niedziela, 5 maja 2013

Rozdział dziewiąty

Hej ten rozdział napisała Ania jaros. Mamy nadzieje, że wam się spodoba....


- Nie mogę. Muszę cały czas być na baczności. Nigdy z tym dupkiem nic nie wiadomo.
- Pomogę ci moja droga. Zmarnowałaś sporo czakry i energii.- powiedziała z troską Tsunade. Puściła moje ręce, złapała mnie w talii, przewiesiła sobie moją lewą rękę przez szyję.- Chodź. Idziemy na dół.- zaczęła się kierować w stronę urwiska. Wlekłam się.
- A wy dokąd?- zapytał Trzeci.
- Poszukać jakiegoś wodospadu.
- Po co?- zapytał Jiraiya. Chciała już mu odpowiedzieć, ale nakazałam jej by była cicho.
- Po co to się nogi pocą Jiraiya. Nie twój interes.
- Ale już mój.- powiedział czcigodny. Westchnęłam.
- Muszę zregenerować czakrę, a do tego pilnować Kyuubiego…. Nie będę dalej tłumaczyć bo chyba nikt nie zrozumie. Tsunade nadal nie wie po co to robię.
- Chodź. Kushina!- krzyknęła, ale nie usłyszałam co dalej mówiła bo porwała mnie jakaś czarna maź. Szarpałam się, ale nic to nie dało. Prawie mnie całą zabrała, ale udało mi się wydostać rękę. Złapałam się korzenia. Pękł. Maź porwała mnie. Włączyłam tryb Kyuubiego. Maź się ode mnie odczepiła a ja teleportowałam się do najbliższego wodospadu jaki wyczułam. Wyłączyłam ten tryb i skoczyłam do wody. Upadłam na dno, i zaczęło się leczenie…. Nie wiem ile tak leżałam na dnie, ale gdy miałam już się wynurzyć znalazłam się przed lisem.
- Czego chcesz!?- zapytałam wściekła.
- Porozmawiać.- powiedział spokojnie. Zmienił się w chłopaka w moim wieku. Miał pomarańczowe włosy, swoje czerwone ślepia i dziewięć ogonów. Podszedł do samego końca klatki i nakazał mi podejść do niego. Podeszłam , ale cały czas byłam na baczności.
- O czym chcesz porozmawiać dattebane?- zapytałam spokojnie.
- Chce zawrzeć z tobą umowę.
- Jaką?
- Nie będę starał się nad tobą przejąć kontroli, a ty pozwolisz mi wychodzić na powierzchnie pod ludzką postacią…- przerwałam mu.
- Dobra, ale twoja moc zostanie we mnie i nie będziesz próbował mnie zabić.
- Po co miałbym cię zabijać, skoro moja moc będzie w tobie , a ja jej w ten sposób nie odzyskam.
- Wiesz co? Mogę ci jak będziesz wypuszczony dać moc jednego ogona…. Musisz się przecież bronić.- zauważyłam.
- Popieram. To jak?- zapytał wyciągając w moją stronę rękę. Uścisnęłam ją.
- Zgoda…. To co chcesz teraz może wyjść?- spytałam z grzeczności.
- No jasne.- powiedział… uradowany? Tak. Uradowany. Zaśmiałam się.
- Będziemy musieli im powiedzieć , że jesteś moim kuzynem. Zmień te oczy. Tsunade się po nich od razu skapnie….
- Dobra. A jak tak to kuzynko, będziesz mnie nazywać?- zapytał z goryczą. Chyba nie lubił jak mu dziewczyna rozkazuje.
- Menma. Dobra chodź Menma. Musisz rozprostować kości rudzielcu.- powiedziałam ze złośliwym uśmiechem. Uśmiechnął się w ten sam sposób do mnie. Otworzyłam klatę. Jego czakra została we mnie. Miał tylko jeden ogon , który wchłonął.
- Już gotowe.
- Dobra podaj mi rękę.- nakazałam. Zrobił to o co go prosiłam. Znaleźliśmy się pod wodą. Wyciągnął mnie na powierzchnię. Upadliśmy na ziemię cali mokrzy.
- Udało się rudzielcu.- powiedziałam ciężko oddychając.
- Taa…. Udało ci się idiotko.- zaśmiał się Kyubi. Dołączyłam do niego. Podniósł się z ziemi i podał mi dłoń. Chwyciłam ją i podniósł mnie do góry. Z powrotem bym upadła gdyby nie złapał mnie w talii.
- Jesteś wykończona. Zbyt dużo energii zużyłaś na wypuszczenie mnie i teraz nadal ją tracisz na pilnowanie mojej mocy.
- To nic takiego dattebane. Dam sobie radę. Przecież nie jestem słaba!- krzyknęłam. Zaśmiał się.
- Nie powiem. Trafił mi się jinchuriki z podobnym charakterem co mój. Chyba to będzie udana współpraca co nie młoda?
- Może…. A na razie pomóż mi dojść do drzewa. Muszę usiąść i pozbierać myśli…- powiedziałam zdyszana. Miał rację. Straciłam sporo energii i nadal ją tracę. Gdyby pozwolił mi zabrać moc ostatniego ogona jaką ma to może bym tylko musiała go pilnować. Chyba mnie zrozumiał, bo usiadł naprzeciwko mnie, złapał za dłonie i przesłał mi ostatni ogon. Od razu poczułam się lepiej.
- Arigato Kyubi.- wyszeptałam. Uśmiechnął się. Nagle usłyszeliśmy jakiś szelest. Gwałtownie podniosłam się z ziemi i skoczyłam na przybysza, którym okazał być niejaki Minato.
- Kushina!- krzyknął lis i zabrał mnie od Minato.- Idiotko, nie możesz się przemęczać!- krzyczał przerażony. Zaśmiałam się, demon martwi się o swoje naczynie.
- Uspokój się Menma…. Nic mi nie jest kuzynie….- powiedziałam zmęczona.
- Nie możesz umrzeć!- krzyknął lis i skoczył ze mną do wody. Ułożył mnie na tafli wody i zaczął wykonywać pieczęci. Położyłam swoje dłonie na jego przerywając mu.
- Nie rób tego Kyubi. Sama sobie dam radę dattebane.- wyszeptałam tak aby tylko on mnie usłyszał. Spojrzał na mnie z nie dowierzeniem.- Twoja czakra mnie uleczy…
- Ale jak będziesz przynajmniej w cieleniu jednego ogona.
- Wiem o tym. Zabierz ich z stąd. Proszę.- powiedziałam i puściłam jego dłonie.
- Dobra…- przerwało mu nadejście Tsunade, Mikoto, Trzeciego , sannina i Minato.
- Szybko! Zabierz ich!- krzyknęłam i zanurkowałam pod wodą. Miałam otwarte oczy i widziałam, że lis wychodzi z wody. Skupiłam się i wydostałam moc jednego ogona. Od razu uderzyła mnie fala energii. Rany zaczęły się goić, czakra uzupełniła się, moja energia powróciła do mnie. Wynurzyłam się z wody bez otoczki ogona. Wyszłam z niej i podeszłam do lisa. 

2 komentarze:

  1. Hmm... ciekawe ciekwe czekam na następną notkę ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super , że stawiłaś! Proś jak coś. Z chęcią pomogę! Czekam na next'a... no chyba, że to ty czekasz...

    OdpowiedzUsuń

Wchodzisz- Czytasz - Komentujesz- Motywujesz- Dostajesz ciekawy rozdział

Może tego po nas nie widać dattebane, lecz z każdego komentarza cieszymy się jak głupie. Pomagacie nam nimi w ciągnieciu tej historii i niech nasz napęd rakietowy zrośnie dzięki zostawieniu nawet krótkiego komentarza bo to nie boli i nie zabiera dużo czasu dattebane

Obserwatorzy