniałem o niej chodź na chwilę. Naburmuszyła się jak pięciolatka, przez co znów wybuchłem atakiem śmiechu.
- A ja 21 i co?
- Ale z ciebie staruch!- krzyknęła pokazując mi język.
- Osz ty!- krzyknąłem i zacząłem ją gonić. Tak wiem. Dorosły facet do tego Hokage gania za siostrą. No ale cóż zrobić, na zapomnienie o całym stresie i o NIEJ….
*** tym czasem w Uzushiogakure***
W jaskini każda z bestii bacznie przyglądała się poczynaniom
poprzedniej królowej. Marionetka z gracją krzątała się obok Uzumaki mówiąc
zaklęcie. Na twarzy Kushiny pojawił się niewielki grymas.
- Już niebawem się obudzi.- rzekła z uśmiechem i powróciła do przerwanej czynności.
*** perspektywa Kushiny***
- Już niebawem się obudzi.- rzekła z uśmiechem i powróciła do przerwanej czynności.
*** perspektywa Kushiny***
Czułam jak dryfuję pomiędzy jawą a snem. Słyszałam głos Am. Nagle
obok mnie pojawiły się dwie dziewczynki. Jedna miała zielone oczy, druga
niebieskie. Uśmiechnęły się do mnie.
- Witaj siostra.
- Co dattebane?! Ja mam tylko Mihomi jako siostrę.
- No nie do końca. Ach gdzie moje maniery. Część jestem Manku Uzumaki a to Shion Uzumaki. Mamy wspólnego ojca.
- Ale takto Mihomi też jest…
- Nie. Mihomi nie jest naszą siostrą. Ona nie jest twoją rodzoną siostrą. Naszą matką była bogini. A po tym jak się narodziłaś ona zostawiła ciebie i tatę a ten ożenił się w matką Mihomi. A ta była w ciąży w innym.- powiedziała Manku.
- A wy kim niby takto jesteście i takto kim ja jestem do cholery dattebane!?!!?- rzekłam z rozpaczą. Shion podeszła do mnie i przytuliła się do mnie.
- Jesteśmy twoimi siostrami! A do tego księżniczkami słońca i księżyca.
- Ja jestem księżyca a Shion słońca.
- A ja?
- Ty jesteś królową bestii i następczynią matki…- dodała ciszej Shion.
- CO?!- krzyknęłam i znalazłam się w jaskini. Spojrzałam w bok i ujrzałam Kyūbiego.
- Nareszcie idiotko… to znaczy wasza wysokość.- poprawił się .
- Gdzie one są dattebane?- spytałam podnosząc się z łóżka.
- Kto?
- No… nieważne. Wracam do Konohy. Musze powiadomić Trzeciego o misji i nie chce słyszeć, żadnego „ Ale” dattebane.- rzekłam i ruszyłam w stronę wyjścia. Dogonił mnie lis i razem ruszyliśmy. Nigdzie mi się nie śpieszyło. Po kilku dniach byłam już na miejscu. Kilka metrów przed bramą wyskoczyły dwie osoby. Zdjęły kaptury i ukazały mi się….
- Shion!! Manku!!- ruszyłam do sióstr i je do siebie przytuliłam.
- Myślałaś, że pozwolimy ci samej być w tej wiosce? Co to to nie.
- Kyubi możesz już wrócić do mnie dattebane.- powiedziałam a lis wykonał moje polecenie. Razem z siostrami podeszłam do bramy. Nagle podszedł do mnie mężczyzna.
- Kushina?
- Fugaku?
- Myślałem, że odeszłaś z wioski.
- Nie. Miałam misję i właśnie z niej wracam. Do zobaczenia później.- powiedziałam i go ominęłam. Ruszyłam szybko w stronę biura administracyjnego a dziewczyny za mną. Gdy stałam przed drzwiami zapukałam i nie czekając na odpowiedź weszłam, sam mi kiedyś mówił, że jak wrócę z misji to mam wchodzić bez pukania. Gdy tylko ujrzałam kto siedzi za biurkiem doznałam szoku.
- Minato….
- Witaj siostra.
- Co dattebane?! Ja mam tylko Mihomi jako siostrę.
- No nie do końca. Ach gdzie moje maniery. Część jestem Manku Uzumaki a to Shion Uzumaki. Mamy wspólnego ojca.
- Ale takto Mihomi też jest…
- Nie. Mihomi nie jest naszą siostrą. Ona nie jest twoją rodzoną siostrą. Naszą matką była bogini. A po tym jak się narodziłaś ona zostawiła ciebie i tatę a ten ożenił się w matką Mihomi. A ta była w ciąży w innym.- powiedziała Manku.
- A wy kim niby takto jesteście i takto kim ja jestem do cholery dattebane!?!!?- rzekłam z rozpaczą. Shion podeszła do mnie i przytuliła się do mnie.
- Jesteśmy twoimi siostrami! A do tego księżniczkami słońca i księżyca.
- Ja jestem księżyca a Shion słońca.
- A ja?
- Ty jesteś królową bestii i następczynią matki…- dodała ciszej Shion.
- CO?!- krzyknęłam i znalazłam się w jaskini. Spojrzałam w bok i ujrzałam Kyūbiego.
- Nareszcie idiotko… to znaczy wasza wysokość.- poprawił się .
- Gdzie one są dattebane?- spytałam podnosząc się z łóżka.
- Kto?
- No… nieważne. Wracam do Konohy. Musze powiadomić Trzeciego o misji i nie chce słyszeć, żadnego „ Ale” dattebane.- rzekłam i ruszyłam w stronę wyjścia. Dogonił mnie lis i razem ruszyliśmy. Nigdzie mi się nie śpieszyło. Po kilku dniach byłam już na miejscu. Kilka metrów przed bramą wyskoczyły dwie osoby. Zdjęły kaptury i ukazały mi się….
- Shion!! Manku!!- ruszyłam do sióstr i je do siebie przytuliłam.
- Myślałaś, że pozwolimy ci samej być w tej wiosce? Co to to nie.
- Kyubi możesz już wrócić do mnie dattebane.- powiedziałam a lis wykonał moje polecenie. Razem z siostrami podeszłam do bramy. Nagle podszedł do mnie mężczyzna.
- Kushina?
- Fugaku?
- Myślałem, że odeszłaś z wioski.
- Nie. Miałam misję i właśnie z niej wracam. Do zobaczenia później.- powiedziałam i go ominęłam. Ruszyłam szybko w stronę biura administracyjnego a dziewczyny za mną. Gdy stałam przed drzwiami zapukałam i nie czekając na odpowiedź weszłam, sam mi kiedyś mówił, że jak wrócę z misji to mam wchodzić bez pukania. Gdy tylko ujrzałam kto siedzi za biurkiem doznałam szoku.
- Minato….
Na przeprosiny kilka fotek MinaKushi :
sobota, 3 sierpnia 2013
Rozdział trzydziesty drugi
Witam was moi mili!! W końcu wróciłam z sanatorium i napisałam dla was nocię :D < z lekką pomocą Anki ale ci....>
Mam nadzieje, że nie wyszłam z prawy tak więc zapraszam do notki dattebane
- Wejść!- krzyczę i powracam do podpisywania papierów. Unoszę spojrzenie i widzę Sarutobiego.
- Witaj Minato.
- Dzień dobry Hiruzenie. Co cię tu sprowadza?- pytam i odkładam długopis.
- Muszę ci o czymś powiedzieć, czego nie powiedziałem ci dwa lata temu po tym jak zostałeś Hokage.
- Słucham.- zakładam ręce i opieram na dłoniach brodę. Usiadł na krześle przede mną i spojrzał na mnie.
- Pamiętasz misję na której ostatni raz byłeś z całą drużyną?- pyta a ja przytakuje.- Spotkaliście tam pewną medyczkę Noroi Watashi.
- I co ona ma z wiąsku z tym?
- To, że ona tak naprawdę była Kushiną. Tego dnia kiedy odeszła rada kazała dać jej misję aby dowiedziała się kto odpowiada za porywanie dzieci z tamtej wioski. Musiała wszystkich którzy coś dla niej znaczą zostawić tu aby o niej zapomnieli. Niestety kiedy tam byliście została porwana i aż do dziś nic nie było wiadome gdzie jest i czy żyję….- dalej go nie słuchałem. Kushina była tamtą kobietą , której nie uratowaliśmy? Czy ona….- Aż do dziś.
- Co aż do dziś?
- Wiemy kto za tym stał. To Orochimaru.
- A czy wiadomo co z nią?- pytam patrząc gdzieś tylko nie na niego.
- Niestety nie….- przerwało mu pukanie.
- Wejść.- mówię i do gabinetu wchodzi Tsunade.
- Proszę.- rzekła z lekkim uśmiechem podając mi teczkę.- Nie uwierzysz Minato kogo przed chwilą leczyłam.
- Kogo?- pytam czytając raport.
- Diablicę. Kyubi ją przyniósł. Jest w śpiące , lecz lis chciał ją zabrać więc zgodziłam się.- teczka upada mi z dłoni.
- Żyje?
- Tak sensei. Ale nie powinna.
- Czyli przeżyje skoro lis ją zabrał.
- Jak to?- pytamy się go jednocześnie.
- Kushina jest królową bestii. Więc żadna z nich nie pozwoli jej zginąć. A zwłaszcza Kyubi, który zna ją najlepiej.
- Gdzie ją zabrali?
- Nie wiem Minato.
- To my już będziemy szli. Do widzenia Hokage-sama.- mówi kłaniając się Tsunade i wychodzi z Sarutobim. Kręcę się na fotelu z zamkniętymi oczami. Z wielką siłą nie pozwalam wspomnieniom wejść do mojej głowy. Zapomniałem. Miałem zapomnieć. O niej. O tym co kiedyś było….
A teraz foteczki :D :
Moment na którym z Anką cały czas ryczymy w tomie 53
Mam nadzieje, że nie wyszłam z prawy tak więc zapraszam do notki dattebane
*** perspektywa Kyūbiego***
Biegłem z nią dalej. Nie mogliśmy stracić królowej. Nagle
dotarłem do bramy Konohy. Spojrzałem na nią. Miała zamknięte oczy , nie
słyszałem jej serca. Od razu pognałem do szpitala. Dzięki niej znam tę wioskę
jak własną klatkę. Każdy był w szoku na jej widok. Nagle podeszła Tsunade.
- Kurama za mną.- rzekła tak abym tylko ja ją słyszał. Chodź dla innych brzmiał jej głos poważnie i opanowanie ja dobrze wiedziałem, że się boi. Weszliśmy na salę operacyjną. Chciano mnie z niej wywalić, lecz Tsunade nie pozwoliła im. Oparłem się o ścianę i miałem wszystko i wszystkich na oku. Kushina wyglądała jak by spała, lecz wiedziałem, że jest pomiędzy życiem a śmiercią. Gdy po godzinie skończyli była w śpiące. Podeszłem do Tsunade.
- Mogę ją zabrać?
- Niby gdzie?
- Gdzieś, gdzie będzie bezpieczna i szybciej wróci do zdrowia.- rzekłem podchodząc do mojej królowej oraz jak i naczynia. Tsunade tylko westchnęła.
- Dobrze. Zabierz ją i niech szybko wyzdrowieje.- wychodzi a ja biorę ją na ręce i przenoszę do naszej jaskini….
*** perspektywa Minato ***
Siedziałem w swoim gabinecie i wypełniałem papiery.
Nagle spojrzałem na zdjęcie swojej drużyny. Obito i Rin nie żyją, za co siebie
obwiniam. Kakashi jest obecnie na misji, a Tamiko w domu śpi. Uśmiechnąłem się
mimo wolnie na wspomnienie śpiącej siostry. Od niej dłużej potrafiła spać i
słodko wyglądać tylko Kushina…. na myśl o niej moje serce mocniej zabiło. Nie ,
nie, nie!! Obiecałem sobie o niej zapomnieć i zacząć nowy etap w życiu. Nagle z
moich myśli wyciągnęło mnie pukanie do drzwi.- Kurama za mną.- rzekła tak abym tylko ja ją słyszał. Chodź dla innych brzmiał jej głos poważnie i opanowanie ja dobrze wiedziałem, że się boi. Weszliśmy na salę operacyjną. Chciano mnie z niej wywalić, lecz Tsunade nie pozwoliła im. Oparłem się o ścianę i miałem wszystko i wszystkich na oku. Kushina wyglądała jak by spała, lecz wiedziałem, że jest pomiędzy życiem a śmiercią. Gdy po godzinie skończyli była w śpiące. Podeszłem do Tsunade.
- Mogę ją zabrać?
- Niby gdzie?
- Gdzieś, gdzie będzie bezpieczna i szybciej wróci do zdrowia.- rzekłem podchodząc do mojej królowej oraz jak i naczynia. Tsunade tylko westchnęła.
- Dobrze. Zabierz ją i niech szybko wyzdrowieje.- wychodzi a ja biorę ją na ręce i przenoszę do naszej jaskini….
*** perspektywa Minato ***
- Wejść!- krzyczę i powracam do podpisywania papierów. Unoszę spojrzenie i widzę Sarutobiego.
- Witaj Minato.
- Dzień dobry Hiruzenie. Co cię tu sprowadza?- pytam i odkładam długopis.
- Muszę ci o czymś powiedzieć, czego nie powiedziałem ci dwa lata temu po tym jak zostałeś Hokage.
- Słucham.- zakładam ręce i opieram na dłoniach brodę. Usiadł na krześle przede mną i spojrzał na mnie.
- Pamiętasz misję na której ostatni raz byłeś z całą drużyną?- pyta a ja przytakuje.- Spotkaliście tam pewną medyczkę Noroi Watashi.
- I co ona ma z wiąsku z tym?
- To, że ona tak naprawdę była Kushiną. Tego dnia kiedy odeszła rada kazała dać jej misję aby dowiedziała się kto odpowiada za porywanie dzieci z tamtej wioski. Musiała wszystkich którzy coś dla niej znaczą zostawić tu aby o niej zapomnieli. Niestety kiedy tam byliście została porwana i aż do dziś nic nie było wiadome gdzie jest i czy żyję….- dalej go nie słuchałem. Kushina była tamtą kobietą , której nie uratowaliśmy? Czy ona….- Aż do dziś.
- Co aż do dziś?
- Wiemy kto za tym stał. To Orochimaru.
- A czy wiadomo co z nią?- pytam patrząc gdzieś tylko nie na niego.
- Niestety nie….- przerwało mu pukanie.
- Wejść.- mówię i do gabinetu wchodzi Tsunade.
- Proszę.- rzekła z lekkim uśmiechem podając mi teczkę.- Nie uwierzysz Minato kogo przed chwilą leczyłam.
- Kogo?- pytam czytając raport.
- Diablicę. Kyubi ją przyniósł. Jest w śpiące , lecz lis chciał ją zabrać więc zgodziłam się.- teczka upada mi z dłoni.
- Żyje?
- Tak sensei. Ale nie powinna.
- Czyli przeżyje skoro lis ją zabrał.
- Jak to?- pytamy się go jednocześnie.
- Kushina jest królową bestii. Więc żadna z nich nie pozwoli jej zginąć. A zwłaszcza Kyubi, który zna ją najlepiej.
- Gdzie ją zabrali?
- Nie wiem Minato.
- To my już będziemy szli. Do widzenia Hokage-sama.- mówi kłaniając się Tsunade i wychodzi z Sarutobim. Kręcę się na fotelu z zamkniętymi oczami. Z wielką siłą nie pozwalam wspomnieniom wejść do mojej głowy. Zapomniałem. Miałem zapomnieć. O niej. O tym co kiedyś było….
A teraz foteczki :D :
Moment na którym z Anką cały czas ryczymy w tomie 53
Subskrybuj:
Posty (Atom)