Gdy
otworzyłam drzwi wpadłam na Minato i przez przypadek się pocałowaliśmy w usta.
Szybko się od siebie odsunęliśmy i spłonęliśmy rumieńcami. Na nasze
nieszczęście widziała to siostra blondyna.
- Wiedziałam, że jesteście parą.- powiedziała z uśmiechem na ustach.
- My… nie jesteśmy parą dattebane….- wyjąkałam speszona.
- Ta jasne. A ja jestem wróżką zębuszką.- pokazała nam język.- Ja wiem swoje i
mam dowód bo widziałam jak się całujecie.
- To było przez przypadek!- krzyknęliśmy obydwoje.
- Jasne, jasne. Wmawiajcie to sobie , ale ja wiem swoje ot co.- rzekła na
odchody.
- Pięknie. Po prostu kurwa pięknie dattebane.- rzekłam zła i spojrzałam na
chłopaka. Ten walił się otwartą dłonią w czoło.- Idź za nią dattebane! To twoja
siostra nie moja! Masz jej to teraz wszystko wyjaśnić dattebane!
- Po pierwsze nie krzycz. Po drugie już nic nie wskóram . Jak coś sobie
przyjmie do wiadomości to jej od tego nie odciągniesz.- westchnął zrezygnowany.
Podniosłam się z podłogi i poszłam za siostrą Minato. Była w ogrodzie.
- Tamiko posłuchaj. Ja nie jestem z twoim bratem dattebane.
- To gdzie w takim razie wczoraj byliście i to w takich strojach, hę?
- Wczoraj odbywał się jakiś durny bal klanowy i na nasze nieszczęście Rada nas
sobie przydzieliła dattebane. A ten dzisiejszy pocałunek był przez przypadek.
Jak otworzyłam drzwi to od razu wpadłam na twojego brata i nie wiem jak, ale
się pocałowaliśmy dattebane.- mówiłam patrząc jej w oczy.
- Czyli….- nie dokończyła speszona.
- Nie jesteśmy parą.
- Jestem głupia.- rzekła waląc się otwartą dłonią w czoło.
- Nie mów tak dattebane. Każdy gdyby widział swoje rodzeństwo z
przedstawicielem przeciwnej płci i to w takich sytuacjach jak ty nas widziałaś
mógłby wyciągnąć taki sam wniosek dattebane.
- Naprawdę?
- Nom. A teraz uszy do góry. Jeszcze znajdziesz idealną dziewczynę dla swojego
brata dattebane.
- Wiem. Nawet już mam jedną na oku.
- Acha dattebane. Ja teraz cię przeproszę, ale muszę zacząć robić coś do
jedzenia. Chcesz mi pomóc dattebane?
- Jasne! A czy możesz mnie trochę poduczyć?
- Nie ma sprawy.- podniosłyśmy się i ruszyłyśmy w stronę kuchni. Nagle ujrzałyśmy
jak Mihomi całuje Minato. Widać, że mu się to podobało. Położyłam dłoń na
ramieniu Tamiko i weszłyśmy przez okno do kuchni. Tam usiadła na krześle i
głośno oddychała.
- Oddychaj Tamiko. Oddychaj.- powiedziałam i nalałam jej wody. Podałam jej
szklankę a ta ciurkiem wypiła. Zaczęłam obierać ziemniaki. Od czasu do czasu
zerkałam na blondynkę. Dalej była w tej samej pozycji.” Tobie nie jest smutno ,
że wybrał twoją siostrę?” spytał lis. Chyba cię posrało dattebane! Nie jest mi
smutno! Krzyknęłam do niego i skupiłam się na krojeniu mięsa. Przez moją
nieuwagę przejechałam nożem po wewnętrznej stronie dłoni.
- Kuso!!- krzyknęłam i upuściłam na blat nóż. Tamiko szybko się przy mnie
znalazła.
- Shimatta. Poczekaj zaraz przyniosę wodę utlenioną i plaster!- krzyknęła przy
drzwiach. Na szczęście nie była głęboka. Wróciła po trzech minutach. Nalała mi
na ranę wodę a ja mimo wolnie puściłam wiązankę przekleństw. Na koniec założyła
mi plaster.
- To przez Minato.- rzekła dziewczynka.
- Nie. To przez pewną osobę.
- Czyli?
- Powiem ci, ale proszę nie znienawidź mnie dattebane.
- Niby dlaczego miałabym cię znienawidzić?
- Tą osobą , przez którą mam tę ranę to lis o dziewięciu ogonach. Zaczął ze mną
po prostu rozmowę i odpłynęłam dattebane.
- Jesteś jinchuriki?
- Tak.- rzekłam a mała się do mnie przytuliła.
- Tak mi przykro. Dlaczego ludzie ci to zrobili?
- Musieli dattebane. Ale już do tego się przyzwyczaiłam.- powiedziałam z
uśmiechem.
- Naprawdę?
- Nom. Może chcesz iść ze mną do Mikoto dattebane?
- Jasne. Ale chyba musimy dokończyć obiad?
- Chwila. Minato!!! Mihomi!! Jesteście głodni dattebane?
- Nie!!!- krzyknęli jednocześnie.
- Masz odpowiedź. Idź na górę i się przebierz. Ja też to zrobię.- poszłyśmy na
górę. Nie patrzyłyśmy na pozostałych domowników. Przebrałam się w spodnie,
tunikę i bluzę , którą przewiesiłam sobie przez biodra. Wyszłam na korytarz i
wpadłam na Tamiko. Miała na sobie czarną sukienkę.
- Ślicznie wyglądasz dattebane.
- Arigato.- powiedziała z lekkim rumieńcem. Zeszłyśmy na dół. Przy drzwiach
stali Minato i Mihomi. Nie wiem, dlaczego ale nie miałam ochoty patrzeć na
blondyna.
- A wy gdzie?- spytała Mihomi.
- Się przejść dattebane. Chodź Tamiko.
- Spoko. Pa.- powiedziała i wyszłyśmy z domu. Ruszyłyśmy w stronę rezydencji
Uchihów. Gdy dotarłyśmy ujrzałyśmy Mikoto z Obito. Złapałam młodą za rękę i pociągnęłam
w ich stronę.
- Ohayo Mikoto!
- Ohayo Kushina!- powiedziała i mnie do siebie przytuliła.
- Ohayo Obito-kun.- powiedziała z lekkim rumieńcem Tamiko.
- Ohayo Tamiko-chan.- rzekł i ją przytulił na powitanie.
Strój Tamiko:
czwartek, 30 maja 2013
sobota, 25 maja 2013
Rozdział pietnasty
Wytrwaliśmy do końca imprezy. Szliśmy w stronę domu. Ulice
na nasze szczęście świeciły pustkami, ale co się nie dziwić. Jest grubo po
pierwszej to więc mieszkańcy zapewne śpią w ciepłych łóżkach. Gdy weszliśmy do
domu czekała na nas przy drzwiach Tamiko. Jęknęłam. No tak. Tylko ona nie
wiedziała o tym gdzie i po co byliśmy. Zlustrowała nas spojrzeniem i posłała
zawadiacki uśmiech.
- Minato nie mówiłeś mi, że Kushina jest twoją dziewczyną.- rzekła z wyrzutem w głosie. Obydwoje spłonęliśmy burakiem.
- My nie jesteśmy parą!!!- krzyknęliśmy jednocześnie. Na dół zeszła ospałym krokiem Mihomi.
- Możecie przestać się tak wydzierać? Niektórzy chcą spać.- ukryła ziewnięcie.
- Pogadamy rano dattebane. Dobranoc.- rzekłam i pociągnęłam siostrę do jej sypialni. Położyłam na łóżku i opatuliłam kołdrą. Po cichu pognałam do siebie, szybko się przebrałam i zmyłam makijaż. Gdy już byłam w objęciach Morfeusza znów nawiedziły mnie koszmary…. Obudziłam się znowu oblana potem. Znów nie krzyczałam. Poszłam do łazienki. Słońce dopiero co wchodziło na horyzont. Wzięłam długi i uspakajający prysznic. Wyszłam po trzydziestu minutach z łazienki owinięta samym ręcznikiem. W pokoju zastałam Tamiko.
- Kushina tu jesteś!
- Tak tu jestem. O co chodzi dattebane?
- Hokage-sama cię do ciebie wzywa. Ponoć to ważne.
- Ok. To tylko się ubiorę i do niego pójdę.- rzekłam. Młoda wyszła z pokoju a ja się szybko przebrałam. Zeszłam na dół. Nikogo oprócz niej nie było.
- A gdzie pozostali?
- Śpią.- rzekła z uśmiechem. Westchnęłam i wyszłam z młodą z domu. Poszła w stronę pola treningowego a ja w stronę biura głowy wioski. Po pięciu minutach byłam przed drzwiami. Zapukałam i od razu otrzymałam pozwolenie. Pociągnęłam klamkę do dołu, popchnęłam drzwi i weszłam do środka.
- Wzywałeś mnie czcigodny.
- Tak. Jesteś mieszkanką naszej wioski i zapewne potrzebujesz pieniędzy. Mam dla ciebie propozycje. Brakuje nam senseia do jednej drużyny. Czy chcesz zająć jej miejsce?
- Jasne dattebane. Mogę wiedzieć kogo dostałam pod skrzydła?
- Oczywiście. Proszę.- wręczył mi trzy teczki. Otworzyłam pierwszą i ujrzałam twarz chłopaka. Itachi Uchiha. Tyle samo lat co Tamiko. Otworzyłam drugą teczkę. Ayuma Senju. Ten sam wiek. Ostatni był Izun Uchiha. Jęknęłam zrezygnowana. Dwóch członków tego samego klanu w mojej drużynie!!
- Gdzie ich znajdę dattebane?
- Są na polu treningowym numer 4.
- Arigato.- powiedziałam i wyszłam z gabinetu. Gdy znalazłam się na dworze ruszyłam żwawym krokiem w stronę pola treningowego. Dotarłam na nie po dziesięciu minutach. Słyszałam kłótnie. Przyśpieszyłam kroku. Ujrzałam jak Tamiko kłóci się z moją podopieczną, a kompani z jej drużyny z pozostałą dwójką. Ich sensei leżał na ziemi i patrzył w chmury. Wkurzyłam się. Podeszłam do faceta, trzepnęłam go w łeb.
- Dlaczego nic nie robisz dattebane?!
- Bo to nie moi uczniowie zaczęli tę kłótnie. Tak więc to ich opiekun powinien interweniować.
- Ile masz lat?
- 18. A co?
- Nieważne dattebane.- jęknęłam zrezygnowana i poszłam w stronę dzieci. Złapałam dziewczyny za nadgarstki i je do siebie przyciągnęłam.- Mogę wiedzieć o co poszło dattebane?
- Kushina! Co ty tu robisz?
- Przyszłam na trening mojej drużyny. Ale jak się okazało przyszłam na walkę kogutów dattebane. Nie obchodzi mnie kto to zaczął, ale macie się wszyscy przeprosić! Jasne?!
- Hai.- powiedzieli przestraszeni.- Przepraszam.- odpowiedział mi chórek. Puściłam dziewczyny. Drużyna Tamiko poszła w stronę swojego pola a ja z moją zostaliśmy na tym. Usiadłam pod drzewem, a oni przede mną.
- No to wypadało by się poznać. A więc tak. Nazywam się Kushina Uzumaki. Mam 16 lat. Moją naturą jest powietrze, ale też potrafię panować nad pozostałymi. Uwielbiam ramen. Teraz wy. Zaczniemy od koleżaneczki.
- Nazywam się Ayuma Senju. Mam 12 lat. Moją naturą jest ziemia. Też lubię ramen.
- Chłopcy.- skazałam brodą na Izune.
- Izuna Uchiha. 12 lat. Moje imię dostałem na pamięć brata założyciela naszej wioski. Moją naturą jest ogień. Mam aktywny sharingan.
- Itachi Uchiha. 12 lat. Tak samo jak Izuna moją naturą jest ogień. Potrafię przywoływać kruki. Mam aktywny sharingan.
- Dobra. Macie jutro tu przyjść o godzinie 8. Będę miała dla was test.
- Niech zgadnę mamy nie jeść śniadania?- spytała Ayuma.
- Nie mam zamiaru wam robić tego durnego testu z dzwoneczkami. Po prostu przyjdźcie a się sami przekonacie. A teraz możecie iść do domów dattebane. Do zobaczenia jutro.- powiedziałam i ruszyłam w stronę domu. Gdy otworzyłam drzwi wpadłam na Minato i przez przypadek się pocałowaliśmy w usta….
- Minato nie mówiłeś mi, że Kushina jest twoją dziewczyną.- rzekła z wyrzutem w głosie. Obydwoje spłonęliśmy burakiem.
- My nie jesteśmy parą!!!- krzyknęliśmy jednocześnie. Na dół zeszła ospałym krokiem Mihomi.
- Możecie przestać się tak wydzierać? Niektórzy chcą spać.- ukryła ziewnięcie.
- Pogadamy rano dattebane. Dobranoc.- rzekłam i pociągnęłam siostrę do jej sypialni. Położyłam na łóżku i opatuliłam kołdrą. Po cichu pognałam do siebie, szybko się przebrałam i zmyłam makijaż. Gdy już byłam w objęciach Morfeusza znów nawiedziły mnie koszmary…. Obudziłam się znowu oblana potem. Znów nie krzyczałam. Poszłam do łazienki. Słońce dopiero co wchodziło na horyzont. Wzięłam długi i uspakajający prysznic. Wyszłam po trzydziestu minutach z łazienki owinięta samym ręcznikiem. W pokoju zastałam Tamiko.
- Kushina tu jesteś!
- Tak tu jestem. O co chodzi dattebane?
- Hokage-sama cię do ciebie wzywa. Ponoć to ważne.
- Ok. To tylko się ubiorę i do niego pójdę.- rzekłam. Młoda wyszła z pokoju a ja się szybko przebrałam. Zeszłam na dół. Nikogo oprócz niej nie było.
- A gdzie pozostali?
- Śpią.- rzekła z uśmiechem. Westchnęłam i wyszłam z młodą z domu. Poszła w stronę pola treningowego a ja w stronę biura głowy wioski. Po pięciu minutach byłam przed drzwiami. Zapukałam i od razu otrzymałam pozwolenie. Pociągnęłam klamkę do dołu, popchnęłam drzwi i weszłam do środka.
- Wzywałeś mnie czcigodny.
- Tak. Jesteś mieszkanką naszej wioski i zapewne potrzebujesz pieniędzy. Mam dla ciebie propozycje. Brakuje nam senseia do jednej drużyny. Czy chcesz zająć jej miejsce?
- Jasne dattebane. Mogę wiedzieć kogo dostałam pod skrzydła?
- Oczywiście. Proszę.- wręczył mi trzy teczki. Otworzyłam pierwszą i ujrzałam twarz chłopaka. Itachi Uchiha. Tyle samo lat co Tamiko. Otworzyłam drugą teczkę. Ayuma Senju. Ten sam wiek. Ostatni był Izun Uchiha. Jęknęłam zrezygnowana. Dwóch członków tego samego klanu w mojej drużynie!!
- Gdzie ich znajdę dattebane?
- Są na polu treningowym numer 4.
- Arigato.- powiedziałam i wyszłam z gabinetu. Gdy znalazłam się na dworze ruszyłam żwawym krokiem w stronę pola treningowego. Dotarłam na nie po dziesięciu minutach. Słyszałam kłótnie. Przyśpieszyłam kroku. Ujrzałam jak Tamiko kłóci się z moją podopieczną, a kompani z jej drużyny z pozostałą dwójką. Ich sensei leżał na ziemi i patrzył w chmury. Wkurzyłam się. Podeszłam do faceta, trzepnęłam go w łeb.
- Dlaczego nic nie robisz dattebane?!
- Bo to nie moi uczniowie zaczęli tę kłótnie. Tak więc to ich opiekun powinien interweniować.
- Ile masz lat?
- 18. A co?
- Nieważne dattebane.- jęknęłam zrezygnowana i poszłam w stronę dzieci. Złapałam dziewczyny za nadgarstki i je do siebie przyciągnęłam.- Mogę wiedzieć o co poszło dattebane?
- Kushina! Co ty tu robisz?
- Przyszłam na trening mojej drużyny. Ale jak się okazało przyszłam na walkę kogutów dattebane. Nie obchodzi mnie kto to zaczął, ale macie się wszyscy przeprosić! Jasne?!
- Hai.- powiedzieli przestraszeni.- Przepraszam.- odpowiedział mi chórek. Puściłam dziewczyny. Drużyna Tamiko poszła w stronę swojego pola a ja z moją zostaliśmy na tym. Usiadłam pod drzewem, a oni przede mną.
- No to wypadało by się poznać. A więc tak. Nazywam się Kushina Uzumaki. Mam 16 lat. Moją naturą jest powietrze, ale też potrafię panować nad pozostałymi. Uwielbiam ramen. Teraz wy. Zaczniemy od koleżaneczki.
- Nazywam się Ayuma Senju. Mam 12 lat. Moją naturą jest ziemia. Też lubię ramen.
- Chłopcy.- skazałam brodą na Izune.
- Izuna Uchiha. 12 lat. Moje imię dostałem na pamięć brata założyciela naszej wioski. Moją naturą jest ogień. Mam aktywny sharingan.
- Itachi Uchiha. 12 lat. Tak samo jak Izuna moją naturą jest ogień. Potrafię przywoływać kruki. Mam aktywny sharingan.
- Dobra. Macie jutro tu przyjść o godzinie 8. Będę miała dla was test.
- Niech zgadnę mamy nie jeść śniadania?- spytała Ayuma.
- Nie mam zamiaru wam robić tego durnego testu z dzwoneczkami. Po prostu przyjdźcie a się sami przekonacie. A teraz możecie iść do domów dattebane. Do zobaczenia jutro.- powiedziałam i ruszyłam w stronę domu. Gdy otworzyłam drzwi wpadłam na Minato i przez przypadek się pocałowaliśmy w usta….
Tylko to Kushina na niego wpadła:
środa, 22 maja 2013
Rozdział czternasty
Hej kochani. Tu Ania jaros. Niestety Kushina wyjechała i nie może pisać przez dwa miesiące. Dlatego poprosiła abym z jej konta wstawiała notki. To moja druga na tym blogu. Mam nadzieje, że wam się spodoba. Życzę miłego czytania dattebane.
Ania jaros
- Mówiłam dattebane.
- Może ci pomóc Kushina?- spytał Minato wyciągając w moją stronę dłoń.
- Nie dzięki. Sama sobie poradzę dattebane.- nagle obok nas znalazła się moja siostra. Gdy mnie ujrzała zaczęła się śmiać. Pokazałam jej język.
- Ona nie przyjmie twojej pomocy. Nie sorry niczyjej pomocy.
- Tak dattebane. Możecie się na mnie nie gapić do cholery?!- spytałam wkurzona. Od razu odskoczyli ode mnie. Spróbowałam się podnieść, ale mięśnie odmówiły posłuszeństwa. „ Może chcesz mojej pomocy idiotko?” spytał Kyubi. Nie dzięki rudzielcu, sama dam sobie radę dattebane. Rzekłam i nakazałam się ruszyć moim mięśniom. Tym razem udało mi się z wielkim wysiłkiem podnieść z ziemi. Chwiałam się przy każdym stawianym kroku. Uniosłam dumnie głowę i podeszłam do słupa, którego nie udało mi się rozwalić. Jestem ciekawa czy go rozwalę nie upadając na cztery litery? Czas aby to sprawdzić. Wykonałam jedno, celne i płynne uderzenie w sam środek słupa i o dziwo nie wywaliłam się a słup się rozwalił. Nagle otoczyły mnie zamaskowane postacie. Wniosłam ręce ku niebu. Czy Tsunade nie da mi nigdy spokoju dattebane!? „ To chcesz tej czakry czy nie?” zapytał lis. Nie, nie chce teraz twojej czakry dattebane!! Sama dam sobie radę! Ustawiłam się w pozycji obronnej i czekałam na ich ruch. Nie musiałam długo czekać i tak zaczął się mój taniec…. Szłam przez wioskę z Tsunade. Był zachód słońca. Musiałam iść do szpitala, bo zużyłam całą czakrę podczas treningu. Oczywiście nie ominęło mnie jej słynne kazanie, że zachowałam się lekkomyślnie , ale ona tak samo się zachowuje jeśli chodzi o hazard lub alkohol. Ta…. Ludzie się na mnie patrzyli, ale co im się dziwić. 16 latka idzie u boku sanninki w podartym ubraniu i z krwią na twarzy i rękach. Gdy doszłyśmy do szpitala zostałam do niego wepchnięta siłą i tak samo do gabinetu sensei. Owinęła mi bandaż wokół dłoni, umyła twarz i dała mi nowy strój. Oczywiście był on mój. Szybko się ubrałam i Tsunade zabrała mnie na ramen. Nie wiem czemu , ale nie miałam na nic do jedzenia ochoty. Wystarczyła by mi sama woda i bym mogła dalej trenować. Gdy doszłyśmy do budki i zamówiłyśmy nic nie tknęłam. Tsunade spojrzała na mnie z przerażeniem.
- Dlaczego nie jesz diablico?
- Nie mam apetytu.- powiedziałam zruszając ramionami. Odłożyła pałeczki i spojrzała mi prosto w oczy.
- Co jest?- spytała matczynym głosem.
- Nic i w tym, rzecz.
- Masz koszmary. Prawda?
- Tak…. Ale nie wywołuje ich lis. I to mnie dziwi dattebane.- westchnęłam.
- A nie czujesz się w tych koszmarach dziwnie?- spytała rzeczowym głosem.
- Nie…. Oprócz smutku i strachu to nic nie czuje.- ziewnęłam. Uśmiechnęła się.
- Co nie wyspało się dziecko?- pokazałam jej język.
- Nie moja wina dattebane.
- Jasne. Spoko.
- Za ile wyruszamy?- spytałam automatycznie. Nagle uzmysłowiłam sobie co wydobyło się z moich ust i walnęłam się dłonią w czoło.- No tak. Przecież już tu mieszkam do końca życia dattebane.- nagle z białego dymu wyłonił się człowiek z ANBU.
- Kushina-sama jesteś proszona do Hokage-sama. Natychmiast.
- Dobrze. Już idę dattebane.- podniosłam się z krzesła, zapłaciłam za siebie i poszłam za członkiem ANBU. Po dwóch minutach biegu dotarliśmy do biura głowy wioski. Weszliśmy do gabinetu bez pukania. Okazało się, że weszliśmy na zebranie rady wioski. Zaczęłam się wycofywać, ale powstrzymał mnie głos Hiruzena.
- Zostań Kushina. Hyo możesz odejść.
- Hai.- rzekł mężczyzna i zniknął w chmurze szarego dymu. Hokage podszedł do mnie i wziął za rękę, zaprowadził mnie do stołu i posadził obok siebie. Posłałam mu pytające spojrzenie.
- Zaprosiliśmy cię tu abyś odpowiedziała nam na jedno pytanie. Czy będziesz reprezentować swój klan na dzisiejszym balu wiosek?
- CO dattebane?! Ja i jakiś bal?!- spytałam oburzona. Nie cierpię bali i chodzenia w sukniach.- Lepiej poproście Mihomi dattebane. To ona jest najstarsza z naszego klanu nie ja dattebane.- westchnęłam i ukryłam ziewnięcie.
- To prawda, że jest najstarsza, ale tu chodzi o umiejętności klanowe. A z tego co wiem to ty jesteś lepsza od niej. No to jak moja droga?
- Dobra dattebane. Pójdę na ten bal.- jęknęłam zrezygnowana.
- Doskonale.- powiedział Sarutobi.
- Oczywiście musisz mieć partnera. Już go za ciebie wybraliśmy.- stwierdził Danzo.- Twoim partnerem będzie Minato Namikaze. A teraz możesz odejść. Bal zaczyna się o 20:30. Masz być punktualnie.- stwierdził obojętnie. Wstałam, ukłoniłam się, pożegnałam i wyszłam z biura. Kierowałam się w stronę baru z alkoholem. Wiedziałam, że Tsunade skończyła pracę i zapewne pije sake w najlepsze. Weszłam do baru, podeszłam do barmana.
- Witam. W czym mogę służyć?
- Czy jest tu może Tsunade-sama?
- Już wyszła. Była tylko na chwilę.
- Aha. Arigato.- rzekłam i wyszłam z baru. Pędem udałam się w stronę domu. Tsunade właśnie z niego wychodziła. Wpadłam na nią.
- Masz w pokoju kimono na dzisiejszy bal. Minato już wie o tym, że idziecie razem.
- CO dattebane?! Kupiłaś mi kimono?! Wiesz, że cię zabije?!
- Oj nie marudź i idź się przebrać. Pa.- rzekła i poszła tylko w sobie znaną stronę. Weszłam do domu i od razu wpadłam na Minato.
- Tak wiem. Mam się iść szykować dattebane.- powiedziałam z wrogą nutką w głosie. Ten zszedł mi z drogi i pognałam w stronę swojego pokoju. Gdy weszłam do pokoju nie patrząc na rzecz znajdującą się na łóżku poszłam do łazienki. Szybko się umyłam. Zrobiłam koka, ale pozwoliłam grzywce opadać po bokach mojej twarzy. Pomalowałam lekko policzki, po ustach przejechałam czerwoną szminką, paznokcie pomalowałam na czerwono, zdjęłam bandaże z dłoni i z uśmiechem powitałam niezniszczoną skórę. Dzięki Kyubi. Rzekłam do lisa. Z niechęcią założyłam kimono i zeszłam na dół. Minato czekał na mnie przy drzwiach. Miał na sobie zielone kimono. Gdy stanęłam przed nim chyba nie mógł złapać oddechu. Uśmiechnęłam się lekko.
- To co? Idziemy dattebane?
- Oczywiście. Pozwoli pani?- spytał podając mi dłoń. Z uśmiechem na ustach podałam mu swoją dłoń i znaleźliśmy się przed wielką salą balową. Nie zrobiła na mnie wrażenia. Weszliśmy do środka. Byliśmy punktualnie. Ech szkoda. A ja miałam taką wielką ochotę podroczyć się z tym idiotą Danzo dattebane! Minato wziął mnie pod ramię i podeszliśmy do Mikoto, która stała z jakimś chłopakiem na oko w naszym wieku. Gdy dziewczyna nas zauważyła wytrzeszczyła oczy.
- To wy jesteście parą?!- spytała uradowana i się na mnie rzuciła. Od razu i trochę brutalnie ją od siebie odsunęłam.
- Chyba cię pogięło Mikoto dattebane! Nie jesteśmy parą. Zostaliśmy jakby to powiedzieć zmuszeni iść razem dattebane.
- Potwierdzam.- westchnął Minato podchodząc do czarnowłosego chłopaka. Podeszłam do niego i wyciągnęłam w jego stronę dłoń.
- Kushina Uzumaki.
- Fugaku Uchiha.- ścisnął moją dłoń. Posłałam mu lekki uśmiech i przysunęłam się do czarnookiej.
- Mikoto nie mówiłaś mi , że masz chłopaka dattebane.- powiedziałam jej na ucho z udawanym rozbawieniem. Ta od razu się zaczerwieniła.
- My…. Nie…. To nie …. Tak jak… myślisz…. Kushina….- jąkała się zakłopotana. Zaśmiałam się.
- To jak ja mam myśleć dattebane?
- Bo my….- przerwał jej Fugaku.
- My tak samo jak wy zostaliśmy zmuszeni do przyjścia razem.
- Ale tobie to nie przeszkadza.- powiedział z uśmiechem Namikaze. Na twarzy Uchihy pojawił się lekki rumieniec.
- Tak samo jak tobie Minato.- odgryzł mu się. Spojrzałam na niego tępym wzrokiem.
- Co….- przerwał mi głos jakiegoś kolesia za mną.
- Może chcesz zatańczyć słonko?- odwróciłyśmy się z Mikoto jednocześnie. Przed nami stał chłopak w naszym wieku. Miał niebieskie włosy zrobione na kopię czupryny Minato, złote oczy. Na twarzy widniał czarujący uśmiech, ale na mnie nie zrobił wrażenia. Wyprostowałam się i spojrzałam mu w oczy. Był ode mnie wyższy więc musiałam podnieś głowę lekko do góry.
- Nie dzięki dattebane.
- Christian Inuzuka.- powiedział i podał mi dłoń. Nagle ujrzałam twarz Danzo. Posłał mi karcące spojrzenie. Westchnęłam w duchu. Muszę zachowywać się jak na córkę głowy klanu przystało. Podałam mu dłoń a ten ją ucałował. Znów westchnęłam.
- Kushina Uzumaki.- szybko zabrałam mu dłoń zanim jej drugi raz nie pocałował. Dyskretnie ją wytarłam. Nagle obok nas pojawiła się dziewczyna z brązowymi włosami sięgającymi jej do końca pleców, na twarzy miała dwa czerwone kły. Zapewne znak rozpoznawczy jej klanu.
- Przepraszam za tego ciołka. Którą próbował poderwać Minato?
- Kushinę.
- Hej. Kushina Uzumaki.- podałam jej dłoń z uśmiechem.
- Hana Inuzuka. Przepraszam za tego idiotę.
- Nic nie szkodzi. Gdyby spróbował mnie poderwać lub coś innego to by wylądował w szpitalu dattebane.
- W końcu jakaś normalna dziewczyna w tej wiosce. Niech zgadnę. Nie szalejesz za Namikaze prawda?
- Jasne, że nie dattebane.- nagle zaczęła lecieć wolna piosenka.
( piosenka do której tańczą nasi państwo) https://www.youtube.com/watch?v=QYKArbN5iEU
Widziałam w oczach Christiana, że chce mnie poderwać. Złapałam zaskoczonego Minato za rękę i pociągnęłam na parkiet, za moim przykładem poszła Mikoto.
- Co jest?- spytał chłopak.
- Musimy przecież chodź raz zatańczyć. Nie nauczyli cię tego dattebane?
- Nauczyli.- rzekł z uśmiechem. Położył jedną dłoń na mojej talii a drugą złapał moją prawą dłoń. Ja natomiast swoją lewą dłoń położyłam mu na plecach i zaczęliśmy tańczyć. Oczywiście to on prowadził dattebane.
- Znasz tego cepa dattebane?
- Tak…. Niestety. Jakby to powiedzieć to mój rywal we… wszystkim.
- Kto to zaczął?
- On.
- Od kiedy dattebane?
- Od…. Od śmierci moich rodziców…- widziałam na jego twarzy ból.
- Nie wiedziałam. Przepraszam.- rzekłam i pocałowałam go w policzek. Lekko się zarumienił….
strój MinaKushi:
Ania jaros
- Mówiłam dattebane.
- Może ci pomóc Kushina?- spytał Minato wyciągając w moją stronę dłoń.
- Nie dzięki. Sama sobie poradzę dattebane.- nagle obok nas znalazła się moja siostra. Gdy mnie ujrzała zaczęła się śmiać. Pokazałam jej język.
- Ona nie przyjmie twojej pomocy. Nie sorry niczyjej pomocy.
- Tak dattebane. Możecie się na mnie nie gapić do cholery?!- spytałam wkurzona. Od razu odskoczyli ode mnie. Spróbowałam się podnieść, ale mięśnie odmówiły posłuszeństwa. „ Może chcesz mojej pomocy idiotko?” spytał Kyubi. Nie dzięki rudzielcu, sama dam sobie radę dattebane. Rzekłam i nakazałam się ruszyć moim mięśniom. Tym razem udało mi się z wielkim wysiłkiem podnieść z ziemi. Chwiałam się przy każdym stawianym kroku. Uniosłam dumnie głowę i podeszłam do słupa, którego nie udało mi się rozwalić. Jestem ciekawa czy go rozwalę nie upadając na cztery litery? Czas aby to sprawdzić. Wykonałam jedno, celne i płynne uderzenie w sam środek słupa i o dziwo nie wywaliłam się a słup się rozwalił. Nagle otoczyły mnie zamaskowane postacie. Wniosłam ręce ku niebu. Czy Tsunade nie da mi nigdy spokoju dattebane!? „ To chcesz tej czakry czy nie?” zapytał lis. Nie, nie chce teraz twojej czakry dattebane!! Sama dam sobie radę! Ustawiłam się w pozycji obronnej i czekałam na ich ruch. Nie musiałam długo czekać i tak zaczął się mój taniec…. Szłam przez wioskę z Tsunade. Był zachód słońca. Musiałam iść do szpitala, bo zużyłam całą czakrę podczas treningu. Oczywiście nie ominęło mnie jej słynne kazanie, że zachowałam się lekkomyślnie , ale ona tak samo się zachowuje jeśli chodzi o hazard lub alkohol. Ta…. Ludzie się na mnie patrzyli, ale co im się dziwić. 16 latka idzie u boku sanninki w podartym ubraniu i z krwią na twarzy i rękach. Gdy doszłyśmy do szpitala zostałam do niego wepchnięta siłą i tak samo do gabinetu sensei. Owinęła mi bandaż wokół dłoni, umyła twarz i dała mi nowy strój. Oczywiście był on mój. Szybko się ubrałam i Tsunade zabrała mnie na ramen. Nie wiem czemu , ale nie miałam na nic do jedzenia ochoty. Wystarczyła by mi sama woda i bym mogła dalej trenować. Gdy doszłyśmy do budki i zamówiłyśmy nic nie tknęłam. Tsunade spojrzała na mnie z przerażeniem.
- Dlaczego nie jesz diablico?
- Nie mam apetytu.- powiedziałam zruszając ramionami. Odłożyła pałeczki i spojrzała mi prosto w oczy.
- Co jest?- spytała matczynym głosem.
- Nic i w tym, rzecz.
- Masz koszmary. Prawda?
- Tak…. Ale nie wywołuje ich lis. I to mnie dziwi dattebane.- westchnęłam.
- A nie czujesz się w tych koszmarach dziwnie?- spytała rzeczowym głosem.
- Nie…. Oprócz smutku i strachu to nic nie czuje.- ziewnęłam. Uśmiechnęła się.
- Co nie wyspało się dziecko?- pokazałam jej język.
- Nie moja wina dattebane.
- Jasne. Spoko.
- Za ile wyruszamy?- spytałam automatycznie. Nagle uzmysłowiłam sobie co wydobyło się z moich ust i walnęłam się dłonią w czoło.- No tak. Przecież już tu mieszkam do końca życia dattebane.- nagle z białego dymu wyłonił się człowiek z ANBU.
- Kushina-sama jesteś proszona do Hokage-sama. Natychmiast.
- Dobrze. Już idę dattebane.- podniosłam się z krzesła, zapłaciłam za siebie i poszłam za członkiem ANBU. Po dwóch minutach biegu dotarliśmy do biura głowy wioski. Weszliśmy do gabinetu bez pukania. Okazało się, że weszliśmy na zebranie rady wioski. Zaczęłam się wycofywać, ale powstrzymał mnie głos Hiruzena.
- Zostań Kushina. Hyo możesz odejść.
- Hai.- rzekł mężczyzna i zniknął w chmurze szarego dymu. Hokage podszedł do mnie i wziął za rękę, zaprowadził mnie do stołu i posadził obok siebie. Posłałam mu pytające spojrzenie.
- Zaprosiliśmy cię tu abyś odpowiedziała nam na jedno pytanie. Czy będziesz reprezentować swój klan na dzisiejszym balu wiosek?
- CO dattebane?! Ja i jakiś bal?!- spytałam oburzona. Nie cierpię bali i chodzenia w sukniach.- Lepiej poproście Mihomi dattebane. To ona jest najstarsza z naszego klanu nie ja dattebane.- westchnęłam i ukryłam ziewnięcie.
- To prawda, że jest najstarsza, ale tu chodzi o umiejętności klanowe. A z tego co wiem to ty jesteś lepsza od niej. No to jak moja droga?
- Dobra dattebane. Pójdę na ten bal.- jęknęłam zrezygnowana.
- Doskonale.- powiedział Sarutobi.
- Oczywiście musisz mieć partnera. Już go za ciebie wybraliśmy.- stwierdził Danzo.- Twoim partnerem będzie Minato Namikaze. A teraz możesz odejść. Bal zaczyna się o 20:30. Masz być punktualnie.- stwierdził obojętnie. Wstałam, ukłoniłam się, pożegnałam i wyszłam z biura. Kierowałam się w stronę baru z alkoholem. Wiedziałam, że Tsunade skończyła pracę i zapewne pije sake w najlepsze. Weszłam do baru, podeszłam do barmana.
- Witam. W czym mogę służyć?
- Czy jest tu może Tsunade-sama?
- Już wyszła. Była tylko na chwilę.
- Aha. Arigato.- rzekłam i wyszłam z baru. Pędem udałam się w stronę domu. Tsunade właśnie z niego wychodziła. Wpadłam na nią.
- Masz w pokoju kimono na dzisiejszy bal. Minato już wie o tym, że idziecie razem.
- CO dattebane?! Kupiłaś mi kimono?! Wiesz, że cię zabije?!
- Oj nie marudź i idź się przebrać. Pa.- rzekła i poszła tylko w sobie znaną stronę. Weszłam do domu i od razu wpadłam na Minato.
- Tak wiem. Mam się iść szykować dattebane.- powiedziałam z wrogą nutką w głosie. Ten zszedł mi z drogi i pognałam w stronę swojego pokoju. Gdy weszłam do pokoju nie patrząc na rzecz znajdującą się na łóżku poszłam do łazienki. Szybko się umyłam. Zrobiłam koka, ale pozwoliłam grzywce opadać po bokach mojej twarzy. Pomalowałam lekko policzki, po ustach przejechałam czerwoną szminką, paznokcie pomalowałam na czerwono, zdjęłam bandaże z dłoni i z uśmiechem powitałam niezniszczoną skórę. Dzięki Kyubi. Rzekłam do lisa. Z niechęcią założyłam kimono i zeszłam na dół. Minato czekał na mnie przy drzwiach. Miał na sobie zielone kimono. Gdy stanęłam przed nim chyba nie mógł złapać oddechu. Uśmiechnęłam się lekko.
- To co? Idziemy dattebane?
- Oczywiście. Pozwoli pani?- spytał podając mi dłoń. Z uśmiechem na ustach podałam mu swoją dłoń i znaleźliśmy się przed wielką salą balową. Nie zrobiła na mnie wrażenia. Weszliśmy do środka. Byliśmy punktualnie. Ech szkoda. A ja miałam taką wielką ochotę podroczyć się z tym idiotą Danzo dattebane! Minato wziął mnie pod ramię i podeszliśmy do Mikoto, która stała z jakimś chłopakiem na oko w naszym wieku. Gdy dziewczyna nas zauważyła wytrzeszczyła oczy.
- To wy jesteście parą?!- spytała uradowana i się na mnie rzuciła. Od razu i trochę brutalnie ją od siebie odsunęłam.
- Chyba cię pogięło Mikoto dattebane! Nie jesteśmy parą. Zostaliśmy jakby to powiedzieć zmuszeni iść razem dattebane.
- Potwierdzam.- westchnął Minato podchodząc do czarnowłosego chłopaka. Podeszłam do niego i wyciągnęłam w jego stronę dłoń.
- Kushina Uzumaki.
- Fugaku Uchiha.- ścisnął moją dłoń. Posłałam mu lekki uśmiech i przysunęłam się do czarnookiej.
- Mikoto nie mówiłaś mi , że masz chłopaka dattebane.- powiedziałam jej na ucho z udawanym rozbawieniem. Ta od razu się zaczerwieniła.
- My…. Nie…. To nie …. Tak jak… myślisz…. Kushina….- jąkała się zakłopotana. Zaśmiałam się.
- To jak ja mam myśleć dattebane?
- Bo my….- przerwał jej Fugaku.
- My tak samo jak wy zostaliśmy zmuszeni do przyjścia razem.
- Ale tobie to nie przeszkadza.- powiedział z uśmiechem Namikaze. Na twarzy Uchihy pojawił się lekki rumieniec.
- Tak samo jak tobie Minato.- odgryzł mu się. Spojrzałam na niego tępym wzrokiem.
- Co….- przerwał mi głos jakiegoś kolesia za mną.
- Może chcesz zatańczyć słonko?- odwróciłyśmy się z Mikoto jednocześnie. Przed nami stał chłopak w naszym wieku. Miał niebieskie włosy zrobione na kopię czupryny Minato, złote oczy. Na twarzy widniał czarujący uśmiech, ale na mnie nie zrobił wrażenia. Wyprostowałam się i spojrzałam mu w oczy. Był ode mnie wyższy więc musiałam podnieś głowę lekko do góry.
- Nie dzięki dattebane.
- Christian Inuzuka.- powiedział i podał mi dłoń. Nagle ujrzałam twarz Danzo. Posłał mi karcące spojrzenie. Westchnęłam w duchu. Muszę zachowywać się jak na córkę głowy klanu przystało. Podałam mu dłoń a ten ją ucałował. Znów westchnęłam.
- Kushina Uzumaki.- szybko zabrałam mu dłoń zanim jej drugi raz nie pocałował. Dyskretnie ją wytarłam. Nagle obok nas pojawiła się dziewczyna z brązowymi włosami sięgającymi jej do końca pleców, na twarzy miała dwa czerwone kły. Zapewne znak rozpoznawczy jej klanu.
- Przepraszam za tego ciołka. Którą próbował poderwać Minato?
- Kushinę.
- Hej. Kushina Uzumaki.- podałam jej dłoń z uśmiechem.
- Hana Inuzuka. Przepraszam za tego idiotę.
- Nic nie szkodzi. Gdyby spróbował mnie poderwać lub coś innego to by wylądował w szpitalu dattebane.
- W końcu jakaś normalna dziewczyna w tej wiosce. Niech zgadnę. Nie szalejesz za Namikaze prawda?
- Jasne, że nie dattebane.- nagle zaczęła lecieć wolna piosenka.
( piosenka do której tańczą nasi państwo) https://www.youtube.com/watch?v=QYKArbN5iEU
Widziałam w oczach Christiana, że chce mnie poderwać. Złapałam zaskoczonego Minato za rękę i pociągnęłam na parkiet, za moim przykładem poszła Mikoto.
- Co jest?- spytał chłopak.
- Musimy przecież chodź raz zatańczyć. Nie nauczyli cię tego dattebane?
- Nauczyli.- rzekł z uśmiechem. Położył jedną dłoń na mojej talii a drugą złapał moją prawą dłoń. Ja natomiast swoją lewą dłoń położyłam mu na plecach i zaczęliśmy tańczyć. Oczywiście to on prowadził dattebane.
- Znasz tego cepa dattebane?
- Tak…. Niestety. Jakby to powiedzieć to mój rywal we… wszystkim.
- Kto to zaczął?
- On.
- Od kiedy dattebane?
- Od…. Od śmierci moich rodziców…- widziałam na jego twarzy ból.
- Nie wiedziałam. Przepraszam.- rzekłam i pocałowałam go w policzek. Lekko się zarumienił….
strój MinaKushi:
niedziela, 19 maja 2013
Rozdział trzynasty
Posłał mi wdzięczny uśmiech. Następnie omiótł
mnie przerażonym spojrzeniem.
- Co wyście wyprawiały?!
- Walczyłyśmy. A co dattebane?
- Powinnaś się przeprać, albo najlepiej umyć. Bez urazy.
- Na razie jej nie mam dattebane. Pytanie. Czy ktoś z was potrafi gotować?
- Nie do końca.- powiedział i podrapał się po głowie.
- Dobra dattebane. Kolacja będzie za godzinę. Tylko się umyję dattebane.
- Jasne to cię zaprowadzę do twojego pokoju i do łazienki.- powiedział z uśmiechem i zaczął mnie prowadzić do pokoju. Wzięłam spodenki i podkoszulek, zaprowadził mnie do łazienki i zostawił samą. Szybko się umyłam i przebrałam. Wyszłam z niej i zeszłam na dół do kuchni. Zamknęłam drzwi i zaczęłam robić ramen. Po półgodziny danie było gotowe, a ja z uśmiechem na ustach nalałam je do wazy, którą znalazłam. Zaniosłam do jadalni talerze a następnie wróciłam z wazą. Gdy już miałam ich wołać pierwsza do jadalni wbiegła Tamiko.
- Ramen!!- krzyknęła młoda z rozmarzeniem w głosie. Od razu do pokoju wparowała pozostała dwójka domowników.
- Kushina!- krzyknęła uradowana siostra. Zaśmiałam się. Zasiedliśmy do stołu i każdy delektował się jedzeniem.
- Kushina to jest przepyszne.- powiedział z rozmarzeniem Minato. Posłałam mu uśmiech. Gdy skończyliśmy jeść Mihomi powiedziała , że pozmywa. Poszłam do ogrodu. Usiadłam pod drzewem wiśni. Dosiadła się do mnie Tamiko. Czuła się skrępowana.
- Coś nie tak?
- Czy byłaś kiedyś zakochana Kushina?- zapytała z lekkim rumieńcem.
- Jeszcze nie dattebane. Ale moja siostra tak. I to ja jej służyłam radą. Więc co cię gryzie?
- Bo zakochałam się w pewnym chłopaku, który kocha się w innej.
- A jak się nazywa?
- Obito Uchiha. Jest podopiecznym Minato.
- Aha. Wiesz , że dzięki temu możesz spędzać z nim więcej czasu.- stwierdziłam i podniosłam się z ziemi.- Chodź do domu. Robi się ciemno i zimno.- ruszyłam w stronę domu. Poszłam od razu spać. Gdy zamknęłam oczy od razu uderzyła we mnie fala wspomnień. Znów widziałam śmierć rodziców. Upadek wioski. Śmierć Mito. Pieczętowanie. Wojna. Próba przejęcia nade mną kontroli. Obudziłam się zdyszana i spocona. Na szczęście nie krzyczałam. Zerwałam się z łóżka. Podniosłam z ziemi strój do treningu. Spojrzałam na zegar. Była druga w nocy. Przeklęłam w myślach. Napisałam kartkę siostrze, zaniosłam do jej pokoju i położyłam na szafce nocnej. Powróciłam do siebie i wyskoczyłam przez okno…. Waliłam w słup na polu treningowym. Już dobre dwie godziny tu siedzę i wale w te słupy pięściami. Krew leci mi z dłoni. Nie przejmowałam się tym. Musiałam się na czymś wyżyć. Znów pokazały mi się wszystkie sceny porażki, cierpienia w moim całym życiu. Zaczęłam szybciej uderzać. Wykonywałam tysiąc uderzeń na minutę. Po jeszcze kilku mocnych uderzeniach, rozwaliłam kolejny słup. Podeszłam do kolejnego i wylałam na niego swoje wszystkie emocje, które w sobie tłumiłam. Nie czułam mięśni, ale nakazałam im dalej pracować. Nie poddam się dattebane!!! Przyśpieszyłam. Znów rozwaliłam słup. Podeszłam do plecaka i upadłam na ziemię ze zmęczenia. Znajdowałam się pod drzewem. Ciało żądało odpoczynku. Nie mogłam nawet poruszyć małym palcem u nogi, a co dopiero u ręki! Westchnęłam i spojrzałam na niebo. Słońce wychodziło znad horyzontu budząc ptaki do życia. Zaczęły swój poranny koncert nad moją głową. W przyjemnością słuchałam ich gry. Patrzyłam jak liście nad moją głową zmieniają kolor. Siedziałam tak dwie godziny, zanim nie ujrzałam Tamiko. Była zatroskana.
- Kushina co ty…. Co ci się stało w dłonie?!- podskoczyła ze strachem w głosie. Nadal nie mogłam się ruszać.
- Nic. Trenowałam i nie mogę poruszyć żadną częścią ciała dattebane.- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Co?
- No nie mogę się ruszać dattebane.- westchnęłam. Nagle obok nas pojawił się Minato i piątka jakiś dzieci. Znów westchnęłam i spróbowałam się trochę podnieś, ale gdy się tylko podniosłam o kilka centymetrów do góry od razu upadłam z hukiem na ziemie. Jęknęłam z bólu.
- Mówiłam dattebane.
- Co wyście wyprawiały?!
- Walczyłyśmy. A co dattebane?
- Powinnaś się przeprać, albo najlepiej umyć. Bez urazy.
- Na razie jej nie mam dattebane. Pytanie. Czy ktoś z was potrafi gotować?
- Nie do końca.- powiedział i podrapał się po głowie.
- Dobra dattebane. Kolacja będzie za godzinę. Tylko się umyję dattebane.
- Jasne to cię zaprowadzę do twojego pokoju i do łazienki.- powiedział z uśmiechem i zaczął mnie prowadzić do pokoju. Wzięłam spodenki i podkoszulek, zaprowadził mnie do łazienki i zostawił samą. Szybko się umyłam i przebrałam. Wyszłam z niej i zeszłam na dół do kuchni. Zamknęłam drzwi i zaczęłam robić ramen. Po półgodziny danie było gotowe, a ja z uśmiechem na ustach nalałam je do wazy, którą znalazłam. Zaniosłam do jadalni talerze a następnie wróciłam z wazą. Gdy już miałam ich wołać pierwsza do jadalni wbiegła Tamiko.
- Ramen!!- krzyknęła młoda z rozmarzeniem w głosie. Od razu do pokoju wparowała pozostała dwójka domowników.
- Kushina!- krzyknęła uradowana siostra. Zaśmiałam się. Zasiedliśmy do stołu i każdy delektował się jedzeniem.
- Kushina to jest przepyszne.- powiedział z rozmarzeniem Minato. Posłałam mu uśmiech. Gdy skończyliśmy jeść Mihomi powiedziała , że pozmywa. Poszłam do ogrodu. Usiadłam pod drzewem wiśni. Dosiadła się do mnie Tamiko. Czuła się skrępowana.
- Coś nie tak?
- Czy byłaś kiedyś zakochana Kushina?- zapytała z lekkim rumieńcem.
- Jeszcze nie dattebane. Ale moja siostra tak. I to ja jej służyłam radą. Więc co cię gryzie?
- Bo zakochałam się w pewnym chłopaku, który kocha się w innej.
- A jak się nazywa?
- Obito Uchiha. Jest podopiecznym Minato.
- Aha. Wiesz , że dzięki temu możesz spędzać z nim więcej czasu.- stwierdziłam i podniosłam się z ziemi.- Chodź do domu. Robi się ciemno i zimno.- ruszyłam w stronę domu. Poszłam od razu spać. Gdy zamknęłam oczy od razu uderzyła we mnie fala wspomnień. Znów widziałam śmierć rodziców. Upadek wioski. Śmierć Mito. Pieczętowanie. Wojna. Próba przejęcia nade mną kontroli. Obudziłam się zdyszana i spocona. Na szczęście nie krzyczałam. Zerwałam się z łóżka. Podniosłam z ziemi strój do treningu. Spojrzałam na zegar. Była druga w nocy. Przeklęłam w myślach. Napisałam kartkę siostrze, zaniosłam do jej pokoju i położyłam na szafce nocnej. Powróciłam do siebie i wyskoczyłam przez okno…. Waliłam w słup na polu treningowym. Już dobre dwie godziny tu siedzę i wale w te słupy pięściami. Krew leci mi z dłoni. Nie przejmowałam się tym. Musiałam się na czymś wyżyć. Znów pokazały mi się wszystkie sceny porażki, cierpienia w moim całym życiu. Zaczęłam szybciej uderzać. Wykonywałam tysiąc uderzeń na minutę. Po jeszcze kilku mocnych uderzeniach, rozwaliłam kolejny słup. Podeszłam do kolejnego i wylałam na niego swoje wszystkie emocje, które w sobie tłumiłam. Nie czułam mięśni, ale nakazałam im dalej pracować. Nie poddam się dattebane!!! Przyśpieszyłam. Znów rozwaliłam słup. Podeszłam do plecaka i upadłam na ziemię ze zmęczenia. Znajdowałam się pod drzewem. Ciało żądało odpoczynku. Nie mogłam nawet poruszyć małym palcem u nogi, a co dopiero u ręki! Westchnęłam i spojrzałam na niebo. Słońce wychodziło znad horyzontu budząc ptaki do życia. Zaczęły swój poranny koncert nad moją głową. W przyjemnością słuchałam ich gry. Patrzyłam jak liście nad moją głową zmieniają kolor. Siedziałam tak dwie godziny, zanim nie ujrzałam Tamiko. Była zatroskana.
- Kushina co ty…. Co ci się stało w dłonie?!- podskoczyła ze strachem w głosie. Nadal nie mogłam się ruszać.
- Nic. Trenowałam i nie mogę poruszyć żadną częścią ciała dattebane.- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Co?
- No nie mogę się ruszać dattebane.- westchnęłam. Nagle obok nas pojawił się Minato i piątka jakiś dzieci. Znów westchnęłam i spróbowałam się trochę podnieś, ale gdy się tylko podniosłam o kilka centymetrów do góry od razu upadłam z hukiem na ziemie. Jęknęłam z bólu.
- Mówiłam dattebane.
piątek, 17 maja 2013
Rozdział dwunasty
-
Kushina! Nareszcie. Już zaczynałam się o ciebie martwić.
- Nic się takiego poważnego nie stało. Mihomi musimy iść do Hokage.- powiedziałam pociągając siostrę w stronę biura.
- Kushina.
- Co?
- Pośpiesz się.- powiedziała pociągając mnie w stronę biura. Tamiko poszła z nami. Gdy stałyśmy przed drzwiami, powiedziała, że weźmie moje zakupy do domu. Podziękowałam jej i zapukałam w drzwi. Gdy dostałam odpowiedź, pociągnęłam klamkę w dół i weszłyśmy z siostrą do gabinetu. Znajdował się tam jeszcze oprócz Hokage, Minato.
- Ach Kushina. Co cię do mnie sprowadza? Kim jest twoja towarzyszka?
- Hokage-sama sprowadza mnie pewna ważna sprawa. Czy może moja siostra….
- Zabrać ją z tej wioski.- przerwała mi i dokończyła swoimi słowami. Spojrzałam na nią z niedowierzaniem.
- E…- przerwałam czcigodnemu.
- ŻE CO DATTEBANE?!- krzyknęłam jej prosto w twarz.
- Po pierwsze nie krzycz. Po drugie jesteś jeszcze niepełnoletnia. A po trzecie jestem za ciebie odpowiedzialna.
- A teraz ja ci coś powiem dattebane. Po pierwsze nie jesteś. Po drugie mam prawo tu mieszkać, już się przyzwyczaiłam do tej wioski dattebane. Po trzecie nie chce i nie lubię zaczynać wszystkiego od nowa. Jasne?
- Kushina…- powiedziała z bólem. Wiedziałam , że ją zraniłam.
- Mihomi nie bierz tego do serca. Po prostu…
- Czy wy jej to zrobiliście?!- wróciła się z gniewem do Hokage. Spojrzał na nią smutnym wzrokiem.
- Musieliśmy.
- A więc ją zabieram…- tym razem to ja jej przerwałam.
- Zgoda , ale pod jednym warunkiem.
- Jakim siostro?- zapytała zaskoczona. Uśmiechnęłam się szatańsko.
- Jeśli mnie pokonasz to możesz mnie zabrać z tej wioski, ale jeśli ja cię pokonam to ty ze mną zostaniesz w wiosce. Zgoda?- powiedziałam wyciągając w jej stronę dłoń. Widziałam u niej wahanie. Czyli nadał byłam od niej silniejsza dattebane?
- Zgoda.- powiedziała pewnym głosem i ścisnęła moją dłoń.
- Jak już ustalicie to pójdziecie do mnie a potem jeśli zostaniecie to obydwie zamieszkacie u Minato.- rzekł Trzeci i powrócił do wypełniania papierów. Wyszliśmy wszyscy z budynku. Minato odprowadził nas na pole treningowe i poczekał chwilę na swoją drużynę. My natomiast ustawiłyśmy się w odpowiedniej pozycji i zaczęłyśmy walkę……. Po trzech godzinach walki wygrałam. Mihomi , ani razu mnie nie powaliła na ziemię. Szłyśmy do Hokage. Powiadomiłyśmy go o tym , że zostajemy, dał mojej starszej siostrze ochraniacz i poszłyśmy w stronę domu Namikaze. Ludzie się na nas patrzyli. Co im się dziwić. Dwie obce kunoichi z poszarpanymi ubraniami , całe brudne kierują się w kierunku domu Namikaze. Gdy po pięciu minutach dotarłyśmy do domu wpadłyśmy na Minato i jakieś dziewczyny. Mihomi się zaśmiała i ruszyła w stronę drzwi niezauważalnie. Ja natomiast podeszłam do nich i chciałam porozmawiać z chłopakiem, ale wianuszek dziewczyn mi na to nie pozwalał. Westchnęłam i wepchnęłam się pomiędzy nie przy użyciu siły. Popchnęły mnie i znajdowałam się kilka milimetrów od jego twarzy. Od razu zagościł u nas mocny rumieniec i odskoczyliśmy od siebie.
- Minato co chcesz…- nie pozwolił mi dokończyć.
- Porobić w domu?
- Tak…. To chodź jesteś mi potrzebny dattebane.- powiedziałam i złapałam go za nadgarstek. Pociągnęłam w stronę drzwi i zamknęłam zanim wianuszek do nich nie dotarł. Oparłam się o ścianę, zdjęłam buty i spojrzałam na blondyna. Posłał mi wdzięczny uśmiech. Następnie omiótł mnie przerażonym spojrzeniem.
- Co wyście wyprawiały?!
- Walczyłyśmy. A co dattebane?
- Powinnaś się przeprać, albo najlepiej umyć. Bez urazy.
- Na razie jej nie mam dattebane. Pytanie. Czy ktoś z was potrafi gotować?
- Nie do końca.- powiedział i podrapał się po głowie.
- Dobra dattebane. Kolacja będzie za godzinę. Tylko się umyję dattebane.
- Jasne to cię zaprowadzę do twojego pokoju i do łazienki.- powiedział z uśmiechem i zaczął mnie prowadzić do pokoju. Wzięłam spodenki i podkoszulek, zaprowadził mnie do łazienki i zostawił samą. Szybko się umyłam i przebrałam. Wyszłam z niej i zeszłam na dół do kuchni. Zamknęłam drzwi i zaczęłam robić ramen. Po półgodziny danie było gotowe, a ja z uśmiechem na ustach nalałam je do wazy, którą znalazłam. Zaniosłam do jadalni talerze a następnie wróciłam z wazą. Gdy już miałam ich wołać pierwsza do jadalni wbiegła Tamiko.
- Ramen!!- krzyknęła młoda z rozmarzeniem w głosie. Od razu do pokoju wparowała pozostała dwójka domowników.
- Kushina!- krzyknęła uradowana siostra. Zaśmiałam się. Zasiedliśmy do stołu i każdy delektował się jedzeniem.
- Kushina to jest przepyszne.- powiedział z rozmarzeniem Minato. Posłałam mu uśmiech. Gdy skończyliśmy jeść Mihomi powiedziała , że pozmywa.
oczywiście tu bez pocałunku... jeszcze poczekacie....
- Nic się takiego poważnego nie stało. Mihomi musimy iść do Hokage.- powiedziałam pociągając siostrę w stronę biura.
- Kushina.
- Co?
- Pośpiesz się.- powiedziała pociągając mnie w stronę biura. Tamiko poszła z nami. Gdy stałyśmy przed drzwiami, powiedziała, że weźmie moje zakupy do domu. Podziękowałam jej i zapukałam w drzwi. Gdy dostałam odpowiedź, pociągnęłam klamkę w dół i weszłyśmy z siostrą do gabinetu. Znajdował się tam jeszcze oprócz Hokage, Minato.
- Ach Kushina. Co cię do mnie sprowadza? Kim jest twoja towarzyszka?
- Hokage-sama sprowadza mnie pewna ważna sprawa. Czy może moja siostra….
- Zabrać ją z tej wioski.- przerwała mi i dokończyła swoimi słowami. Spojrzałam na nią z niedowierzaniem.
- E…- przerwałam czcigodnemu.
- ŻE CO DATTEBANE?!- krzyknęłam jej prosto w twarz.
- Po pierwsze nie krzycz. Po drugie jesteś jeszcze niepełnoletnia. A po trzecie jestem za ciebie odpowiedzialna.
- A teraz ja ci coś powiem dattebane. Po pierwsze nie jesteś. Po drugie mam prawo tu mieszkać, już się przyzwyczaiłam do tej wioski dattebane. Po trzecie nie chce i nie lubię zaczynać wszystkiego od nowa. Jasne?
- Kushina…- powiedziała z bólem. Wiedziałam , że ją zraniłam.
- Mihomi nie bierz tego do serca. Po prostu…
- Czy wy jej to zrobiliście?!- wróciła się z gniewem do Hokage. Spojrzał na nią smutnym wzrokiem.
- Musieliśmy.
- A więc ją zabieram…- tym razem to ja jej przerwałam.
- Zgoda , ale pod jednym warunkiem.
- Jakim siostro?- zapytała zaskoczona. Uśmiechnęłam się szatańsko.
- Jeśli mnie pokonasz to możesz mnie zabrać z tej wioski, ale jeśli ja cię pokonam to ty ze mną zostaniesz w wiosce. Zgoda?- powiedziałam wyciągając w jej stronę dłoń. Widziałam u niej wahanie. Czyli nadał byłam od niej silniejsza dattebane?
- Zgoda.- powiedziała pewnym głosem i ścisnęła moją dłoń.
- Jak już ustalicie to pójdziecie do mnie a potem jeśli zostaniecie to obydwie zamieszkacie u Minato.- rzekł Trzeci i powrócił do wypełniania papierów. Wyszliśmy wszyscy z budynku. Minato odprowadził nas na pole treningowe i poczekał chwilę na swoją drużynę. My natomiast ustawiłyśmy się w odpowiedniej pozycji i zaczęłyśmy walkę……. Po trzech godzinach walki wygrałam. Mihomi , ani razu mnie nie powaliła na ziemię. Szłyśmy do Hokage. Powiadomiłyśmy go o tym , że zostajemy, dał mojej starszej siostrze ochraniacz i poszłyśmy w stronę domu Namikaze. Ludzie się na nas patrzyli. Co im się dziwić. Dwie obce kunoichi z poszarpanymi ubraniami , całe brudne kierują się w kierunku domu Namikaze. Gdy po pięciu minutach dotarłyśmy do domu wpadłyśmy na Minato i jakieś dziewczyny. Mihomi się zaśmiała i ruszyła w stronę drzwi niezauważalnie. Ja natomiast podeszłam do nich i chciałam porozmawiać z chłopakiem, ale wianuszek dziewczyn mi na to nie pozwalał. Westchnęłam i wepchnęłam się pomiędzy nie przy użyciu siły. Popchnęły mnie i znajdowałam się kilka milimetrów od jego twarzy. Od razu zagościł u nas mocny rumieniec i odskoczyliśmy od siebie.
- Minato co chcesz…- nie pozwolił mi dokończyć.
- Porobić w domu?
- Tak…. To chodź jesteś mi potrzebny dattebane.- powiedziałam i złapałam go za nadgarstek. Pociągnęłam w stronę drzwi i zamknęłam zanim wianuszek do nich nie dotarł. Oparłam się o ścianę, zdjęłam buty i spojrzałam na blondyna. Posłał mi wdzięczny uśmiech. Następnie omiótł mnie przerażonym spojrzeniem.
- Co wyście wyprawiały?!
- Walczyłyśmy. A co dattebane?
- Powinnaś się przeprać, albo najlepiej umyć. Bez urazy.
- Na razie jej nie mam dattebane. Pytanie. Czy ktoś z was potrafi gotować?
- Nie do końca.- powiedział i podrapał się po głowie.
- Dobra dattebane. Kolacja będzie za godzinę. Tylko się umyję dattebane.
- Jasne to cię zaprowadzę do twojego pokoju i do łazienki.- powiedział z uśmiechem i zaczął mnie prowadzić do pokoju. Wzięłam spodenki i podkoszulek, zaprowadził mnie do łazienki i zostawił samą. Szybko się umyłam i przebrałam. Wyszłam z niej i zeszłam na dół do kuchni. Zamknęłam drzwi i zaczęłam robić ramen. Po półgodziny danie było gotowe, a ja z uśmiechem na ustach nalałam je do wazy, którą znalazłam. Zaniosłam do jadalni talerze a następnie wróciłam z wazą. Gdy już miałam ich wołać pierwsza do jadalni wbiegła Tamiko.
- Ramen!!- krzyknęła młoda z rozmarzeniem w głosie. Od razu do pokoju wparowała pozostała dwójka domowników.
- Kushina!- krzyknęła uradowana siostra. Zaśmiałam się. Zasiedliśmy do stołu i każdy delektował się jedzeniem.
- Kushina to jest przepyszne.- powiedział z rozmarzeniem Minato. Posłałam mu uśmiech. Gdy skończyliśmy jeść Mihomi powiedziała , że pozmywa.
oczywiście tu bez pocałunku... jeszcze poczekacie....
sobota, 11 maja 2013
Rozdział jedenasty
- Miło
się z tobą gadało. Może jeszcze cię odwiedzę.- powiedział zamyślony. Puściłam
go. Odwrócił się do mnie plecami. I ruszył w stronę lasu. Gdy zniknął nam z
oczy wchłonęłam go. „Niezła gra aktorska Kyubi” powiedziałam w myślach.
Ujrzałam jego uśmiech. Był w klatce pod swoją normalną postacią. Zaczęło padać.
Spojrzałam na niebo. Lubiłam deszcz. Czułam się w tedy jak w Wirze. Uśmiechnęłam
się mimo wolnie. Poczułam na sobie pięć par oczu. Upadłam na plecy i dalej
patrzyłam w niebo.
- Kushina podnieś się z ziemi bo się przeziębisz.- powiedziała Tsunade w matczyną nutką w głosie.
- Mówisz jak mama….- powiedziałam na głos i pozwoliłam wypłynąć wspomnieniom. Ale ktoś zasłonił mnie swoim ciałem. To był Minato.
- Minato weź ją przenieś do jej namiotu.- usłyszałam rozkaz Hokage.
- Sama pójdę.- powiedziałam dalej patrząc w niebo i niestety na Minato. Westchnęłam i podniosłam się z ziemi. Uderzyłam się z Minato głowami.
- Ała…- powiedzieliśmy jednocześnie. Hokage i innych już nie było. Zostaliśmy sami. Z powrotem upadłam na ziemie.
- Chodź bo zmokniesz.- powiedział z uśmiechem. Zaśmiałam się , dalej leżąc na ziemi. Zdjął z siebie kamizelkę i bluzę. Założył z powrotem kamizelkę, podniósł mnie z ziemi i okrył bluzą. Chciałam ją zdjąć i z powrotem położyć się na ziemi, ale wziął mnie na ręce i przeniósł do namiotu. Postawił mnie na ziemi, chciałam zdjąć już bluzę, ale powstrzymał mnie ręką.
- Tobie bardziej się przyda.- powiedział zanim nie wyszedł z namiotu. Zdjęłam jego bluzę , podeszłam do plecaka, otworzyłam go i przywitałam z uśmiechem swoje rzeczy. Przebrałam się szybko w suche ciuchy i założyłam jego bluzę. Jak się okazało moja się podarła podczas walki z pierwszymi przeciwnikami. Wyszłam z namiotu i poszłam do Hokage. Był tam on i Minato. Ukłoniłam się.
- Ach. Kushina właśnie chciałem po ciebie kogoś posłać.
- Tak?
- Posłuchaj, Tsunade z Jirayą dostała ode mnie misję, a jak zapewne wiesz będziesz teraz na stałe mieszkać w wiosce.
- Tak.
- I mamy taki mały problem. Nie ma na razie nigdzie wolnych domów…. Więc postanowiłem , że zamieszkasz u Minato na jakiś czas.
- Co dattebane?! Mam mieszkać u niego?!
- Ona ma mieszkać u mnie?!- powiedzieliśmy jednocześnie.
- Tak… sam się zgodziłeś Minato.
- No tak… ale…
- Tylko mi nie mów , że..
- Nie oczywiście , że nie! Jestem tylko zaskoczony.
- A twoja decyzja Kushino?
- No dobrze. Mogę u niego zamieszkać dattebane.- jęknęłam pokonana.
- No to teraz tylko się spakujcie bo zaraz wracamy do wioski.- powiedział i powrócił do pakowania. Wyszliśmy z namiotu i poszliśmy do swoich. Szybko się spakowałam, założyłam plecak na plecy i czekałam obok Mikoto na wyruszenie. Po trzydziestu minutach wyruszyliśmy w drogę…. Przez całą podróż nie odzywałam się ani słowem. Powiedziałam o tym Mikoto i nie narzekała na brak odpowiedzi z mojej strony. Gdy po czterech dniach doszliśmy do wioski, każdy poszedł w swoją stronę. Ja, Mikoto i Minato szliśmy w tym samym kierunku. Gdy Mikoto się od nas odłączyła, czułam na sobie spojrzenia pełne mordu. Uniosłam dumnie głowę i dalej szłam z Minato przez wioskę, do jego domu. Dotarliśmy do dwupiętrowego domu. Wpuścił mnie na podwórko i zaprowadził do domu. Weszliśmy do mieszkania. Zdjęłam buty i czekałam, aż on zdejmie swoje. Gdy to zrobił zaczął oprowadzać mnie po domu. W korytarzu znajdowały się zdjęcia jego rodziny, drużyny , przyjaciół i jakieś dziewczynki. Zatrzymałam się przy jednym. Znajdowały się na nim cztery osoby. On, jego rodzice i małe dziecko.
- Kto jest na tym zdjęciu?- zapytałam zaciekawiona.
- Ja z moimi rodzicami i młodszą o sześć lat siostrą. Jest jeszcze na treningu. Powinna być za kilka minut.- powiedział z lekkim rozbawieniem. Spojrzałam na niego. Uśmiechał się do zdjęcia dziewczynki. Coś zabolało mnie w sercu. Tęsknota za starszą tylko o dwa lata siostrą. Zamknęłam oczy i dotknęłam wisiorka, który mi dała na czwarte urodziny. Chciało mi się płakać. Tak bardzo za nią tęskniłam. Nie miałam komu się przez tę osiem lat wyżalić, poprosić o radę siostrę. Poczułam czyjeś dłonie na ramionach. Otworzyłam oczy i ujrzałam zatroskaną twarz chłopaka.
- Jak ma na imię?- zapytałam.
- Tamiko.
- Ładne. Ja miałam starszą siostrę. Mihomi.- powiedziałam pełnym smutku głosem. Nagle znalazłam się w jego ramionach.
- Tak bardzo mi przykro Kushina.- powiedział pełnym współczucia głosem. Przytuliłam się do niego i pozwoliłam łzą lecieć. Szybko się jednak opamiętałam i po woli i ostrożnie się od niego odsunęłam.
- Dzięki…
- Nie ma sprawy.- powiedział z uśmiechem. Drzwi się otworzyły a my od siebie bardziej odskoczyliśmy. Do domu wbiegła mała dziewczynka. Miała długie blond włosy związane w dwa kucyki, niebieskie oczy, na czole szyi widniała opaska wioski. Dziewczynka rzuciła się na chłopaka. Przyglądałam się temu ze smutkiem w oczach. Też tak robiłam gdy Mihomi wracała z Akademii lub z misji.
- Minato! Wróciłeś braciszku! Nic ci się nie stało?- zapytała z troską.
- Tamiko. Mi też miło cię widzieć siostrzyczko. Nic mi się nie stało. A to dzięki mojej przyjaciółce Kushinie. Zamieszka z nami bo w wiosce nie ma wolnych mieszkań.- powiedział z uśmiechem i puścił siostrę. Dziewczynka spojrzała na mnie i uśmiechnęła się na przywitanie.
- Cześć jestem Tamiko Namikaze.- powiedziała podając mi rękę. Uścisnęłam jej dłoń z uśmiechem.
- Miło mi. Jestem Kushina Uzumaki dattebane.- przedstawiłam się. Zostałam oprowadzona przez dwójkę Namikaze, a następnie Tamiko wyciągnęła mnie na zakupy chodź mówiłam, że nic mi nie potrzeba. Szłyśmy w stronę sklepu z ubraniami. Westchnęłam. Przez bite cztery godziny chodziłam z nią po sklepach. Przez ten czas poznałyśmy się lepiej. Gdy mijałyśmy bramę wisiorek zaczął mnie palić. Wyjęłam go z pod koszulki, zatrzymując się. Nagle zaczął mnie ciągnąć za bramę.
- Tamiko możesz tu na chwilę na mnie poczekać?- spytałam się kładąc zakupy przy niej.
- Jasne Kushina-chan.- odpowiedziała z uśmiechem. Szybko wybiegłam za bramę i pobiegłam w stronę , którą pokazywał mi wisior. Po trzech minutach ujrzałam dziewczynę. Miała takiego samego koloru włosy co ja. Nagle ujrzałam taki sam wisior. Zamarłam. To przecież… Mihomi…. Potrzebowała mojej pomocy. Szybko pokonałam napastników. Spojrzałyśmy na siebie.
- Kushina….- wyszeptała ze łzami.
- Mihomi…- też wyszeptałam i rzuciłam się na nią z łzami w oczach. Przytuliła mnie do siebie. Trwałyśmy tak kilka minut. Przypomniałam sobie, że czeka na mnie Tamiko. Oderwałam się od siostry, złapałam za rękę i pociągnęłam w stronę wioski. Po kilku minutach byłyśmy już przy dziewczynce. Rozmawiała z jakimś chłopakiem.
- Już jestem Tamiko.- powiedziałam podnosząc zakupy.
- Kushina! Nareszcie. Już zaczynałam się o ciebie martwić.
- Nic się takiego poważnego nie stało. Mihomi musimy iść do Hokage.- powiedziałam pociągając siostrę w stronę biura.
- Kushina.
- Kushina podnieś się z ziemi bo się przeziębisz.- powiedziała Tsunade w matczyną nutką w głosie.
- Mówisz jak mama….- powiedziałam na głos i pozwoliłam wypłynąć wspomnieniom. Ale ktoś zasłonił mnie swoim ciałem. To był Minato.
- Minato weź ją przenieś do jej namiotu.- usłyszałam rozkaz Hokage.
- Sama pójdę.- powiedziałam dalej patrząc w niebo i niestety na Minato. Westchnęłam i podniosłam się z ziemi. Uderzyłam się z Minato głowami.
- Ała…- powiedzieliśmy jednocześnie. Hokage i innych już nie było. Zostaliśmy sami. Z powrotem upadłam na ziemie.
- Chodź bo zmokniesz.- powiedział z uśmiechem. Zaśmiałam się , dalej leżąc na ziemi. Zdjął z siebie kamizelkę i bluzę. Założył z powrotem kamizelkę, podniósł mnie z ziemi i okrył bluzą. Chciałam ją zdjąć i z powrotem położyć się na ziemi, ale wziął mnie na ręce i przeniósł do namiotu. Postawił mnie na ziemi, chciałam zdjąć już bluzę, ale powstrzymał mnie ręką.
- Tobie bardziej się przyda.- powiedział zanim nie wyszedł z namiotu. Zdjęłam jego bluzę , podeszłam do plecaka, otworzyłam go i przywitałam z uśmiechem swoje rzeczy. Przebrałam się szybko w suche ciuchy i założyłam jego bluzę. Jak się okazało moja się podarła podczas walki z pierwszymi przeciwnikami. Wyszłam z namiotu i poszłam do Hokage. Był tam on i Minato. Ukłoniłam się.
- Ach. Kushina właśnie chciałem po ciebie kogoś posłać.
- Tak?
- Posłuchaj, Tsunade z Jirayą dostała ode mnie misję, a jak zapewne wiesz będziesz teraz na stałe mieszkać w wiosce.
- Tak.
- I mamy taki mały problem. Nie ma na razie nigdzie wolnych domów…. Więc postanowiłem , że zamieszkasz u Minato na jakiś czas.
- Co dattebane?! Mam mieszkać u niego?!
- Ona ma mieszkać u mnie?!- powiedzieliśmy jednocześnie.
- Tak… sam się zgodziłeś Minato.
- No tak… ale…
- Tylko mi nie mów , że..
- Nie oczywiście , że nie! Jestem tylko zaskoczony.
- A twoja decyzja Kushino?
- No dobrze. Mogę u niego zamieszkać dattebane.- jęknęłam pokonana.
- No to teraz tylko się spakujcie bo zaraz wracamy do wioski.- powiedział i powrócił do pakowania. Wyszliśmy z namiotu i poszliśmy do swoich. Szybko się spakowałam, założyłam plecak na plecy i czekałam obok Mikoto na wyruszenie. Po trzydziestu minutach wyruszyliśmy w drogę…. Przez całą podróż nie odzywałam się ani słowem. Powiedziałam o tym Mikoto i nie narzekała na brak odpowiedzi z mojej strony. Gdy po czterech dniach doszliśmy do wioski, każdy poszedł w swoją stronę. Ja, Mikoto i Minato szliśmy w tym samym kierunku. Gdy Mikoto się od nas odłączyła, czułam na sobie spojrzenia pełne mordu. Uniosłam dumnie głowę i dalej szłam z Minato przez wioskę, do jego domu. Dotarliśmy do dwupiętrowego domu. Wpuścił mnie na podwórko i zaprowadził do domu. Weszliśmy do mieszkania. Zdjęłam buty i czekałam, aż on zdejmie swoje. Gdy to zrobił zaczął oprowadzać mnie po domu. W korytarzu znajdowały się zdjęcia jego rodziny, drużyny , przyjaciół i jakieś dziewczynki. Zatrzymałam się przy jednym. Znajdowały się na nim cztery osoby. On, jego rodzice i małe dziecko.
- Kto jest na tym zdjęciu?- zapytałam zaciekawiona.
- Ja z moimi rodzicami i młodszą o sześć lat siostrą. Jest jeszcze na treningu. Powinna być za kilka minut.- powiedział z lekkim rozbawieniem. Spojrzałam na niego. Uśmiechał się do zdjęcia dziewczynki. Coś zabolało mnie w sercu. Tęsknota za starszą tylko o dwa lata siostrą. Zamknęłam oczy i dotknęłam wisiorka, który mi dała na czwarte urodziny. Chciało mi się płakać. Tak bardzo za nią tęskniłam. Nie miałam komu się przez tę osiem lat wyżalić, poprosić o radę siostrę. Poczułam czyjeś dłonie na ramionach. Otworzyłam oczy i ujrzałam zatroskaną twarz chłopaka.
- Jak ma na imię?- zapytałam.
- Tamiko.
- Ładne. Ja miałam starszą siostrę. Mihomi.- powiedziałam pełnym smutku głosem. Nagle znalazłam się w jego ramionach.
- Tak bardzo mi przykro Kushina.- powiedział pełnym współczucia głosem. Przytuliłam się do niego i pozwoliłam łzą lecieć. Szybko się jednak opamiętałam i po woli i ostrożnie się od niego odsunęłam.
- Dzięki…
- Nie ma sprawy.- powiedział z uśmiechem. Drzwi się otworzyły a my od siebie bardziej odskoczyliśmy. Do domu wbiegła mała dziewczynka. Miała długie blond włosy związane w dwa kucyki, niebieskie oczy, na czole szyi widniała opaska wioski. Dziewczynka rzuciła się na chłopaka. Przyglądałam się temu ze smutkiem w oczach. Też tak robiłam gdy Mihomi wracała z Akademii lub z misji.
- Minato! Wróciłeś braciszku! Nic ci się nie stało?- zapytała z troską.
- Tamiko. Mi też miło cię widzieć siostrzyczko. Nic mi się nie stało. A to dzięki mojej przyjaciółce Kushinie. Zamieszka z nami bo w wiosce nie ma wolnych mieszkań.- powiedział z uśmiechem i puścił siostrę. Dziewczynka spojrzała na mnie i uśmiechnęła się na przywitanie.
- Cześć jestem Tamiko Namikaze.- powiedziała podając mi rękę. Uścisnęłam jej dłoń z uśmiechem.
- Miło mi. Jestem Kushina Uzumaki dattebane.- przedstawiłam się. Zostałam oprowadzona przez dwójkę Namikaze, a następnie Tamiko wyciągnęła mnie na zakupy chodź mówiłam, że nic mi nie potrzeba. Szłyśmy w stronę sklepu z ubraniami. Westchnęłam. Przez bite cztery godziny chodziłam z nią po sklepach. Przez ten czas poznałyśmy się lepiej. Gdy mijałyśmy bramę wisiorek zaczął mnie palić. Wyjęłam go z pod koszulki, zatrzymując się. Nagle zaczął mnie ciągnąć za bramę.
- Tamiko możesz tu na chwilę na mnie poczekać?- spytałam się kładąc zakupy przy niej.
- Jasne Kushina-chan.- odpowiedziała z uśmiechem. Szybko wybiegłam za bramę i pobiegłam w stronę , którą pokazywał mi wisior. Po trzech minutach ujrzałam dziewczynę. Miała takiego samego koloru włosy co ja. Nagle ujrzałam taki sam wisior. Zamarłam. To przecież… Mihomi…. Potrzebowała mojej pomocy. Szybko pokonałam napastników. Spojrzałyśmy na siebie.
- Kushina….- wyszeptała ze łzami.
- Mihomi…- też wyszeptałam i rzuciłam się na nią z łzami w oczach. Przytuliła mnie do siebie. Trwałyśmy tak kilka minut. Przypomniałam sobie, że czeka na mnie Tamiko. Oderwałam się od siostry, złapałam za rękę i pociągnęłam w stronę wioski. Po kilku minutach byłyśmy już przy dziewczynce. Rozmawiała z jakimś chłopakiem.
- Już jestem Tamiko.- powiedziałam podnosząc zakupy.
- Kushina! Nareszcie. Już zaczynałam się o ciebie martwić.
- Nic się takiego poważnego nie stało. Mihomi musimy iść do Hokage.- powiedziałam pociągając siostrę w stronę biura.
- Kushina.
środa, 8 maja 2013
Rozdział dziesiąty
-
Uspokój się Menma…. Nic mi nie jest kuzynie….- powiedziałam zmęczona.
- Nie możesz umrzeć!- krzyknął lis i skoczył ze mną do wody. Ułożył mnie na tafli wody i zaczął wykonywać pieczęci. Położyłam swoje dłonie na jego przerywając mu.
- Nie rób tego Kyubi. Sama sobie dam radę dattebane.- wyszeptałam tak aby tylko on mnie usłyszał. Spojrzał na mnie z niedowierzeniem.- Twoja czakra mnie uleczy…
- Ale jak będziesz przynajmniej w cieleniu jednego ogona.
- Wiem o tym. Zabierz ich z stąd. Proszę.- powiedziałam i puściłam jego dłonie.
- Dobra…- przerwało mu nadejście Tsunade, Mikoto, Trzeciego , sannina i Minato.
- Szybko! Zabierz ich!- krzyknęłam i zanurkowałam pod wodą. Miałam otwarte oczy i widziałam, że lis wychodzi z wody. Skupiłam się i wydostałam moc jednego ogona. Od razu uderzyła mnie fala energii. Rany zaczęły się goić, czakra uzupełniła się, moja energia powróciła do mnie. Wynurzyłam się z wody bez otoczki ogona. Wyszłam z niej i podeszłam do lisa. Położyłam mu dłoń na ramieniu.
- No to co Menma? Musimy nadrobić te kilka długich lat zaległości. Co nie kuzynie?- spytałam lisa i prze czochrałam mu włosy. Zmroził mnie wzrokiem. Odpowiedziałam mu złośliwym uśmiechem.
- Oczywiście kuzyneczko. Musisz mi o wszystkim opowiedzieć.
- To chodź. Znam super miejsce. Spodoba ci się.
- A czy jest….
- Niebezpieczne? Zagrażające życiu lub zdrowiu? No jasne dattebane! Przecież cały czas znajdywałam takie miejsca w wirze kuzynie. To idziemy dattebane!- powiedziałam do niego. Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę lasu, ale drogę zagrodziła nam Tsunade.
- A ty dokąd diablico?
- Porozmawiać z kuzynem.
- Nie wierze ci. Mówiłaś , że nie masz już rodziny.- to był cios poniżej pasa.
- Tak. Tak było do puki nie odnalazłam kuzyna…- przerwał mi lis.
- Kushina nie wiedziała czy przeżyłem tak samo jak ja nie wiedziałem czy ten urwis przeżył. Dopiero spotkałem ją nad tym wodospadem.
- A z kąt możecie wiedzieć , że pochodzicie z tej samej rodziny?- dopytywała się Tsunade.
- Zadaliśmy sobie pytanie na , które tylko członkowie naszego klany znają odpowiedź. I już ci mówię, że nie powiem ci jak ono brzmi dattebane.- powiedziałam i pokazałam jej język. Zaśmiała się. Już wiedziała, że jestem sobą.
- No dobrze diablico. To może przedstawisz mi swojego kuzyna?
- Jasne. No więc tak. To jest Menma Uzumaki. Jest bliskim kuzynem od strony matki…
- Sam potrafię się przedstawić idiotko.- jęknął lis.
- Zamknij się dattebane.- powiedziałam z mordem w oczach. Nie lubiłam jak ktoś mi przeszkadzał.- Jednak nic się nie zmieniłeś.
- Tak samo jak ty. Nadal jesteś hałaśliwa, uparta… długo by wymieniać. I niech zgadnę. Nadal zachowujesz się jak chłopczyca, co?- żyłka na moim czole niebezpiecznie wzrosła.- Twoja mina mówi , że tak. Czemu nie możesz…- przerwałam mu łapiąc zza koszulę i przyciągając do siebie. Był ode mnie wyższy o kilka centymetrów. Posłałam mu spojrzenie pełne mordu. Zagroziłam mu swoją drobną pięścią przed nosem.
- Jeszcze jedno słowo, a będziesz martwy! Jasne dattebane?!- krzyknęłam mu prosto w twarz. Zaśmiał się.
- Jak sobie życzysz kuzyneczko. Poza tym niedługo i tak wyruszam dalej. Więc co mi grozi z twojej strony?
- Utrata życia.- powiedziałam z byt słodkim uśmiechem. Przeszły mu po plecach ciarki.
- Miło się z tobą gadało. Może jeszcze cię odwiedzę.- powiedział zamyślony. Puściłam go. Odwrócił się do mnie plecami. I ruszył w stronę lasu. Gdy zniknął nam z oczy wchłonęłam go. „Niezła gra aktorska Kyubi” powiedziałam w myślach. Ujrzałam jego uśmiech. Był w klatce pod swoją normalną postacią. Zaczęło padać. Spojrzałam na niebo. Lubiłam deszcz. Czułam się w tedy jak w Wirze. Uśmiechnęłam się mimo wolnię. Poczułam na sobie pięć par oczu. Upadłam na plecy i dalej patrzyłam w niebo.
- Kushina podnieś się z ziemi bo się przeziębisz.- powiedziała Tsunade w matczyną nutką w głosie.
- Mówisz jak mama….- powiedziałam na głos i pozwoliłam wypłynąć wspomnieniom. Ale ktoś zasłonił mnie swoim ciałem. To był Minato.
- Minato weź ją przenieś do jej namiotu.- usłyszałam rozkaz Hokage.
- Sama pójdę.
- Nie możesz umrzeć!- krzyknął lis i skoczył ze mną do wody. Ułożył mnie na tafli wody i zaczął wykonywać pieczęci. Położyłam swoje dłonie na jego przerywając mu.
- Nie rób tego Kyubi. Sama sobie dam radę dattebane.- wyszeptałam tak aby tylko on mnie usłyszał. Spojrzał na mnie z niedowierzeniem.- Twoja czakra mnie uleczy…
- Ale jak będziesz przynajmniej w cieleniu jednego ogona.
- Wiem o tym. Zabierz ich z stąd. Proszę.- powiedziałam i puściłam jego dłonie.
- Dobra…- przerwało mu nadejście Tsunade, Mikoto, Trzeciego , sannina i Minato.
- Szybko! Zabierz ich!- krzyknęłam i zanurkowałam pod wodą. Miałam otwarte oczy i widziałam, że lis wychodzi z wody. Skupiłam się i wydostałam moc jednego ogona. Od razu uderzyła mnie fala energii. Rany zaczęły się goić, czakra uzupełniła się, moja energia powróciła do mnie. Wynurzyłam się z wody bez otoczki ogona. Wyszłam z niej i podeszłam do lisa. Położyłam mu dłoń na ramieniu.
- No to co Menma? Musimy nadrobić te kilka długich lat zaległości. Co nie kuzynie?- spytałam lisa i prze czochrałam mu włosy. Zmroził mnie wzrokiem. Odpowiedziałam mu złośliwym uśmiechem.
- Oczywiście kuzyneczko. Musisz mi o wszystkim opowiedzieć.
- To chodź. Znam super miejsce. Spodoba ci się.
- A czy jest….
- Niebezpieczne? Zagrażające życiu lub zdrowiu? No jasne dattebane! Przecież cały czas znajdywałam takie miejsca w wirze kuzynie. To idziemy dattebane!- powiedziałam do niego. Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę lasu, ale drogę zagrodziła nam Tsunade.
- A ty dokąd diablico?
- Porozmawiać z kuzynem.
- Nie wierze ci. Mówiłaś , że nie masz już rodziny.- to był cios poniżej pasa.
- Tak. Tak było do puki nie odnalazłam kuzyna…- przerwał mi lis.
- Kushina nie wiedziała czy przeżyłem tak samo jak ja nie wiedziałem czy ten urwis przeżył. Dopiero spotkałem ją nad tym wodospadem.
- A z kąt możecie wiedzieć , że pochodzicie z tej samej rodziny?- dopytywała się Tsunade.
- Zadaliśmy sobie pytanie na , które tylko członkowie naszego klany znają odpowiedź. I już ci mówię, że nie powiem ci jak ono brzmi dattebane.- powiedziałam i pokazałam jej język. Zaśmiała się. Już wiedziała, że jestem sobą.
- No dobrze diablico. To może przedstawisz mi swojego kuzyna?
- Jasne. No więc tak. To jest Menma Uzumaki. Jest bliskim kuzynem od strony matki…
- Sam potrafię się przedstawić idiotko.- jęknął lis.
- Zamknij się dattebane.- powiedziałam z mordem w oczach. Nie lubiłam jak ktoś mi przeszkadzał.- Jednak nic się nie zmieniłeś.
- Tak samo jak ty. Nadal jesteś hałaśliwa, uparta… długo by wymieniać. I niech zgadnę. Nadal zachowujesz się jak chłopczyca, co?- żyłka na moim czole niebezpiecznie wzrosła.- Twoja mina mówi , że tak. Czemu nie możesz…- przerwałam mu łapiąc zza koszulę i przyciągając do siebie. Był ode mnie wyższy o kilka centymetrów. Posłałam mu spojrzenie pełne mordu. Zagroziłam mu swoją drobną pięścią przed nosem.
- Jeszcze jedno słowo, a będziesz martwy! Jasne dattebane?!- krzyknęłam mu prosto w twarz. Zaśmiał się.
- Jak sobie życzysz kuzyneczko. Poza tym niedługo i tak wyruszam dalej. Więc co mi grozi z twojej strony?
- Utrata życia.- powiedziałam z byt słodkim uśmiechem. Przeszły mu po plecach ciarki.
- Miło się z tobą gadało. Może jeszcze cię odwiedzę.- powiedział zamyślony. Puściłam go. Odwrócił się do mnie plecami. I ruszył w stronę lasu. Gdy zniknął nam z oczy wchłonęłam go. „Niezła gra aktorska Kyubi” powiedziałam w myślach. Ujrzałam jego uśmiech. Był w klatce pod swoją normalną postacią. Zaczęło padać. Spojrzałam na niebo. Lubiłam deszcz. Czułam się w tedy jak w Wirze. Uśmiechnęłam się mimo wolnię. Poczułam na sobie pięć par oczu. Upadłam na plecy i dalej patrzyłam w niebo.
- Kushina podnieś się z ziemi bo się przeziębisz.- powiedziała Tsunade w matczyną nutką w głosie.
- Mówisz jak mama….- powiedziałam na głos i pozwoliłam wypłynąć wspomnieniom. Ale ktoś zasłonił mnie swoim ciałem. To był Minato.
- Minato weź ją przenieś do jej namiotu.- usłyszałam rozkaz Hokage.
- Sama pójdę.
niedziela, 5 maja 2013
Rozdział dziewiąty
Hej ten rozdział napisała Ania jaros. Mamy nadzieje, że wam się spodoba....
- Nie mogę. Muszę cały czas być na baczności. Nigdy z tym
dupkiem nic nie wiadomo.
- Pomogę ci moja droga. Zmarnowałaś sporo czakry i energii.- powiedziała z troską Tsunade. Puściła moje ręce, złapała mnie w talii, przewiesiła sobie moją lewą rękę przez szyję.- Chodź. Idziemy na dół.- zaczęła się kierować w stronę urwiska. Wlekłam się.
- A wy dokąd?- zapytał Trzeci.
- Poszukać jakiegoś wodospadu.
- Po co?- zapytał Jiraiya. Chciała już mu odpowiedzieć, ale nakazałam jej by była cicho.
- Po co to się nogi pocą Jiraiya. Nie twój interes.
- Ale już mój.- powiedział czcigodny. Westchnęłam.
- Muszę zregenerować czakrę, a do tego pilnować Kyuubiego…. Nie będę dalej tłumaczyć bo chyba nikt nie zrozumie. Tsunade nadal nie wie po co to robię.
- Chodź. Kushina!- krzyknęła, ale nie usłyszałam co dalej mówiła bo porwała mnie jakaś czarna maź. Szarpałam się, ale nic to nie dało. Prawie mnie całą zabrała, ale udało mi się wydostać rękę. Złapałam się korzenia. Pękł. Maź porwała mnie. Włączyłam tryb Kyuubiego. Maź się ode mnie odczepiła a ja teleportowałam się do najbliższego wodospadu jaki wyczułam. Wyłączyłam ten tryb i skoczyłam do wody. Upadłam na dno, i zaczęło się leczenie…. Nie wiem ile tak leżałam na dnie, ale gdy miałam już się wynurzyć znalazłam się przed lisem.
- Czego chcesz!?- zapytałam wściekła.
- Porozmawiać.- powiedział spokojnie. Zmienił się w chłopaka w moim wieku. Miał pomarańczowe włosy, swoje czerwone ślepia i dziewięć ogonów. Podszedł do samego końca klatki i nakazał mi podejść do niego. Podeszłam , ale cały czas byłam na baczności.
- O czym chcesz porozmawiać dattebane?- zapytałam spokojnie.
- Chce zawrzeć z tobą umowę.
- Jaką?
- Nie będę starał się nad tobą przejąć kontroli, a ty pozwolisz mi wychodzić na powierzchnie pod ludzką postacią…- przerwałam mu.
- Dobra, ale twoja moc zostanie we mnie i nie będziesz próbował mnie zabić.
- Po co miałbym cię zabijać, skoro moja moc będzie w tobie , a ja jej w ten sposób nie odzyskam.
- Wiesz co? Mogę ci jak będziesz wypuszczony dać moc jednego ogona…. Musisz się przecież bronić.- zauważyłam.
- Popieram. To jak?- zapytał wyciągając w moją stronę rękę. Uścisnęłam ją.
- Zgoda…. To co chcesz teraz może wyjść?- spytałam z grzeczności.
- No jasne.- powiedział… uradowany? Tak. Uradowany. Zaśmiałam się.
- Będziemy musieli im powiedzieć , że jesteś moim kuzynem. Zmień te oczy. Tsunade się po nich od razu skapnie….
- Dobra. A jak tak to kuzynko, będziesz mnie nazywać?- zapytał z goryczą. Chyba nie lubił jak mu dziewczyna rozkazuje.
- Menma. Dobra chodź Menma. Musisz rozprostować kości rudzielcu.- powiedziałam ze złośliwym uśmiechem. Uśmiechnął się w ten sam sposób do mnie. Otworzyłam klatę. Jego czakra została we mnie. Miał tylko jeden ogon , który wchłonął.
- Już gotowe.
- Dobra podaj mi rękę.- nakazałam. Zrobił to o co go prosiłam. Znaleźliśmy się pod wodą. Wyciągnął mnie na powierzchnię. Upadliśmy na ziemię cali mokrzy.
- Udało się rudzielcu.- powiedziałam ciężko oddychając.
- Taa…. Udało ci się idiotko.- zaśmiał się Kyubi. Dołączyłam do niego. Podniósł się z ziemi i podał mi dłoń. Chwyciłam ją i podniósł mnie do góry. Z powrotem bym upadła gdyby nie złapał mnie w talii.
- Jesteś wykończona. Zbyt dużo energii zużyłaś na wypuszczenie mnie i teraz nadal ją tracisz na pilnowanie mojej mocy.
- To nic takiego dattebane. Dam sobie radę. Przecież nie jestem słaba!- krzyknęłam. Zaśmiał się.
- Nie powiem. Trafił mi się jinchuriki z podobnym charakterem co mój. Chyba to będzie udana współpraca co nie młoda?
- Może…. A na razie pomóż mi dojść do drzewa. Muszę usiąść i pozbierać myśli…- powiedziałam zdyszana. Miał rację. Straciłam sporo energii i nadal ją tracę. Gdyby pozwolił mi zabrać moc ostatniego ogona jaką ma to może bym tylko musiała go pilnować. Chyba mnie zrozumiał, bo usiadł naprzeciwko mnie, złapał za dłonie i przesłał mi ostatni ogon. Od razu poczułam się lepiej.
- Arigato Kyubi.- wyszeptałam. Uśmiechnął się. Nagle usłyszeliśmy jakiś szelest. Gwałtownie podniosłam się z ziemi i skoczyłam na przybysza, którym okazał być niejaki Minato.
- Kushina!- krzyknął lis i zabrał mnie od Minato.- Idiotko, nie możesz się przemęczać!- krzyczał przerażony. Zaśmiałam się, demon martwi się o swoje naczynie.
- Uspokój się Menma…. Nic mi nie jest kuzynie….- powiedziałam zmęczona.
- Nie możesz umrzeć!- krzyknął lis i skoczył ze mną do wody. Ułożył mnie na tafli wody i zaczął wykonywać pieczęci. Położyłam swoje dłonie na jego przerywając mu.
- Nie rób tego Kyubi. Sama sobie dam radę dattebane.- wyszeptałam tak aby tylko on mnie usłyszał. Spojrzał na mnie z nie dowierzeniem.- Twoja czakra mnie uleczy…
- Ale jak będziesz przynajmniej w cieleniu jednego ogona.
- Wiem o tym. Zabierz ich z stąd. Proszę.- powiedziałam i puściłam jego dłonie.
- Dobra…- przerwało mu nadejście Tsunade, Mikoto, Trzeciego , sannina i Minato.
- Szybko! Zabierz ich!- krzyknęłam i zanurkowałam pod wodą. Miałam otwarte oczy i widziałam, że lis wychodzi z wody. Skupiłam się i wydostałam moc jednego ogona. Od razu uderzyła mnie fala energii. Rany zaczęły się goić, czakra uzupełniła się, moja energia powróciła do mnie. Wynurzyłam się z wody bez otoczki ogona. Wyszłam z niej i podeszłam do lisa.
- Pomogę ci moja droga. Zmarnowałaś sporo czakry i energii.- powiedziała z troską Tsunade. Puściła moje ręce, złapała mnie w talii, przewiesiła sobie moją lewą rękę przez szyję.- Chodź. Idziemy na dół.- zaczęła się kierować w stronę urwiska. Wlekłam się.
- A wy dokąd?- zapytał Trzeci.
- Poszukać jakiegoś wodospadu.
- Po co?- zapytał Jiraiya. Chciała już mu odpowiedzieć, ale nakazałam jej by była cicho.
- Po co to się nogi pocą Jiraiya. Nie twój interes.
- Ale już mój.- powiedział czcigodny. Westchnęłam.
- Muszę zregenerować czakrę, a do tego pilnować Kyuubiego…. Nie będę dalej tłumaczyć bo chyba nikt nie zrozumie. Tsunade nadal nie wie po co to robię.
- Chodź. Kushina!- krzyknęła, ale nie usłyszałam co dalej mówiła bo porwała mnie jakaś czarna maź. Szarpałam się, ale nic to nie dało. Prawie mnie całą zabrała, ale udało mi się wydostać rękę. Złapałam się korzenia. Pękł. Maź porwała mnie. Włączyłam tryb Kyuubiego. Maź się ode mnie odczepiła a ja teleportowałam się do najbliższego wodospadu jaki wyczułam. Wyłączyłam ten tryb i skoczyłam do wody. Upadłam na dno, i zaczęło się leczenie…. Nie wiem ile tak leżałam na dnie, ale gdy miałam już się wynurzyć znalazłam się przed lisem.
- Czego chcesz!?- zapytałam wściekła.
- Porozmawiać.- powiedział spokojnie. Zmienił się w chłopaka w moim wieku. Miał pomarańczowe włosy, swoje czerwone ślepia i dziewięć ogonów. Podszedł do samego końca klatki i nakazał mi podejść do niego. Podeszłam , ale cały czas byłam na baczności.
- O czym chcesz porozmawiać dattebane?- zapytałam spokojnie.
- Chce zawrzeć z tobą umowę.
- Jaką?
- Nie będę starał się nad tobą przejąć kontroli, a ty pozwolisz mi wychodzić na powierzchnie pod ludzką postacią…- przerwałam mu.
- Dobra, ale twoja moc zostanie we mnie i nie będziesz próbował mnie zabić.
- Po co miałbym cię zabijać, skoro moja moc będzie w tobie , a ja jej w ten sposób nie odzyskam.
- Wiesz co? Mogę ci jak będziesz wypuszczony dać moc jednego ogona…. Musisz się przecież bronić.- zauważyłam.
- Popieram. To jak?- zapytał wyciągając w moją stronę rękę. Uścisnęłam ją.
- Zgoda…. To co chcesz teraz może wyjść?- spytałam z grzeczności.
- No jasne.- powiedział… uradowany? Tak. Uradowany. Zaśmiałam się.
- Będziemy musieli im powiedzieć , że jesteś moim kuzynem. Zmień te oczy. Tsunade się po nich od razu skapnie….
- Dobra. A jak tak to kuzynko, będziesz mnie nazywać?- zapytał z goryczą. Chyba nie lubił jak mu dziewczyna rozkazuje.
- Menma. Dobra chodź Menma. Musisz rozprostować kości rudzielcu.- powiedziałam ze złośliwym uśmiechem. Uśmiechnął się w ten sam sposób do mnie. Otworzyłam klatę. Jego czakra została we mnie. Miał tylko jeden ogon , który wchłonął.
- Już gotowe.
- Dobra podaj mi rękę.- nakazałam. Zrobił to o co go prosiłam. Znaleźliśmy się pod wodą. Wyciągnął mnie na powierzchnię. Upadliśmy na ziemię cali mokrzy.
- Udało się rudzielcu.- powiedziałam ciężko oddychając.
- Taa…. Udało ci się idiotko.- zaśmiał się Kyubi. Dołączyłam do niego. Podniósł się z ziemi i podał mi dłoń. Chwyciłam ją i podniósł mnie do góry. Z powrotem bym upadła gdyby nie złapał mnie w talii.
- Jesteś wykończona. Zbyt dużo energii zużyłaś na wypuszczenie mnie i teraz nadal ją tracisz na pilnowanie mojej mocy.
- To nic takiego dattebane. Dam sobie radę. Przecież nie jestem słaba!- krzyknęłam. Zaśmiał się.
- Nie powiem. Trafił mi się jinchuriki z podobnym charakterem co mój. Chyba to będzie udana współpraca co nie młoda?
- Może…. A na razie pomóż mi dojść do drzewa. Muszę usiąść i pozbierać myśli…- powiedziałam zdyszana. Miał rację. Straciłam sporo energii i nadal ją tracę. Gdyby pozwolił mi zabrać moc ostatniego ogona jaką ma to może bym tylko musiała go pilnować. Chyba mnie zrozumiał, bo usiadł naprzeciwko mnie, złapał za dłonie i przesłał mi ostatni ogon. Od razu poczułam się lepiej.
- Arigato Kyubi.- wyszeptałam. Uśmiechnął się. Nagle usłyszeliśmy jakiś szelest. Gwałtownie podniosłam się z ziemi i skoczyłam na przybysza, którym okazał być niejaki Minato.
- Kushina!- krzyknął lis i zabrał mnie od Minato.- Idiotko, nie możesz się przemęczać!- krzyczał przerażony. Zaśmiałam się, demon martwi się o swoje naczynie.
- Uspokój się Menma…. Nic mi nie jest kuzynie….- powiedziałam zmęczona.
- Nie możesz umrzeć!- krzyknął lis i skoczył ze mną do wody. Ułożył mnie na tafli wody i zaczął wykonywać pieczęci. Położyłam swoje dłonie na jego przerywając mu.
- Nie rób tego Kyubi. Sama sobie dam radę dattebane.- wyszeptałam tak aby tylko on mnie usłyszał. Spojrzał na mnie z nie dowierzeniem.- Twoja czakra mnie uleczy…
- Ale jak będziesz przynajmniej w cieleniu jednego ogona.
- Wiem o tym. Zabierz ich z stąd. Proszę.- powiedziałam i puściłam jego dłonie.
- Dobra…- przerwało mu nadejście Tsunade, Mikoto, Trzeciego , sannina i Minato.
- Szybko! Zabierz ich!- krzyknęłam i zanurkowałam pod wodą. Miałam otwarte oczy i widziałam, że lis wychodzi z wody. Skupiłam się i wydostałam moc jednego ogona. Od razu uderzyła mnie fala energii. Rany zaczęły się goić, czakra uzupełniła się, moja energia powróciła do mnie. Wynurzyłam się z wody bez otoczki ogona. Wyszłam z niej i podeszłam do lisa.
sobota, 4 maja 2013
Rozdział ósmy
Uderzyłam o ścianę z wielką siłą. Byłam już w swojej
normalnej postaci. Spojrzałam na pole walki. Upadłam na kolana. Z moich oczu
zaczęły lecieć łzy. Zakryłam twarz dłońmi. Jestem potworem! Poczułam jak ktoś
dotyka mnie po głowie. Podniosłam zapłakany wzrok i ujrzałam Tsunade.
Podniosłam się z ziemi i rzuciłam w jej ramiona z płaczem. Głaskała mnie po
plecach.
- Jestem potworem… jestem potworem….- mówiłam do siebie.
- Nie jesteś nim, Kushina. masz go tylko w sobie. Jesteś jego więzieniem, a nie nim.
- Nie prawda. Jestem nim. Jestem potworem….- oberwałam od niej po głowie. Wyprostowała mnie, podniosła. Stałam przed nią. Złapała mnie za ramiona.
- Posłuchaj mnie! Widziałam już potwory, osoby które nimi są! I mogę ci powiedzieć, że ty do nich nie należysz i nim nie jesteś. Widziałam twoje poświęcenie. Starałaś się nie skrzywdzić ich mocą lisa. To była twoja moc i czakra. Mito by nie chciała abyś siebie tak postrzegała.
- Ale jej nie ma! Zawiodłam ją! Nie rozumiesz?! Zawiodłam! W każdym liście od niej było to samo zdanie „ Nie pozwól mu mieć nad tobą kontroli” !! A teraz ją dostał!! Tyle czasu straciłam na kontrolę nad nim, a jak przychodzi co do czego nie potrafię mu się oprzeć!!!- krzyknęłam wściekła. Puściła mnie i odsunęła się ode mnie o kilka kroków.
- Kushina…. uspokój się… nie pozwól mu na to… on chce nad tobą zapanować….
- Zamknij się dattebane!!! Zamknij się!!!- krzyczałam. Usłyszałam w głowie jego śmiech. Zauważyłam , że zbliża się Hokage, Jiraiya, Mikoto i jakiś blondyn. Musiałam szybko działać.- Przepraszam Tsunade.- powiedziałam i odskoczyłam od niej. Wyjęłam kunai i przyłożyłam go sobie do brzucha. Zorientowała się co chce zrobić.
- Kushina! Nie rób tego!- krzyknęła i się na mnie rzuciła.
- Nie powinnaś…- powiedziałam głosem lisa. Raptownie się zatrzymała, znów od niej odskoczyłam i zaczęłam biec jak najszybciej. Nie mogłam mu pozwolić opętać mnie gdy byli ludzie w pobliżu. Słyszałam jak rozmawia z Hokage. Udzielił mi się jego słuch. Przyśpieszyłam. Po kilku minutach znalazłam się nad przepaścią. Chciał mieć kontrole nad moim ciałem. Schowałam kunai i uderzyłam się z całej siły pięścią w pieczęć. Ryknął z bólu, a ja zachwiałam się i zaczęłam spadać.
- Kushina!!- krzyknęła Mikoto. Otworzyłam zamknięte oczy, moje włosy zahaczyły o korzeń. Kuso!!! Jak mnie boli!!! Rozejrzałam się. Spiczaste skały, wąski strumień…. Zaraz woda!!
- Kushina!!
- Cicho bądź Mikoto!- krzyknęła Tsunade. Usłyszałam jak się zatrzymują. Podniosłam wzrok na moje włosy i ujrzałam całą czwórkę. Szlak! Skupiłam się na włosach. Nie wydostanę się jeśli ich nie utnę. Kuso!! Wyjęłam kunai. Wyciągnęłam go w stronę korzenia. Gdy ostrze dotykało włosów, jednym , płynnym ruchem je ścięłam. Zaczęłam spadać. Wykonałam kilka pieczęci. Wyskoczył wielki strumień wody , który wyrzucił mnie w powietrze. Zrobiłam obrót i wylądowałam za moją widownią. Szybko ruszyłam w stronę lasu, ale ktoś zagrodził mi drogę i przyszpilił do drzewa. To był ten blondyn.
- Puszczaj mnie jeśli ci życie miłe!
- Opanuj się Kushina.- powiedział spokojnie blondyn. Miałam już go uderzyć głową, gdy ostrzegła go Tsunade o moich zamiarach. Pojawił się przy mnie Trzeci z Tsunade.
- Puść ją Minato.- powiedział do blondyna.
- Hai.- puścił mnie, a jego miejsce zajęła Tsunade. Wykręciła mi ręce do tyłu. Zaśmiałam się. Nie powinna tego robić.
- Nie próbuj tego diablico. Wiesz czym się to skończy.
- Twoją przegraną sensei?- zapytałam zmęczona. Lis już chciał to wykorzystać, ale uderzyłam się kolanem w brzuch. Ryknął, aż mnie bębenki zabolały.
- Diablico opanuj się!- nakazała mi sensei.
- Jeśli się opanuje rudzielec wygra. Nie dam mu tego czego chce…- poczułam dłoń na ramieniu. Podniosłam wzrok. Sarutobi patrzył na mnie ze smutkiem.
- Przepraszam cię moja droga. Powinienem posłuchać Tsunade i nie zgodzić się na to….
- To bez znaczenia. Jestem tylko naczyniem. Nic nie znaczącym człowiekiem. Bronią, którą posiada Konohagakure. Potworem w ludzkiej skórze. Więc nie zasługuję na przeprosiny….
- Nie mów tak Kushina.- powiedziała Mikoto. Spojrzałam na nią. Ona nie widziała we mnie potwora. W jej oczach nadal byłam tą samą dziewczynką. Jej przyjaciółką. Uśmiechnęłam się smutnie.
- Zmieniłaś się. Tak samo jak ja.
- Tylko z wyglądu.
- I z zachowania Mikoto.- lis znów próbował nade mną zawładnąć. Zamknęłam na chwilę oczy. Pojawiłam się przed jego klatką. Podeszłam do niego. Ryknął mi prosto w twarz. Zakryłam sobie nos. Jezu ale mu jebie z japy! Złapałam go za ucho i wykręciłam na plecy.
- Spróbuj jeszcze raz a tego gorzko pożałujesz rudzielcu dattebane!- krzyknęłam mu do ucha zanim nie powróciłam do Mikoto. Otworzyłam zmęczone oczy. Tsunade jako jedyna była rozluźniona.
- Musisz odpocząć Kushina.
- Nie mogę. Muszę cały czas być na baczności. Nigdy z tym dupkiem nic nie wiadomo.
- Nie jesteś nim, Kushina. masz go tylko w sobie. Jesteś jego więzieniem, a nie nim.
- Nie prawda. Jestem nim. Jestem potworem….- oberwałam od niej po głowie. Wyprostowała mnie, podniosła. Stałam przed nią. Złapała mnie za ramiona.
- Posłuchaj mnie! Widziałam już potwory, osoby które nimi są! I mogę ci powiedzieć, że ty do nich nie należysz i nim nie jesteś. Widziałam twoje poświęcenie. Starałaś się nie skrzywdzić ich mocą lisa. To była twoja moc i czakra. Mito by nie chciała abyś siebie tak postrzegała.
- Ale jej nie ma! Zawiodłam ją! Nie rozumiesz?! Zawiodłam! W każdym liście od niej było to samo zdanie „ Nie pozwól mu mieć nad tobą kontroli” !! A teraz ją dostał!! Tyle czasu straciłam na kontrolę nad nim, a jak przychodzi co do czego nie potrafię mu się oprzeć!!!- krzyknęłam wściekła. Puściła mnie i odsunęła się ode mnie o kilka kroków.
- Kushina…. uspokój się… nie pozwól mu na to… on chce nad tobą zapanować….
- Zamknij się dattebane!!! Zamknij się!!!- krzyczałam. Usłyszałam w głowie jego śmiech. Zauważyłam , że zbliża się Hokage, Jiraiya, Mikoto i jakiś blondyn. Musiałam szybko działać.- Przepraszam Tsunade.- powiedziałam i odskoczyłam od niej. Wyjęłam kunai i przyłożyłam go sobie do brzucha. Zorientowała się co chce zrobić.
- Kushina! Nie rób tego!- krzyknęła i się na mnie rzuciła.
- Nie powinnaś…- powiedziałam głosem lisa. Raptownie się zatrzymała, znów od niej odskoczyłam i zaczęłam biec jak najszybciej. Nie mogłam mu pozwolić opętać mnie gdy byli ludzie w pobliżu. Słyszałam jak rozmawia z Hokage. Udzielił mi się jego słuch. Przyśpieszyłam. Po kilku minutach znalazłam się nad przepaścią. Chciał mieć kontrole nad moim ciałem. Schowałam kunai i uderzyłam się z całej siły pięścią w pieczęć. Ryknął z bólu, a ja zachwiałam się i zaczęłam spadać.
- Kushina!!- krzyknęła Mikoto. Otworzyłam zamknięte oczy, moje włosy zahaczyły o korzeń. Kuso!!! Jak mnie boli!!! Rozejrzałam się. Spiczaste skały, wąski strumień…. Zaraz woda!!
- Kushina!!
- Cicho bądź Mikoto!- krzyknęła Tsunade. Usłyszałam jak się zatrzymują. Podniosłam wzrok na moje włosy i ujrzałam całą czwórkę. Szlak! Skupiłam się na włosach. Nie wydostanę się jeśli ich nie utnę. Kuso!! Wyjęłam kunai. Wyciągnęłam go w stronę korzenia. Gdy ostrze dotykało włosów, jednym , płynnym ruchem je ścięłam. Zaczęłam spadać. Wykonałam kilka pieczęci. Wyskoczył wielki strumień wody , który wyrzucił mnie w powietrze. Zrobiłam obrót i wylądowałam za moją widownią. Szybko ruszyłam w stronę lasu, ale ktoś zagrodził mi drogę i przyszpilił do drzewa. To był ten blondyn.
- Puszczaj mnie jeśli ci życie miłe!
- Opanuj się Kushina.- powiedział spokojnie blondyn. Miałam już go uderzyć głową, gdy ostrzegła go Tsunade o moich zamiarach. Pojawił się przy mnie Trzeci z Tsunade.
- Puść ją Minato.- powiedział do blondyna.
- Hai.- puścił mnie, a jego miejsce zajęła Tsunade. Wykręciła mi ręce do tyłu. Zaśmiałam się. Nie powinna tego robić.
- Nie próbuj tego diablico. Wiesz czym się to skończy.
- Twoją przegraną sensei?- zapytałam zmęczona. Lis już chciał to wykorzystać, ale uderzyłam się kolanem w brzuch. Ryknął, aż mnie bębenki zabolały.
- Diablico opanuj się!- nakazała mi sensei.
- Jeśli się opanuje rudzielec wygra. Nie dam mu tego czego chce…- poczułam dłoń na ramieniu. Podniosłam wzrok. Sarutobi patrzył na mnie ze smutkiem.
- Przepraszam cię moja droga. Powinienem posłuchać Tsunade i nie zgodzić się na to….
- To bez znaczenia. Jestem tylko naczyniem. Nic nie znaczącym człowiekiem. Bronią, którą posiada Konohagakure. Potworem w ludzkiej skórze. Więc nie zasługuję na przeprosiny….
- Nie mów tak Kushina.- powiedziała Mikoto. Spojrzałam na nią. Ona nie widziała we mnie potwora. W jej oczach nadal byłam tą samą dziewczynką. Jej przyjaciółką. Uśmiechnęłam się smutnie.
- Zmieniłaś się. Tak samo jak ja.
- Tylko z wyglądu.
- I z zachowania Mikoto.- lis znów próbował nade mną zawładnąć. Zamknęłam na chwilę oczy. Pojawiłam się przed jego klatką. Podeszłam do niego. Ryknął mi prosto w twarz. Zakryłam sobie nos. Jezu ale mu jebie z japy! Złapałam go za ucho i wykręciłam na plecy.
- Spróbuj jeszcze raz a tego gorzko pożałujesz rudzielcu dattebane!- krzyknęłam mu do ucha zanim nie powróciłam do Mikoto. Otworzyłam zmęczone oczy. Tsunade jako jedyna była rozluźniona.
- Musisz odpocząć Kushina.
- Nie mogę. Muszę cały czas być na baczności. Nigdy z tym dupkiem nic nie wiadomo.
Subskrybuj:
Posty (Atom)