sobota, 26 października 2013

Rozdział trzydziesty siódmy

Nasze języki zaczęły swój własny taniec. Poczułem jej dłonie we swych włosach………
*** z perspektywy narratora ***

Dziewczyna wplotła palce w jego blond włosy, przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Chciała znowu poczuć bliskość jego ciała. I on też tego pragnął. Lecz nie tu. Dalej się całując, przeniósł ich do tego samego domku, gdzie po raz pierwszy się kochali. Kushina była przyciśnięta do ściany, oplotła nogi wokół jego bioder. Jego dłonie znalazły się na jej pośladkach. Chciała aby ta chwila nastąpiła już zaraz. I on tego też pragną. Zachłannie pozbyli się swych ubrań, by opaść na ziemię, nimi ozdobioną. Ich usta błądziły po ich nagich ciałach….< i dupa! Nie dam wam hentai bo by wyszedł, ze mnie większy zboczuch niż Jiraya i Hidan razem wzięci!- dop. Akari> Leżeli wtuleni w swoje ciała. Minato jeździł opuszkami, palców po linii kręgosłupa Kushiny, a ta mruczała niczym kotka. Jej głowa leżała na, klatce piersiowej blondyna. Chciał aby ta chwila trwała wiecznie, lecz musieli wrócić do wioski. Teraz to naprawdę nie chciał być Hokage.
- Kushina?
- Hmm….- wymruczała, całując go po szyi.
- Musimy wracać do wioski.
- Ale, ja nie żyję, dattebane.- stwierdziła z łatwością. Ten się zaśmiał.
- Cóż… gdybyś mi wcześniej pozwoliła powiedzieć, jak cię uratowałem, że żyjemy. Lecz wolałaś obdarować mnie czymś na co od tak dawna czekałem.- wyszeptał jej do ucha. Ta zaczerwieniła się, lecz dotyk Namikaze, łagodził jej nerwy. Z westchnieniem jednak musieli się ubrać. Lecz gdy tylko to zrobili, złapali się za ręce, zeskoczyli i spacerem wrócili do wioski, w wyśmienitym humorze. Kushina wypytywała się go o różne, rzeczy między innymi jak to się stało, że został Hokage.
- Cóż, zostałem nim, jakieś trzy lata temu, rok po twoim niby odejściu.
- No, ale jak? Miałeś konkurencje?
- Taa….- zaśmiał się, lecz nic nie dopowiedział.
- Kogo dattebane?
- Christiana.
- Co?! On miał być Hokage dattebane?!
- Tak. Lecz jednak nim jestem ja. To chyba dobrze, prawda?
- Oczywiście, że tak! Nie wyobrażam sobie jakby to wyglądało, gdyby ta parszywa gadzina była Kage.- po jej ciele przeszedł dreszcz obrzydzenia.
- Ale wiesz, że jesteście taką jakby rodziną.
- CO?!- kolejna gwałtowna reakcja z jej strony. Chłopak zaczął jej to wszystko wyjaśniać, wspomagając się dłońmi. Słuchała go uważnie. Jego głos był dla niej niczym miód dla uszu. Nie zauważyła kiedy byli pod jej obecnym domem. Na niebie widniały gwiazdy, nie było czuć, że wcześniej padało.
- Cóż…. To do zobaczenia Hokage…- przerwał jej namiętnym pocałunkiem w usta. Nie chciał aby ona i też z nim, się tak żegnała. Położyła dłonie na jego szyi, przysuwając się jeszcze bliżej niego. Mimo wolnie jej noga zgięła się< jak na tych filmach, kiedy dziewczyna całuje się z miłością swojego życia :D- dop. Akari>. Trwaliby tak w nieskończoność, lecz przerwało im to otworzenie drzwi, przez…. Tamiko! Odskoczyli od siebie jak oparzeni, jednocześnie spalając buraka. Siostra czwartego, popatrzyła na nich, podeszła do brata, złapała go za rękę, pożegnała się z Kushiną i pociągnęła go w stronę domu. Kobieta szybko weszła do domu, oparła się o ścianę i po niej zjechała. Czując dalej na swych ustach jego gorący pocałunek….
- Czy wy znowu jesteście razem?- spytała z nadzieją w głosie.
- Tami, może pogadamy jutro co? Śpiący jestem….
- O nie! Nie wymigasz mi się od odpowiedzi mój drogi! Tak więc gadaj!- złapała go za koszulę, podnosząc z kanapy.
- Dobra, już dobra. Tak jesteśmy, może razem. Zadowolona?- upuściła go z powrotem na kanapę a sama zaczęła tańczyć, taniec radości. Pokręcił z dezaprobatą głową, podniósł się z siedzenia i udał do swojej sypialni. Pozbył się ubrań i w samych bokserkach upadł na łóżko, od razu zasypiając. A śniła mu się jego ukochana…..  Następnego dnia udał się do swojego biura, z wielkim trudem. Wolał być przy Kushinie. W końcu musiał się z nią ożenić! Przecież już się ze sobą kochali a takie jest prawo. Westchnął i by się dalej rozmarzył. Gdy nagle ktoś zapukał do jego pokoju.
- Wejść!- rozkazał a do pomieszczenia weszła…. Kushina.
- Witaj Mi.. to znaczy Hokage. Tamiko mówiła, że nic nie jadłeś, więc postanowiłam ci coś przynieść.- podeszła do niego i położyła na biurku pojemniki z jedzeniem. Gdy chciała odejść ten, złapał ją za nadgarstek. Odwrócił ją w swoją stronę, a ona utonęła w jego oczach< jak ja w oczach mojego Minasia- dop. Kushi>….. Minęły dwa tygodnie. Minato cały czas myślał jakby to zrobić. I nagle wpadł! Po skończeniu pracy udał się do domu Uzumaki, zapukał i drzwi otworzyła mu ukochana. Złapał ją za nadgarstek wyciągając z domu, i przeniósł do domku na drzewie. Kobieta stała lekko skołowana. Namikaze chodził w tę i z powrotem zastanawiając się jak to powiedzieć. Kobieta nie wytrzymała, złapała go za rękę i dała mu w łeb.
- Minato do cholery! Powiesz po co mnie tu przeniosłeś dattebane?!- ten spojrzał w jej oczy, uklęknął na jedno kolano i poprosił ją o rękę……… 10 października. Kushina wraz z mężem spojrzeli na syna. I nim zginęli ostatni raz złączyli usta w akcie pocałunku, na ustach swych, oraz na czole dziecka, pieczętując w nim lisa…….

****
Jak widać to koniec tego bloga. Notka była napisana wspólnie, więc ja ją dodałam.
Bardzo przepraszamy za brak notek! Ale ten rozdział miałam napisać ja( Kushina) i nie chciałam aby Akari go jeszcze pisała.
 A teraz coś ode mnie ( Akari). Mam super pomysła na wiersz i wam go dam :D

****

Gdy wypowiesz imię me....
Ja przyjdę...
Lecz gdy ja powiem imię twe...
Umre razem z tobą....
Ostatni raz spojrzę w oczy twe....
Chwycisz mnie za włosy...
I proszę mocno pocałuj...
A nawet wizja naszej śmierci....
Nie jest dla mnie stratą....
Bo wiem....
Że byłam warta....
Dla kogoś takiego....
Jak ty.......


****


niedziela, 8 września 2013

Rozdział trzydziesty szósty

Ogłoszenie parafialne! W tym roku szkolnym jako , że ja mam ostatnią klasę liceum a do tego kompa w weekendy no długością wraz z Akari nie zachwycimy...
Wielkie gomen za brak noci w tamtym tygodniu, lecz to był taki zakręcony tydzień dla naszej dwójki....
Osoby nominowane do naszej gry są proszonę o wejście na bloga Akari gdzie jest pokazane jak to ma wyglądać. Do tego malutka reklama jej bloga za co może mnie zjebać a chuj z tym! Tak więc zapraszam na te blogi które są poświęcone MinaKushi:
Wherever You Are...
Muzyka dusz
Minakushi i Anami X Minato Uzumaki Harishi Love Story
Narutoblog- zbiór opowiadań. Opowiadania pod tytułami " Ostatni płomień wiru" oraz " Zakazany owoc" są poświęcone MinaKushi.
Tak więc gomen i zachęcam do czytania jej blogów dattebane! A teraz do notki....

****

Gdy nagle do wody wpadł Jiraya ciągnąc za sobą Kakashiego i Minato. Każda kobieta krzyknęła a ja podniosłam się na nogi. Cieszyłam się strasznie, że mam długie i mokre włosy. Przykleiły się do mojego ciała tworząc na nim ubranie.
- Czy życie wam nie miłe dattebane!!!!??????- krzyknęłam a moje dłonie przyodziały się w pomarańczową poświatę z czakry. Podeszłam do nich i każdemu jebnęłam w łeb…. Siedziałam w domu i jadłam z dziewczynami obiad. Nagle Manku spojrzała na mnie.
- Co jest?
- Siostra a możesz nam pokazać swoje umiejętności?- zaktusiłam się jedzeniem.
- Co dattebane?
- No wiesz…. Pokażesz nam jak walczysz!- krzyknęła z entuzjazmem Shion.
- A po co wam to dattebane?- spojrzałam na nie podejrzliwie.
- No chcemy się przekonać czy jesteś lepsza od tego zboczeńca.- westchnęłam i podniosłam się z krzesełka.
- Zaraz wracam, tylko się przebiorę i wam pokaże na co mnie stać dattebane.- ruszyłam do siebie. Weszłam do pokoju, wzięłam z szafy spodenki, podkoszulkę z dekoltem i gumkę do włosów. Złapałam w biegu szczotkę do włosów i zaczęłam rozczesywać swoje kłaki. Następnie zrobiłam koka, a szczotkę rzuciłam na kanapę.
- Idziemy?- uniosłam brwi do góry, zakładając sandały. Te szybko znalazły się przy drzwiach zakładając obuwie, wyszłyśmy i zamknęłyśmy drzwi. Ruszyłyśmy w stronę pola treningowego, lecz przed wejściem na pole numer 4 gdzieś znikły. Westchnęłam przeciągle, ale co teraz zrobię? Wrócę się do domu? O nie! Weszłam i ujrzałam tam Minato. Moje serce zabiło mocniej, lecz nie ukazałam tego po sobie. Chciałam się po cichu wycofać, lecz jak to mawiają nadzieja matką głupich…. Poczułam zza plecami jego zapach. Odwróciłam się, nasze twarze dzieliły milimetry. Wystarczy, że wstanę na palcach i już mogę dotknąć jego słodkich warg, w których znalazłam ukojenie i spełnienie. Tylko jeden ruch…. Lecz nagle na chłopaka skoczyła jakaś niebieskowłosa dziewczyna. Odsunęłam się od niego i posłałam mu wymuszony uśmiech. Ukłoniłam się.
- Przepraszam za zaskoczenie Hokage-sama. Ja już sobie pójdę…dattebane…..- ostatnie słowo wypowiedziałam jak najciszej. Wyprostowałam się i powolnym krokiem ruszyłam w stronę lasu. Gdy tylko zorientowałam się, że nie może mnie już zauważyć ruszyłam biegiem przed siebie z łzami w oczach…. Nie wiem ile tak biegłam, ale w końcu natrafiłam na mór wioski. Osunęłam się do dołu. Pozwalając łzą lecieć. Moje serce pękło. Minato zapomniał. Zapomniał o tym co było kiedyś pomiędzy nami. „ Wasza wysokość..”
- Zamknij się!!!!! Zostawcie mnie!!!!!!- krzyczałam ciągnąc się za włosy. Podniosłam się na nogi i zaczęłam wpinać się na mór. Chciałam od wszystkiego uciekać. Chciałam wszystko zostawić i wszystkich. Zeskoczyłam z muru i gnałam przed siebie nie patrząc na przeszkody…. Upadłam twarzą w błoto. Podniosłam się na drżących rękach i biegłam dalej…. Nie zauważyłam drzewa i w nie uderzyłam głową. Już chciałam je rozwalić gdy jakaś siła kazała mi na nie wejść. Tak więc zrobiłam i znalazłam się w tym samym domku na drzewie gdzie straciłam swoje dziewictwo. Rozejrzałam się. Nic od tamtego czasu się nie zmieniło. Oprócz…moich zdjęć! Podeszłam do jednego i zorientowałam się, że są one z naszej ostatnie, wspólnej misji. Upadłam na cztery litery i zaniosłam się kolejnym razem płaczem…. Nie wiem ile tak byłam, ale moje łzy dalej leciały. Moje serce rozpadło się na tysiące kawałeczków. Podczas tego czasu spędzonego tu miałam już bardzo dużo dziwnych wizji swojej śmierci, którą niebawem odważę się wykonać. Moje, życie było tylko małą plamą w całym wszechświecie. Nie miałam dla kogo żyć. Podniosłam się na nogi, ruszyłam ku wyjściu i zeskoczyłam zwinnie na ziemie. Ruszyłam nieśpiesznym krokiem ku urwisku. Nic się dla mnie już nie liczyło. Po kilkudziesięciu minutach dotarłam do celu…. Jedna noga i druga…. Tylko lekki podmuch wiatru i już spadnę. Zamknęłam oczy, lekko się uśmiechnęłam. Z moich oczu znów pociekły łzy.
- Kocham cię Minato….- i zaczęłam spadać………
*** gdy Kushina była w domku na drzewie. Perspektywa Minato***

Patrzyłem w niebo. Było zachmurzone. Jak jej oczy…. Potrząsnąłem głową. Zamknąłem oczy i znowu ujrzałem jej twarz. Na tym polu była tak blisko. Wystarczyło, że tylko bym się pochylił i już bym czuł jej, słodkie, czerwone usta…. Ogarnij się człowieku!!! Zaczynam wariować! Wszędzie ją widzę, czuje jej zapach, słyszę jej głos odkąd wróciła do wioski, znowu zamieszała w moim życiu! Nie wiem czemu, ale postanowiłem się przejść poza wioską. Podniosłem się i ruszyłem w to samo pole treningowe gdzie rozdzieliłem się z miłością swojego życia. Po krótkiej chwili na nie dotarłem i ruszyłem w to miejsce gdzie zniknęła. Wyczułem jej czakrę więc za nią podążyłem. Nie wiem dlaczego, ale biegłem. Jakieś dziwne przeczucie nakazywało mi się śpieszyć…. Zbliżałem się w stronę urwiska. Widziałem jej włosy! Błagam tylko niczego nie rób!!! Do moich uszu dotarły jej słowa, zanim nie skoczyła.
- Kocham cię Minato…..
- Kushina!!!!!- krzyknąłem za nią. Szybko zostawiłem kunaia na ziemi z dala od przepaści i skoczyłem za nią. Gdy udało mi się złapać jej rękę przeniosłem nas do kunaia. Miała zamknięte oczy. Szybko sprawdziłem jej puls. Żyje. Nagle otworzyła swe oczy. Uśmiechnęła się przepięknie.
- Jestem w niebie? Jeśli tak to już w nim zostaje, a to dlatego, że ty tu jesteś Minato.- i pocałowała mnie w usta z taką pasją. Starałem się nie oddawać tej pieszczoty, lecz uświadomiłem sobie, że nie ważne co powie lub co ja powiem. To i tak nadal ją kocham tak samo ona mnie. Wreszcie odwzajemniłem pocałunek. Moje dłonie znalazły się pomiędzy jej głową a moje ciało nad nią.....

****
A teraz kilka fotek :D



piątek, 30 sierpnia 2013

Zagrajmy w Quiz

Hej tu Akari i Kushina. Obie wpadłyśmy na pewnien pomysł, ale może wyjaśnimy wam to w dialogu:
Ak: A więc tak moi drodzy...
Kushi: Jezu Ak! Zanudzisz ich zanim coś im powiemy dattebane!
Ak: Bardzo śmieszne Uzumaki!< zali ją po głowie > Ale ja nikogo nie uśpiłam prawda? < rozgląda się > Nagato! Ty też! < płacze w kącie >
Kushi: Jak widać Akari nas opuściła a Nagato w tej oto chwili ją pociesza< puszcza oczko do Minato > A więc na czym my to skończyłyśmy dattebane...
Ak: Na przywitaniu sklerotyku jeden!!!< krzyczy jej do ucha > A więc witamy was serdecznie < śle uśmiech każdemu >
Kushi: Tak, tak < kiwa głową i masuje ucho > Witamy i zaczynamy dattebane!
Ak: No więc teraz o co chodzi w naszej gierce " Zagrajmy w Quiz". Otórz nikt z nas nie zna wszystkich blogów o swoich ulubionych paringach, tak więc aby to ułatwić postanowiłyśmy wymyślić tę zabawę....
Kushi:...polega ona na tym, że podajemy jakąś literę z alfabetu, a wy dajecie adres jednego bloga o takiej tematyce. Może pokażemy.... Podaj mi coś na " M"
Ak: Mimowolnie Kocham Cię - blog o tematyce MinaKushi pisany przez Rechotkę.... A teraz podaj mi na "N"
Kushi: NaruHina- Academy - jak nazwa skazuje blog o NaruHina pisany przez Hikari No
Ak: Tak to mniej więcej wygląda. A teraz pytania do kilku blogerek tak więc: Podaj mi na " S" , podaj na "G" oraz podaj mi na " A"
Kushi: A teraz blogerki, które na nie odpowiedzą....:
1. Aki
2. Rechotka
3. Jagoda Lee
4. Mikinnou
5. Akari Urokiri( nie mówcie jej o tym, ale jestem ciekawa co da dattebane)
6. Kenejla Uzumaki
Każdą z autorek poinformujemy o tym na ich blogach i tak ma mniejwięcej to wyglądać dattebane
* post pisany przez obie autorki, lecz z konta Akari dattebane


niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział trzydziesty piąty

Hay Hi Helo! Dziś nocia z domu moich kuzynów.... Tia... Mam nadzieje , że wam się spodoba i przepraszam za długość...

~~~~

*** misja pokojowa ***
Kushina wraz z Minato i jeszcze kilkoma innymi shinobi szli w wyznaczone miejsce. Żadna z pięciu nacji nie miała do niego prawa, więc wydała się ona najlepsza. Podczas trzydniowej podróży młoda jinchuriki nie wypowiedziała ani jednego słowa. Nawet nie spojrzała na kompanów. Gdy w końcu dotarli każdy przywódca wioski był podejrzliwy co do innych. Każdy zajął swoje miejsce a jinchuriki stanęli za ich fotelami, wyprostowani. Każde z nich badało sytuacje i swojego przeciwnika. Każdy oprócz Kushiny, która była ich królową. Oczywiście nikt o tym nie wiedział prócz Sarutobiego. Ale on już o tym zapomniał.
- Trzeba będzie ustalić nowe granice.- rzekł Raikage.
- Co? To obłęd! Chcesz zmienić wielkość każdej z nacji tylko dlatego abyś miał większe wpływy!- krzyknęła trzecia Mizukage.
- Nic z tego nie wyniknie! Powinien piasek dostać zgodę na przewodnictwo w tej odprawie a nie wy!
- Proszę was. Uspokójmy się i porozmawiajmy na spokojnie.- zaproponował Namikaze.
- Myślisz, że się ciebie boje pokurczu?- spytał z kpiną Raikage.
- Nic nie mówię, ale nie spotkaliśmy się tu aby udowodnić swoje umiejętności tylko aby porozmawiać o pokoju.
- Jesteś taki sam jak twoi poprzednicy. Liść był, jest i zawsze będzie tchórzami! Tak samo jak kiedyś Wir.- nosicielka Kuramy nie wytrzymała i na niego warknęła.- Uspokój swoją broń.
- Posłuchaj mnie ty pieprzony skurwysynie! Nigdy nie obrażaj Wiru! To przez was straciłam wioskę wy pieprzeni skurwiele! A dlaczego? Bo się nas baliście chuje jebane! Baliście się naszych umiejętności! Tego, że każdego z was pokonamy! Chcesz się dupku przekonać jak walczy prawdziwy wojownik? Chcesz?! To proszę cię bardzo. Zaraz się przekonasz tylko wyjdziemy z budynku a skopie ci tą pieprzoną dupę! I twój braciszek ci w niczym nie pomoże.- jej oczy przybrały tęczówki lisa. Od razu przy niej zjawił się Bee. Spojrzała tylko na niego a ten stał jak sparaliżowany.
- Co ona mu zrobiła?!- spytał A, podnosząc się z krzesła. Minato od razu stanął mu na drodze.
- Nikt z nikim nie będzie walczył. To nie czas ani miejsce na walkę.- rzekł spokojnie, aż za spokojnie. Uzumaki nie spuszczała oczu z Bee, który też na nią patrzył tylko nie swoimi oczami. Jego bestia patrzyła się na nią i była gotowa do wszystkiego. „ Uspokój się Kushina. To są rozmowy pokojowe a nie pogawędka przy kawce i ciasteczkach! Zachowuj się jak na prawdziwą królową przystało!” krzyknął Kurama. Dziewczyna wzięła uspokajające wdechy, posłała piękny uśmiech w stronę Bee i powróciła do swoich starych oczu. Bee obudził się z transu a młoda Uzumaki na spokojnie analizowała sytuacje w jakiej są. Przejechała dłonią po włosach i podeszła do Raikage. Odepchnęła Minato i ukłoniła się przed nim. Posłała mu swój uśmiech królowej.
- Przepraszam za swój wybuch, ale taka moja natura.- powiedziała swoim najpiękniejszym głosem. Lekko się uśmiechnęła, zmrużyła odrobinę powieki. Raikage był nią zauroczony.
- To też moja wina. Nie powinienem od razu z czymś takim wyskakiwać.- odpowiedział drobnym uśmiechem w jej stronę. Każdy się na nich patrzył z niedowierzaniem. Nikt, ale to nikt jeszcze tak szybko go nie uspokoił. „ No i o to mi chodziło młoda.” Powiedział z uśmiechem lis. Po uspokojeniu Raikage powrócili do rozmowy o pokoju. Młoda Uzumaki czuła na sobie przez cały ten czas spojrzenie A…. Po powrocie z narady, Kushina dostała ochrzan od Rady i Minato. Ale się tym nie przejęła. Ruszyła w stronę rezydencji klanu Uzumakich. Od razu powróciły do niej wspomnienia….
*** perspektywa Kushiny***

Ech. W wiosce jestem już miesiąc i ani jednej misji, nie wliczając tamtej z Minato. Jęknęłam przekręcając się na łóżku. Przez tamtą misję straciłam swoją przyjaciółkę Mikoto, która jest teraz kumpelą mojej siostry dattebane. Shion i Manku znalazły wspólny język z Tamiko, Kakashim i Itachim. A ja? Siedzę w pokoju i rozmyślam nad swoim życiem. Co bym zrobiła gdybym nie zgodziła się na tamtą misję. Zapewne zostałabym z Minato. Nie straciłabym swojej przyjaciółki…. Nagle moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Z niezadowoleniem na twarzy, ruszyłam w stronę drzwi.
- Tak?
- Hej Kushina!
- Cześć Hana.
- Dasz się wyciągnąć do łaźni?
- Z chęcią dattebane.- powiedziałam i ruszyłyśmy w stronę łaźni. Dawno z nią nie rozmawiałam. Dotarłyśmy na miejsce…. Siedziałyśmy zanurzone w wodzie. Hana opowiadała mi o tym co mnie ominęło a ja bawiłam się wodą. Gdy nagle….


sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział trzydziest czwarty

Cóż nie jest to niedziela, ale mała informacja co do tej notki. Otóż ani ja ani Akari nie wiemy czy jutro będziemy miały dostępy do komputerów bo każda gdzieś jedzie. Tak więc zapraszam i mam nadzieje, że wam się spodoba dattebane

- Minato….- tylko powiedziałam. Nogi miałam jak z waty. Nie mogłam się ruszyć. Nagle jego oczy spojrzały na mnie. Po moim ciele przeszedł dreszcz. Starałam się nie patrzeć na jego twarz a zwłaszcza w oczy. Wiedziałam, że jak w nie spojrzę to utonę w błękicie jego oczu…. Stop!! Wzięłam głęboki wdech.- Przepraszam. Pomyliłam się. Gdzie zastanę Sarutobiego-same?- nagle ktoś wszedł do pokoju.
- Za tobą.- odrzekł z obojętnością w głosie. Niby czego mogłam się spodziewać po tym jak go potraktowałam. Odwróciłam się na pięcie. Ujrzałam twarz starucha. Podeszłam do niego, z torby wyciągnęłam wszystkie swoje raporty.
- Proszę. Orochimaru nie żyje. Do widzenia.- ukłoniłam się i wraz z siostrami opuściłam gabinet. Moje serce waliło jakbym przebiegła sto kilometrów bez przerwy. Manku złapała mnie za rękę i skacząc po dachach dotarłyśmy na górę Hokage. Usadziły mnie na pierwszej lepszej głowie.
- Kushina oddychaj.- nakazała mi Shion. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że wstrzymuje oddech.- Kto to był? Kushina?- ale ja jej nic nie powiedziałam, bo uświadomiłam sobie, że siedzę na JEGO kamiennej głowie! Jak oparzona z niej zeskoczyłam i uciekłam w stronę pola treningowego. Tak. Ja Kushina Uzumaki uciekłam. I to przed facetem!! Zatrzymałam się na pustym polu treningowym i przelałam swoje emocje na pień….
*** przed wejściem Uzumaki. Oczami Namikaze ***

Wypełniałem papiery dotyczące egzaminu na jounina. Usłyszałem pukanie i nim odpowiedziałem do gabinetu weszła jakaś osoba.
- Minato….- usłyszałem swoje imię. Wszędzie rozpoznałbym TEN głos. Długopis, który trzymałem w dłoni upadł mi bezszelestnie na dokumenty. Wziąłem niewidoczny uspokajający oddech. Miałem o NIEJ zapomnieć. W moich oczach starałem ukryć ból, jaki zadała mi kiedyś. Spojrzałem na nią. Wypiękniała. I to cholernie. Jej włosy sięgały teraz do ud. Tak bardzo chciałem tak jak podczas TEJ nocy móc ich dotknąć. Przytulić, posmakować jej słodkich ust…. Stop!! Minato opanuj się! Nakazem sobie w myślach.- Przepraszam. Pomyliłam się. Gdzie znajdę Saturobiego-same?- spytała i właśnie on wszedł do pokoju.
- Za tobą.- powiedziałem z udawaną obojętnością w głosie. Z trudem mi się ona udała. Odwróciła się z gracją na pięcie i podeszła do Hiruzena coś mu podając.
- Proszę. Orochimaru nie żyje. Do widzenia.- ukłoniła się i wyszła wraz z dwoma dziewczynami, które dopiero co zauważyłem. Staruszek zamknął za nimi drzwi i do mnie podszedł. Położył teczkę na biurku.
- Wiesz, że trzeba znaleźć jej jakieś mieszkanie. Jej misja dobiegła końca i znów tu zamieszka.
- Wiem.- oparłem się o oparcie fotela.- Po co dajesz mi tą teczkę?
- Ja już nie jestem Hokage. Teraz to ty musisz zapoznać się z jej raportem.
- Nie smutno ci, że twój uczeń został przez nią zabity?
- Jeśli było to konieczne to nie.
- A po co tu przyszedłeś?- spytałem.
- A tak. Posłuchaj wiesz, że niebawem trzeba by zacząć rozmowy pokojowe.
- Tak.
- A do tego jesteś proszony aby był z tobą jinchuriki. Tak samo pozostali Kage będą ze swoimi. Mam ją o tym poinformować czy zrobisz to osobiście?- spojrzał na mnie. Wziąłem głęboki wdech. Zamknąłem oczy i przyłożyłem do nich palce.
- Sam to zrobię. Mógłbyś poszukać jakiegoś wolnego mieszkania z trzema sypialniami? Bo wydaje mi się , że jej kompanki z nią zostaną w wiosce.
- Oczywiście Hokage-sama. Idź i mniej to z głowy Minato. Bardzo cię przepraszam.
- Nie musisz za co. To już przeszłość. Zapomniałem o tym co kiedyś między nami było. A teraz cię przeproszę.- podniosłem się z fotela i razem opuściliśmy gabinet. Zamknąłem go i wyszedłem z budynku. Nawet nie wiedziałem gdzie jest! Kierowany przeczuciem ruszyłem w stronę pola treningowego. I nie zawiodłem się. Waliła w słup. Podszedłem bliżej i już bym od niej oberwał. Szybko złapałem jej pięść tuż przy twarzy.
- Nie ładnie jest atakować ludzi. A zwłaszcza wyższych rangą.- kilka kosmyków opadło na jej twarz. Fuknęła jak kotka i wyrwała pięść z mojego uścisku.
- Odruch. Mogę wiedzieć czym zaszczycam obecność samego Hokage przy mnie?- rzekła z ironią w głosie. Czyli ona o tym co nas łączyło zapomniała? To dobrze, bo ja też już o tym zapomniałem.
- Bardzo śmieszne. Skoro już wróciłaś to wyruszysz ze mną na rozmowy pokojowe.
- Co dattebane?!
- Ale tylko jako jinchuriki. Taki jest warunek i dla bezpieczeństwa.
- Czyjego?
- Waszego. Każdy jinchuriki z pięciu nacji będzie z Kage. Tak więc tylko o tym cię informuje a i mam dla was mieszkanie. Proszę.- podałem jej kartkę , którą przed chwilą dostałem po przez kunai. Nie musiałem patrzeć co tam jest bo dobrze wiedziałem. Jej oczy rozszerzyły się.- Coś nie tak?
- Nie, nic. To ja już będę szła po siostry dattebane. Do widzenia Hokage-sama.- ukłoniła się i uciekła gdzieś. Patrzyłem za nią. Gdy zaczął padać deszcz ruszyłem powoli w stronę domu. Wszedłem cały mokry.
- Czemu nie przeniosłeś się do domu?
- Nie miałem nastroju. Idę spać. Dobranoc.- i jak najszybciej znalazłem się u siebie. Przebrałem się w piżamę i od razu zasnąłem…..


A teraz zdjęcie które mnie rozśmiesza :D

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział trzydziest trzeci

Na początek małe wytłumaczenie. Po pierwsze przepraszamy wraz z Kushiną za długość. Była długa na osiem stron, ale jak Kushina miała ją umieszczać to się tu i w wordzie skasowało i prosiła mnie abym szybko coś napisała. A teraz zapraszamy do czytania i komentowania :D

Wracałem do domu. W mojej głowie kłębiły się myśli, a wręcz wojna. Całą siłą woli jaką posiadałem zabraniałem wspomnieniom wkraść się do mojej głowy. Byłem wściekły na Sarutobiego, że mi od razu nie powiedział o jej misji. Dlaczego mnie zostawiła. Na siebie, że jej wtedy nie zatrzymałem. Teraz by była obok mnie, bezpieczna. A takto nawet nie wiem gdzie ona jest! Kuso!! Miałem przestać o niej myśleć! Nacisnąłem klamkę od domu i wszedłem do niego. Od razu przywitała mnie Tamiko z uśmiechem.
- A ty nie w łóżku?- pytam się jej.
- Minato!! Mam siedemnaście lat! No chyba mogę iść spać tak jak ty wracasz do domu.- zaśmiałem się szczerze i zapomniałem o niej chodź na chwilę. Naburmuszyła się jak pięciolatka, przez co znów wybuchłem atakiem śmiechu.
- A ja 21 i co?
- Ale z ciebie staruch!- krzyknęła pokazując mi język.
- Osz ty!- krzyknąłem i zacząłem ją gonić. Tak wiem. Dorosły facet do tego Hokage gania za siostrą. No ale cóż zrobić, na zapomnienie o całym stresie i o NIEJ….

*** tym czasem w Uzushiogakure***
W jaskini każda z bestii bacznie przyglądała się poczynaniom poprzedniej królowej. Marionetka z gracją krzątała się obok Uzumaki mówiąc zaklęcie. Na twarzy Kushiny pojawił się niewielki grymas.
- Już niebawem się obudzi.- rzekła z uśmiechem i powróciła do przerwanej czynności.

*** perspektywa Kushiny***

Czułam jak dryfuję pomiędzy jawą a snem. Słyszałam głos Am. Nagle obok mnie pojawiły się dwie dziewczynki. Jedna miała zielone oczy, druga niebieskie. Uśmiechnęły się do mnie.
- Witaj siostra.
- Co dattebane?! Ja mam tylko Mihomi jako siostrę.
- No nie do końca. Ach gdzie moje maniery. Część jestem Manku Uzumaki a to Shion Uzumaki. Mamy wspólnego ojca.
- Ale takto Mihomi też jest…
- Nie. Mihomi nie jest naszą siostrą. Ona nie jest twoją rodzoną siostrą. Naszą matką była bogini. A po tym jak się narodziłaś ona zostawiła ciebie i tatę a ten ożenił się w matką Mihomi. A ta była w ciąży w innym.- powiedziała Manku.
- A wy kim niby takto jesteście  i takto kim ja jestem do cholery dattebane!?!!?- rzekłam z rozpaczą. Shion podeszła do mnie i przytuliła się do mnie.
- Jesteśmy twoimi siostrami! A do tego księżniczkami słońca i księżyca.
- Ja jestem księżyca a Shion słońca.
- A ja?
- Ty jesteś królową bestii i następczynią matki…- dodała ciszej Shion.
- CO?!- krzyknęłam i znalazłam się w jaskini. Spojrzałam w bok i ujrzałam Kyūbiego.
- Nareszcie idiotko… to znaczy wasza wysokość.- poprawił się .
- Gdzie one są dattebane?- spytałam podnosząc się z łóżka.
- Kto?
- No… nieważne. Wracam do Konohy. Musze powiadomić Trzeciego o misji i nie chce słyszeć, żadnego „ Ale” dattebane.- rzekłam i ruszyłam w stronę wyjścia. Dogonił mnie lis i razem ruszyliśmy. Nigdzie mi się nie śpieszyło. Po kilku dniach byłam już na miejscu. Kilka metrów przed bramą wyskoczyły dwie osoby. Zdjęły kaptury i ukazały mi się….
- Shion!! Manku!!- ruszyłam do sióstr i je do siebie przytuliłam.
- Myślałaś, że pozwolimy ci samej być w tej wiosce? Co to to nie.
- Kyubi możesz już wrócić do mnie dattebane.- powiedziałam a lis wykonał moje polecenie. Razem z siostrami podeszłam do bramy. Nagle podszedł do mnie mężczyzna.
- Kushina?
- Fugaku?
- Myślałem, że odeszłaś z wioski.
- Nie. Miałam misję i właśnie z niej wracam. Do zobaczenia później.- powiedziałam i go ominęłam. Ruszyłam szybko w stronę biura administracyjnego a dziewczyny za mną. Gdy stałam przed drzwiami zapukałam i nie czekając na odpowiedź weszłam, sam mi kiedyś mówił, że jak wrócę z misji to mam wchodzić bez pukania. Gdy tylko ujrzałam kto siedzi za biurkiem doznałam szoku.
- Minato….

Na przeprosiny kilka fotek MinaKushi :





sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział trzydziesty drugi

Witam was moi mili!! W końcu wróciłam z sanatorium i napisałam dla was nocię :D < z lekką pomocą Anki ale ci....>
Mam nadzieje, że nie wyszłam z prawy tak więc zapraszam do notki dattebane

*** perspektywa Kyūbiego***
Biegłem z nią dalej. Nie mogliśmy stracić królowej. Nagle dotarłem do bramy Konohy. Spojrzałem na nią. Miała zamknięte oczy , nie słyszałem jej serca. Od razu pognałem do szpitala. Dzięki niej znam tę wioskę jak własną klatkę. Każdy był w szoku na jej widok. Nagle podeszła Tsunade.
- Kurama za mną.- rzekła tak abym tylko ja ją słyszał. Chodź dla innych brzmiał jej głos poważnie i opanowanie ja dobrze wiedziałem, że się boi. Weszliśmy na salę operacyjną. Chciano mnie z niej wywalić, lecz Tsunade nie pozwoliła im. Oparłem się o ścianę i miałem wszystko i wszystkich na oku. Kushina wyglądała jak by spała, lecz wiedziałem, że jest pomiędzy życiem a śmiercią. Gdy po godzinie skończyli była w śpiące. Podeszłem do Tsunade.
- Mogę ją zabrać?
- Niby gdzie?
- Gdzieś, gdzie będzie bezpieczna i szybciej wróci do zdrowia.- rzekłem podchodząc do mojej królowej oraz jak i naczynia. Tsunade tylko westchnęła.
- Dobrze. Zabierz ją i niech szybko wyzdrowieje.- wychodzi a ja biorę ją na ręce i przenoszę do naszej jaskini….
*** perspektywa Minato ***
Siedziałem w swoim gabinecie i wypełniałem papiery. Nagle spojrzałem na zdjęcie swojej drużyny. Obito i Rin nie żyją, za co siebie obwiniam. Kakashi jest obecnie na misji, a Tamiko w domu śpi. Uśmiechnąłem się mimo wolnie na wspomnienie śpiącej siostry. Od niej dłużej potrafiła spać i słodko wyglądać tylko Kushina…. na myśl o niej moje serce mocniej zabiło. Nie , nie, nie!! Obiecałem sobie o niej zapomnieć i zacząć nowy etap w życiu. Nagle z moich myśli wyciągnęło mnie pukanie do drzwi.
- Wejść!- krzyczę i powracam do podpisywania papierów. Unoszę spojrzenie i widzę Sarutobiego.
- Witaj Minato.
- Dzień dobry Hiruzenie. Co cię tu sprowadza?- pytam i odkładam długopis.
- Muszę ci o czymś powiedzieć, czego nie powiedziałem ci dwa lata temu po tym jak zostałeś Hokage.
- Słucham.- zakładam ręce i opieram na dłoniach brodę. Usiadł na krześle przede mną i spojrzał na mnie.
- Pamiętasz misję na której ostatni raz byłeś z całą drużyną?- pyta a ja przytakuje.- Spotkaliście tam pewną medyczkę Noroi Watashi.
- I co ona ma z wiąsku z tym?
- To, że ona tak naprawdę była Kushiną. Tego dnia kiedy odeszła rada kazała dać jej misję aby dowiedziała się kto odpowiada za porywanie dzieci z tamtej wioski. Musiała wszystkich którzy coś dla niej znaczą zostawić tu aby o niej zapomnieli. Niestety kiedy tam byliście została porwana i aż do dziś nic nie było wiadome gdzie jest i czy żyję….- dalej go nie słuchałem. Kushina była tamtą kobietą , której nie uratowaliśmy? Czy ona….- Aż do dziś.
- Co aż do dziś?
- Wiemy kto za tym stał. To Orochimaru.
- A czy wiadomo co z nią?- pytam patrząc gdzieś tylko nie na niego.
- Niestety nie….- przerwało mu pukanie.
- Wejść.- mówię i do gabinetu wchodzi Tsunade.
- Proszę.- rzekła z lekkim uśmiechem podając mi teczkę.- Nie uwierzysz Minato kogo przed chwilą leczyłam.
- Kogo?- pytam czytając raport.
- Diablicę. Kyubi ją przyniósł. Jest w śpiące , lecz lis chciał ją zabrać więc zgodziłam się.- teczka upada mi z dłoni.
- Żyje?
- Tak sensei. Ale nie powinna.
- Czyli przeżyje skoro lis ją zabrał.
- Jak to?- pytamy się go jednocześnie.
- Kushina jest królową bestii. Więc żadna z nich nie pozwoli jej zginąć. A zwłaszcza Kyubi, który zna ją najlepiej.
- Gdzie ją zabrali?
- Nie wiem Minato.
- To my już będziemy szli. Do widzenia Hokage-sama.- mówi kłaniając się Tsunade i wychodzi z Sarutobim. Kręcę się na fotelu z zamkniętymi oczami. Z wielką siłą nie pozwalam wspomnieniom wejść do mojej głowy. Zapomniałem. Miałem zapomnieć. O niej. O tym co kiedyś było….


A teraz foteczki :D :


Moment na którym z Anką cały czas ryczymy w tomie 53


niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział trzydziesty pierwszy

Siemka moi mili..... Przepraszam, że tak puźno, ale jest nocia w niedzielę :D...
Rozdział dedykuje swojej najlepszej przyjaciółce , którą traktuję jak siostrę a ona mnie...
Kaju wiedz, że jak pojechałaś ja dalej płakałam i chce już do ciebie wracać!!
Tęsknie za tobą !!
Jeszcze dedyk dla Kushiny Uzumaki< wracaj szybko z rechabilitacji>, Zjem Cię, Rechotki, Ciasteczkowego Potwora, dziewczyn z Akatsuki Żartem, Anny Steć, i całej bandzie z naszego wspólnego bloga Miłość ma różne oblicza :D
Przepraszam za długość notki
A teraz do noci :D

Obudził mnie krzyk dziecka. Szybko się wyprostowałam z otwartymi oczami. Wybiegłam z łóżka i wyskoczyłam przez okno. Jakaś postać biegła z jednym dzieckiem ze szpitala, które leczyłam. Ruszyłam za nim na boso. Moim jedynym celem było uratowanie tej dziewczynki. Biegłam za nimi i prawie ich dogoniłam gdy on wraz z nią zamienili się w węże i do tego jadowite. Odskoczyłam od nich i po chwili zniknęły. Szybko pognałam do szpitala i sprawdziłam drzwi. Były zamknięte, więc jak…. Okno!! Skupiłam czakrę w stopach i wbiegłam na ścianę. Szybko znalazłam się przy oknie od ich Sali. Było rozbite. Skoczyłam do środka i ujrzałam twarze przestraszonych dzieci. Zamknęłam szybko oczy i starałam się kogoś lub coś wyczuć…. Jest!!
- Bądźcie cicho. Jeśli się tu któryś z nich zjawi krzyknijcie na całe gardła, a ja się przy was zjawię.- nakazałam zanim nie wyszłam na korytarz , zamknęłam za sobą cicho i szczelnie drzwi. Kyubi przydasz mi się dattebane. Rzekłam i włączyłam wzrok lisa. „ Bądź ostrożna. Nie podoba mi się to.” Odpowiedział, a ja biegłam korytarzem za tropem porywacza. Nagle doszły mnie krzyki dzieci. Szybko do nich dotarłam akurat wtedy gdy chcieli zabrać kolejne. Szybko się na niego rzuciłam i wyskoczyłam z nim przez okno bez żadnego dziecka. Chciał mi się wyrwać, lecz mu na to nie pozwoliłam. Oberwałam w twarz i zniknął a ja uderzyłam o ziemię. Podniosłam się z niej na drżących rękach.
- Kurwa!!- krzyknęłam plując krwią na piach. Zabije gnoja dattebane!!! Podniosłam się i przeniosłam do maluchów.- Cicho!! To ja!!
- Jak pani się tu znalazła?!
- Kiedyś byłam shinobi. Myślicie, że nie potrafię podstawowych jutsu? A teraz czy nikomu z was nic się nie stało?- spytałam i zaczęłam podchodzić do każdego i go badać. Na szczęście nic im nie jest. Oparłam się o ścianę i wyplułam trochę krwi.
- Nic pani nie jest Noroi-chan?
- Nie. Wszystko gra. Chce wiedzieć wszystko co o tym wiecie. Jeśli mi nie powiecie to może się powtórzyć. Jeśli się czegoś więcej dowiem to wyślę list do Rady Konohy i samego Hokage o to aby dali kilku shinobi do straży.- rzekłam a maluchy po chwili powiedziały mi wszystko co wiedziały. Po kilku minutach przybyli medycy i strażnicy.- Ładna mi ochrona.- i po tych słowach wyszłam ze szpitala. gdy wróciłam do domu szybko się umyłam, założyłam nową koszule nocną i napisałam ciąg dalszy raportu. Przywołałam do siebie dwójkę.
- Co tam?
- Zanieść to w tej chwili do Hokage. To nie może zwlekać.- podałam mu zwój i zniknął. Podeszłam do łóżka i upadłam na brzuch. Czego oni chcą od tych dzieci? Kim oni a raczej czym są? Takie jak i wiele podobnych pytań krążyło po mojej głowie do puki nie zasnęłam. Rano obudziło mnie walenie w drzwi. Z jękiem spojrzałam na zegarek. Była ósma piętnaście. Szef powiedział , że mam dziś wolne po tym co się stało i kazał odpoczywać. Podniosłam się z łóżka ,leniwym  i chwiejnym krokiem kierowałam się w stronę drzwi. Zapewne zrobiłam sobie coś z prawą kostką, ale tym zajmę się później. Ziewnęłam i otworzyłam drzwi. Spotkał mnie szok. Przed moimi drzwiami stał Minato wraz ze swoją drużyną!!! Stanęłam na prawej nodze i usłyszałam przeskok po czym upadłam na czety litery.
- Cholera!!- krzyknęłam i zaczęłam uleczać nogę. Zapewne jest złamana. Od razu obok mnie pojawiła się Rin.
- Mogę pani pomóc.- rzekła i chciała sama zacząć leczenie lecz zmroziłam ją wzrokiem.
- Ja nie potrzebuje pomocy!! To dzieci potrzebują pomocy!!- krzyknęłam i szybko się podniosłam z podłogi.
- Właśnie po to tu jesteśmy.- rzekł Obito patrząc na mnie wzrokiem pełnym gniewu.
- Jako jedyna ich widziałaś, więc chcemy się od pani dowiedzieć czegoś o nich.- Kakashi patrzył się na mnie przenikliwym wzrokiem. Westchnęłam.
- Dajcie mi pięć minut.- ruszyłam w stronę swojego pokoju, wzięłam spodnie i niebieską koszulę, pognałam do łazienki i szybko się ubrałam oraz odświeżyłam. Od razu się przy nich znalazłam i założyłam sandały.- To możemy się przejść i mogę wam mówić.
- Oczywiście proszę pani.- powiedział Minato. Spojrzałam ukradkiem na niego i widziałam ból oraz smutek…
- To chodźmy.- wyszliśmy z mojego domu i ruszyliśmy w stronę bramy. Oczywiście odpowiadałam na zadane przez nich pytania. Potem poszliśmy do szpitala i pokazałam im którędy weszli.
- A jak pani tam weszła?- zapytał Obi.
- Też byłam shinobi więc umiem kumulować czakrę w stopach d…- już chciałam powiedzieć dattebane.- do jasnej anielki. A teraz jeśli można chce sprawdzić co z dziećmi.- ruszyłam w stronę drzwi a oni za mną. Weszliśmy do szpitala a potem na oddział dziecięcy.
- Noroi-sama!!- usłyszałam gdy tylko otworzyłam drzwi.- Nic pani nie jest?
- Nie. A wam maluchy?- podeszłam do każdego i zaczęłam każdego badać. Czułam na sobie ich spojrzenie. Zapisałam w karcie ich stan i posłałam im uśmiech. „ Uwaga!! Odsuń się od okna!!!”- krzyknął lis, ale za późno. Ktoś zakrył mi usta ścierką nasiąkniętą octem i zemdlałam….
*** dwa lata później***

Leżałam przykuta łańcuchami do ściany. To było pierwsze co od razu wyczułam gdy otworzyłam oczy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zamarłam. Przede mną stał Orochimaru!!! Szarpałam się, a ten tylko się śmiał.
- Ach w końcu się obudziłaś.- zauważył uśmiechając się złowrogo.
- Spierdzielaj dattebane!- krzyknęłam i od razu ugryzłam się w język.
- Dattebane? Zaraz…- rzekł podchodząc do mnie i odpiął guziki mojej koszuli.- Jinchuriki Kuramy? Jaki ten Hokage był nierozsądny. Stary pryk. Co on sobie myślał? Ale to dla mnie dobrze.- jego dłoń znalazła się przy mojej pieczęci, i gdy chciał ją odblokować spotkał się z szokiem i rozczarowaniem.- Co jest do jasnej cholery?!- wysyczał wściekle. Zaśmiałam się.
- Nie uda ci się dattebane.- pokazałam mu swoje uzębienie i bez rąk zlikwidowałam jutsu przemiany. Moje włosy powróciły do swojego prawdziwego koloru. Dostałam po twarzy. Zaśmiałam się. Czułam gniew lisa oraz jeszcze ponad milion innych bestii. Znów oberwałam. I tak w kółko. Nagle oberwałam biczem po plecach. Zacisnęłam zęby, aby nie krzyczeć. Gdy szykował się do kolejnego uderzenia pojawiły się cztery bestie w ludzkich postaciach. Kyubi, Angelo, Aoki oraz Okarutsi. Kyubi rzucił się na wężowego sannina i go zabił, Aoki i Okarutsi uwolnili mnie a Angelo sprawdził szybko teren. Nagle znalazłam się w ramionach Kuramy.
- Wracajcie a ja zaniosę ją do Konohy. Jej misja już się skończyła.- rzekł w stanowczością w głosie. Każdy z nich najpierw mi się ukłonił zanim nie zniknęli. Lis wyskoczył do góry, z jego ciała wyrósł jeden ogon i rozwalił sufit. Stanął na dachu, wyrósł mu kolejny ogon, stworzył kulę czakry i cisnął ją w dół, szybko uciekł zanim nie nastąpił wybuch. Nie wiem ile biegliśmy, coraz bardziej i szybciej traciłam świadomość. Z moich pleców dalej leciała krew, której lis nie zatamował. Traciłam świadomość, nie miałam już na nic siły. Czułam jak przyjemne ciepło oraz mgiełka zapomnienia opatula moje ciało. Czułam się taka szczęśliwa. Nagle przed moimi oczami ujrzałam twarz anioła. Miał ów anioł niebieskie niczym bezchmurne niebo oczy, złote jak zborze latem włosy i uśmiechał się do mnie lekko. W jego oczach widziałam miłość.
- Minato…..- wyszeptałam zanim nie oddałam się w ręce mgle.

sobota, 20 lipca 2013

Rozdział trzydziesty

No moi kochani zapewne skaczecie z radości tak jak ja , że to nasz trzydziesty rozdział!! Mam prośbę do osób które to czytają a nie komentują. Bardzo was proszę o pozostawienie po sobie drobnego śladu nawet na chacie, że notka wam się podoba lub nie i tyle. Ja nie gryzę a się cieszę , że komuś się te prace podobają, które piszemy wraz z Kushiną Uzumaki. Tę notkę dedykuję właśnie Kushinie Uzumaki, myszy715. I niech Minato będzie z wami!!!

Biegłam przed siebie, ani razu nie odwróciłam się za siebie. Musiałam zapomnieć. Po moich policzkach popłynęły łzy smutku i rozpaczy. Dlaczego to powiedziałam dattebane?! Czemu się na to zgodziłam?! Dlaczego dattebane?! Jesteś idiotką!! Pieprzoną idiotką do cholery dattebane!!! Minato mi już nigdy nie zaufa. Znienawidzi mnie. I nie będę mieć mu tego za złe. To ja nam sprawiłam ból. Zatrzymałam się na drzewie. Byłam już niedaleko wioski. Użyłam czakry lisa do tego biegu. Normalnie by mi ta podróż zajęła cztery może pięć dni dattebane. Zeskoczyłam bezszelestnie na ziemie. Rozejrzałam się i do moich uszu doszedł szum wody. Ruszyłam za tym dźwiękiem. Po kilku krokach wynurzyłam się na małą polanę z rzeką. Idealne miejsce na obóz dattebane. Rozłożyłam namiot, który spakowałam w pośpiechu. Niestety nie miałam jedzenia, ale coś się wymyśli. Poszłam nazbierać drewna na ognisko, i gdy powróciłam ujrzałam przy namiocie Tamiko. Drewno wypadło mi z rąk a mała się na mnie rzuciła z płaczem.
- Dlaczego odeszłaś i to powiedziałaś Minato?- krzyknęła przez łzy.
- Tamiko ja…- westchnęłam i ukucnęłam przed nią.- Mam misję. Hokage kazał mi zostawić wszystkich mi bliskich w wiosce i nikomu o tym nie mówić. To tajne dattebane. Więc więcej ci nie powiem. I wcale nie chciałam mu tego mówić. To mi też sprawiło ból, ale jeśli tak mam was chronić to nie ważne jest to co ja czuje ale uczynię wszystko abyście byli szczęśliwi. A teraz wracaj do wioski i nie mów nikomu, że mnie znalazłaś. Proszę.
- Ale obiecaj , że wrócisz.- zażądała.
- Oczywiście. Ale najpierw zrobię misję. A teraz wracaj do domu mała.- powiedziałam i pocałowałam ją w czoło. Ta się do mnie przytuliła i posłała mi uśmiech.
- Tak więc wracaj szybko Kushina. Pa i powodzenia.- rzekła zanim nie znikła tak jak brat zostawiając za sobą tylko żółty błysk. Westchnęłam. Pozbierałam drewno i rozpaliłam ogień. Wyjęłam z plecaka dwa kunaie. Założyłam na nie nici z czakry i podeszłam do wody. Zauważyłam ryby. Włączyłam wzrok lisa i z dokładną precyzją przebiłam jednym kunaiem dwie ryby. Podeszłam z nimi do ognia, odcięłam im głowy i zaczęłam je smażyć. Patrzyłam się na nie i myślałam jak zmienię swój wygląd. Na pewno muszę zrobić coś z włosami dattebane. Oraz z głosem. Gdy ryba się zrobiła wzięłam jeden kunai, złapałam za włosy i je ścięłam. Teraz sięgały mi do ramion. Rzuciłam ścięte włosy do ognia i patrzyłam jak ogień je pochłania ze smutkiem w oczach. Wykonałam jutsu zmiany głosu oraz wymyślone przeze mnie zmiany koloru włosów. Teraz miałam czarne włosy. Zjadłam i poszłam się umyć do rzeki. Szybko to zrobiłam i założyłam na siebie szorty oraz podkoszulkę na ramiączka. Usiadłam przy ognisku i opatuliłam się kocem. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Gdy się obudziłam byłam w tej samej pozycji co zasnęłam. Wszystko było na swoim miejscu. Spakowałam, rzeczy i ruszyłam normalnym tempem w stronę wioski. Opaska wioski była schowana na dnie plecaka. Po kilku godzinach byłam przy bramie wioski. Weszłam do niej i skierowałam się do szpitala. Gdy się znalazłam w środku podeszłam do recepcji.
- Przepraszam pana wie pan gdzie jest główny medyk w wiosce?- spytałam z lekkim uśmiechem. Mężczyzna na mnie spojrzał i widziałam , że zapomniał mowy. Lekko się zaśmiałam.
- Oczywiście. Proszę za mną proszę pani.- rzekł wychodząc zza lady i ruszył korytarzem. Poszłam za nim. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się przed drzwiami. Zapukał w nie i dostał zgodę na wejście. Otworzył mi drzwi, wpuścił i zamknął je za mną.
- Witam w czym mogę pomóc?- spytał się sędziwy facet.
- Dzień dobry. Nazywam się Noroi Watashi. Jestem medykiem z Konohy.
- A tak! Hokage-sama mówił, że kogoś nam przyśle do pomocy. Mam nadzieje, że jesteś dobra.
- Tak. Uczyła mnie sama Tsunade-sama.
- Ach to świetnie. W takim razie proszę za mną panno Watashi. Dam pani identyfikator oraz strój, pokarze pani gabinet oraz gdzie będzie pani mieszkać a potem od razu zajmie się pani leczeniem tych oto osób.- podał mi podkładkę z listą chorych.- Ma pani jakieś pytania?
- Nie.
- Świetnie. To proszę za mną.- wyszliśmy z jego biura. Zaprowadził mnie na drugie piętro do pokoju 293 i mi je otworzył.- Oto pani gabinet, tam ma pani strój a na biurku identyfikator.- wyszliśmy i podał mi od pokoju kluczę. Wyszliśmy ze szpitala i skręciliśmy w prawo. Po kilkunastu minutach dotarliśmy do małego jednopiętrowego domu. Był pomalowany na zielono co się łatwo rzucało w oczy bo pozostałe domy były pomalowane na różne odcienie różu. Podał mi drugie klucze i wróciliśmy do szpitala. Weszłam do swojego gabinetu, przebrałam się, schowałam plecak i ubrania do szafy, założyłam identyfikator , wzięłam podkładkę z listą, wyszła i zamknęłam drzwi. Od razu poszłam szukać Sali 212. Doszłam i okazało się, że jestem na oddziale dziecięcym. Poza tym ten szpital był tak samo zrobiony i sale były tak samo porozmieszczanie jak w Konoshe. Konoha…. Szybko odsunęłam od siebie te myśli i weszłam do Sali. Każde dziecko się na mnie spojrzało. Posłałam im szczery uśmiech i się przedstawiłam.
- Cześć. Na imię mi Noroi Watashi. Jestem medykiem z Konohy i będę się wami przez pewien czas zajmować do puki nie dostane gdzie indziej wezwana lub nie wrócę do swojej wioski. Macie jakieś pytania?- spytałam i pewna dziewczynka podniosła rączkę.- Tak.
- Ile ma pani lat?
- 16.
- I w tak młodym wieku została pani medykiem?- usłyszałam kolejne pytanie tym razem od jakiegoś chłopca.
- Jeśli chce się chronić innych to robi się różne rzeczy. Albo zostaje się shinobi, albo medykiem. Ja jestem medykiem , ale umiem walczyć. Jeśli to wszystko to chce was zbadać a potem poznać.- posłałam im wielki serdeczny uśmiech i zaczęłam zabawę…. Skończyłam prace i szłam w stronę domu. Od dzieci dowiedziałam się tylko tego, że zazwyczaj są porywane dzieci z potencjałem do zostania shinobi lub mają jakąś szczególną zdolność. Niektóre nie powiedziały mi jednak wszystkiego. Będę musiała się tego dowiedzieć dattebane. Otworzyłam drzwi od domu i je zamknęłam. Czułam się samotna. Weź się w garść dattebane!!! Zamknęłam drzwi na klucz. Zaczęłam oglądać dom. Salon, kuchnia, łazienka, biblioteka, gabinet i sypialnia. Dom jak każdy dom. Prawie każdy. Ech…. Przestań o tym myśleć dziewczyno!! Jesteś na misji!! Kyubi przepraszam, ale do końca tej misji nici z naszych spacerów dattebane. Westchnęłam głośno gdy nie otrzymałam od niego odpowiedzi i poszłam do kuchni. Otworzyłam szafkę i wielkie zdziwienie oraz szok mnie spotkały, była zapełniona produktami, tak samo jak lodówka. Czyli zakupy mamy z głowy. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wytarłam się do sucha, ubrałam koszule nocną i poszłam do swojej sypialni. Ściany były koloru lawendy, miały kwiatowy wzór na sobie, wielkie łóżko z czerwonym baldachimem z , którego spływały róże a raczej zwisały. Wyjęłam rzeczy z plecaka i schowałam je do szafy. Usiadłam na łóżku i zaczęłam pisać raport dla czcigodnego. Gdy skończyłam pisać zdarzenia z tego dnia, schowałam to do szuflady szafki nocnej, zgasiłam światło i przykryłam się kołdrą. Patrzyłam w sufit i starałam się zasnąć, a gdy mi się udało miałam bardzo, ale to bardzo złe przeczucie, że dziś w nocy coś strasznego się wydarzy….

środa, 17 lipca 2013

Rozdział dwódziesty dziewiąty

Witam was kochani!! Polecam wam One Ok Rock dzięki, którym mam mnustwo weny!!! A teraz nie będę was zanudzać tylko zaproszę do rozdziału.... Rozdział dedykowany dla Anny Steć wracaj do zdrowia kochana dattebane i niech Minato będzie z tobą :D

Otworzyłam oczy i ujrzałam Tamiko. Krzyknęłam i szybko się uspokoiłam. Młoda się zaśmiała a ja zmroziłam ją wzrokiem.
- Bardzo śmieszne dattebane.
- Żebyś wiedziała. Żałuj , że nie widziałaś wyrazu swojej twarzy. Przekomiczny.
- Haha.- zaśmiałam się z sarkazmem. Podniosłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w szorty i podkoszulkę na ramiączka. Wysuszyłam włosy i wyszłam z łazienki. Od razu poszłam do kuchni. Nikogo tam nie było co było mi na rękę. Wyjęłam potrzebne składniki i spojrzałam na zegarek. Była 13. Uśmiechnęłam się i zaczęłam robić zapiekankę. Gdy kroiłam mięso ktoś wszedł do kuchni przez okno. Odruchowo odwróciłam się w tę stronę i rzuciłam nożem. Na szczęście lub nieszczęście nie trafił on w intruza, którym okazał się Jiraya.
- O mało co zawału nie dostałem koteczku!!- krzyknął ze swoim zboczonym uśmiechem.
- Jaka wielka szkoda. Nie byłoby mi ciebie szkoda, gdybyś zszedł z tego świata dattebane.- powiedziałam podchodząc do niego i wyjmując nóż ze ściany.
- Masz niezłego cela.
- Dzięki. Mogę wiedzieć po co przyszedłeś tu właśnie przez okno a nie przez drzwi?- spytałam zakładając dłonie na piersiach trzymając nóż w prawej dłoni. Przełknął ślinę.
- Hokage kazał mi ci przekazać, że jesteś do niego proszona. Masz się u niego stawić o 15.- westchnęłam i posłałam mu uśmiech.
- Jasne. Zostaniesz na obiedzie dattebane?- spytałam.
- Skoro tak ładnie prosisz.- nagle do kuchni wparowali pozostali domownicy. Minato miał mokre włosy.
- Słyszeliśmy jakieś uderzenie o ścianę.- powiedział. Razem z sanninem się zaśmialiśmy.
- Ano. Radze wam nie skradać się do niej gdy ma nóż lub jakąś ostrą rzecz w dłoniach. Bo możecie zginąć.
- A co się stało?- spytała się Tamiko.
- Wszedł do kuchni przez okno a ja miałam w dłoni nóż więc rzuciłam w jego stronę. Niestety nie trafiłam dattebane. A teraz sio mi z kuchni!!! Albo tym razem nie chybie!- zagroziłam im nożem i szybko wyszli. Uśmiechnęłam się i powróciłam do przerwanej czynności. Nagle znalazłam się przed Kyūbim.
- Co jest dattebane?- spytała się lisa.
- Kiedy mnie wypuścisz?
- Dziś. Mam zamiar potrenować i powiadomię o tym Trzeciego. Oczywiście powiem, że nikt ma ze mną nie być i wtedy cię wypuszczę dattebane. A teraz jeśli to wszystko to chce wrócić do rzeczywistości i dokończyć gotowanie.
- Jasne. Tylko nie zapomnij.- rzekł i na powrót znalazłam się w kuchni. Zamrugałam kilkakrotnie oczami i powróciłam do przerwanego zajęcia. Po kilkunastu minutach skończyłam i wsadziłam jedzenie do piekarnika. Włączyła i usiadła na parapecie. Patrzyła się w niebo i jej myśli przeszły ni z tego ni owego na jej rodzinną wioskę. Przypomniała sobie jak wyglądała zanim została zniszczona. Ile razem z ojcem widziała wschodów i zachodów słońca. Ile razy robiła psikusów z przyjaciółmi. Wspólne treningi. Zabawa z dawną Mihomi. Gotowanie z matką. Każde jej urodziny. Już by się zatraciła w tych wspomnieniach gdy usłyszała kliknięcie oznaczające koniec czasu na pieczenie zapiekanki. Szybko zeskoczyła z parapetu i znalazła się przy piekarniku. Wyłączyła go i otworzyła. Wzięła ścierkę i wyjęła gorące naczynie. Położyła je na desce do krojenia, wyjęła cztery talerze i zaczęła krojenie i nakładanie. Gdy skończyłam nałożyłam talerze z sztućcami na tacę, kubki z sokiem i ruszyłam w stronę drzwi. Pech chciał, że nie mogłam ich otworzyć. Położyłam tacę na stole i podeszłam aby je otworzyć. Coś się stało ze zamkiem. Shimatta!!! Jakby tu… mam!! Wzięłam na powrót tacę i przeniosłam się z nią poza kuchnię. Znalazłam się za drzwiami i ruszyłam do jadalni. Nikogo w niej nie było więc wszystko naszykowałam.
- W tej chwili do jadalni dattebane!!!! Albo nie dostaniecie obiadu!!!- krzyknęłam i nie minęła minuta a wszyscy byli w pomieszczeniu. Zjedliśmy posiłek w przyjemniej rozmowie i atmosferze. Gdy skończyliśmy ruszyłam do Hokage. Zapukałam i otrzymałam odpowiedź.
- Chciałeś mnie widzieć czcigodny?- spytałam.
- Tak. Mam dla ciebie zadanie. Musisz opuścić wioskę i zamieszkać w wiosce wiśni. Dowiedzieliśmy się, że ludzie z tond znikają a zwłaszcza dzieci. Nie wiemy kto za tym stoi i twoim zadaniem jest się tego dowiedzieć. Nikt nie może o tym wiedzieć.
- Dobrze. Za ile mam wyruszyć dattebane?- spytałam.
- Jak najszybciej. Najlepiej od razu. Wkradnij się do mieszkania, spakuj i ucieknij. Musisz zerwać kontakty z wszystkimi swoimi przyjaciółmi. Gdy się spakujesz przybądź do mnie od razu. Dam ci potrzebne rzeczy i dane osoby , którą będziesz podczas misji.
- Dobrze.- rzekłam i wybiegłam z gabinetu. Biegłam omijając przechodnich. Wiedziałam, że muszę odejść , ale serce nakazywało mi zostać przy Minato. Właśnie Minato…. Jak ja z nim zerwę kontakt?! Nie mogę… ale muszę mu to zrobić dattebane. Skoczyłam na dach i zaczęłam się nimi przemieszczać. Skoczyłam do pokoju przez okno i bezszelestnie wylądowałam. Ukryłam wcześniej swoja czakrę oraz lisa. Wyjęłam plecak i zaczęłam pakować pośpiesznie ubrania oraz broń. Nagle poczułam czyjąś obecność za sobą. Podskoczyłam i odwróciłam się w stronę łóżka. Siedział na nim uśmiechnięty Minato. Moje serce zabiło mocniej. Nie mogłam mu tego zrobić dattebane!!
- Gdzie się wybierasz?- spytał podnosząc się z łóżka. Zacisnęłam szczęki.
- Nie twój interes dattebane.- w warczałam przez zaciśnięte zęby. Posłał mi pytające spojrzenie podchodząc do mnie bliżej. Ja się odsunęłam do puki nie napotkałam ściany na swojej drodze. Wykorzystał to i zagrodził mi drogę. Dotknął mojego policzka a następnie uniósł mój podbródek.
- Co jest kochana?- spytał zmartwionym i zarazem pełnym miłości głosem. Jak ja mu to powiem prosto w twarz?! Tylko nie patrz mu w oczy!! Odtrąciłam jego rękę.
- Nie nazywaj mnie tak.
- Co? Ale czemu mam cię tak nie nazywać skoro kocham cię jak wariat?- spytał starając się uchwycić moje spojrzenie. Teraz albo znowu stchórzysz.
- ALE JA CIEBIE NIE KOCHAM!!!- krzyknęłam mu prosto w twarz , odepchnęłam go od siebie. Podniosłam plecak z podłogi i ruszyłam w stronę okna. Ostatni i przez krótki czas się za siebie obejrzałam. Wpatrywał się we mnie ze spojrzeniem pełnym bólu i smutku, serce mi się ścisnęło lecz szybko odwróciłam wzrok i wyskoczyłam przez okno. Powstrzymując łzy biegłam szaleńczym tempem po dachach domów kierując się w stronę gabinetu Hokage. Skoczyłam na parapet. Zapukałam i Trzeci otworzył mi je. Skoczyłam do środka i stanęłam przed jego biurkiem. Zamknął drzwi i zasłonił zasłony.
- Proszę to dla ciebie. Gdy dojdziesz do wioski nie będziesz walczyć tylko będziesz medykiem w tej wiosce. Oczywiście będziesz musiała zmienić wygląd a od chwili gdy znajdziesz się w tej wiosce będziesz nazywać się Noroi Watashi. A teraz idź moja droga. Oczywiście raporty chce mieć co tydzień.
- Oczywiście. Do widzenia Hokage-sama.- rzekłam i wyskoczyłam przez okno skacząc po dachach domów i kierując się w stronę bramy. Omijając osłupiałych i krzyczących na mnie strażników biegłam ile sił w nogach, zostawiając za sobą moje obecne życie….  

wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział dwudziesty ósmy

W końcu wakacje!!! A ja zapraszam do notki z dedykacją dla Jagody Lee i Minnou , której jestem wdzięczna za ten boski szablon dattebane!

Otworzyłam oczy. Byłam nadal wtulona w Minato. Patrzył w sufit. Przeciągnęłam się. Spojrzał na mnie i posłał mi uśmiech.
- Jak się spało?
- Wyśmienicie. Nadal uważam , że jesteś idealną poduszką dla mnie dattebane.- odpowiedziałam z uśmiechem. Zaśmiał się.
- Dla ciebie mogę być poduszką.
- Chyba powinniśmy się zbierać.- stwierdziłam z niechęcią w głosie. Zaśmiał się i pocałował mnie w usta.
- Niestety.- powiedział. Podniosłam się z niego i szybko się ubrałam. Gdy się do niego odwróciłam zakładał koszulę. Jęknęłam w myślach. Dlaczego musimy już to kończyć?! Ech. Jęknęłam i podeszłam do niego. Złapał mnie za rękę. Przeniósł nas do domu. Byliśmy w jego pokoju. Nagle drzwi się otworzyły i weszła do nich zapłakana Tamiko. Gdy nas zauważyła otarła łzy i się na nas rzuciła.
- Myślałam , że nie żyjecie!- krzyknęła. Oboje objęliśmy ją w pasie.
- Kto ci takich głupot naopowiadał dattebane?
- Twoja siostra z Christianem. A na dowód mieli twój kunai braciszku.- rzekła a ja trzepnęłam Minato w głowę.
- Zapomniałeś zabrać kunai?
- Nie moja wina. Sama się śpieszyłaś abym cię nauczył.- powiedział z uśmiechem. Lekko się zarumieniłam co nie uciekło uwadze Tamiko. Odsunęła się od nas.
- A dowiem się gdzie byliście i co robiliście?
- Trenowaliśmy.- odpowiedzieliśmy jej jednocześnie i się zarumieniliśmy. Taa…. To co robiliśmy można nazwać treningiem. I to przyjemnym…. Opanuj się!!!
- Ta jasne…- powiedziała z sarkazmem. Bacznie nam się przyglądała. Po kilku ciągnących się w nieskończoność minutach podskoczyła na łóżku.- Wy TO robiliście?!- krzyknęła bacznie nam się przyglądając.
- CO?! NIE!!!!- krzyknęliśmy jednocześnie. Nie powiemy jej, że uprawialiśmy seks w domku na drzewie!!!! Co to to nie dattebane!!! Nagle ktoś zapukał do drzwi. Zapukał to łagodne określenie. Wręcz dobijał się do nich. Tamiko wyszła z pokoju a my odetchnęliśmy z ulgą.
- Nic na razie nikomu nie mówimy o TYM dattebane.
- Dobrze, ale nie będę krył tego co do ciebie czuję.- rzekł i pocałował mnie namiętnie w usta. Już chciałam się zatracić w tej pieszczocie, ale przypomniałam sobie o Tamiko i gościu. Odsunęłam się od Minato, wcześniej całując go w policzek. Gdy byliśmy tak samo ustawieni zanim Tamiko nie wyszła ona wraz z gościem weszła do pokoju blondyna. Na Minato rzuciła się Mihomi.
- Mihomi złaź ze mnie!- krzyknął wściekły i odepchnął ją od siebie.
- Ale Minato…- chciała dokończyć lecz jej przerwałam.
- Tamiko chodźmy do kuchni dattebane.- rzekłam podnosząc się z łóżka i ciągnąc młodą do kuchni. Zamknęłam za nami drzwi.
- Nie ciekawi cię co się tam dzieje?- spytała mnie gdy byłyśmy w kuchni.
- Nie dattebane.
- Jak to NIE?!
- Bo wiem, że z nią zerwie.
- Z kąt?- spytała przyglądając mi się uważnie. Przybliżyłam się do niej.
- Wczoraj zauważyłam Mihomi z Christianem. A twój brat ich nie dostrzegł. Tak więc zaprowadziłam go tam gdzie była czakra mojej siostry i no wiesz…. Zobaczył jak TO robią. A potem zgadł , że….- przerwałam.
- Że co? Zaraz…CO?!
- Tak. Zgadł, że Angelo jest…- przerwało mi trzaśnięcie drzwiami. Na dół zbiegła Mihomi i znów trzasnęła drzwiami od mieszkania. Z uśmiechem na ustach pojawił się Minato.
- Już po sprawie.- rzekł i podszedł do mnie. Już chciał mnie przytulić, lecz podeszłam do szafki wymijając go.
- Mam nadzieje braciszku, że z nią zerwałeś?- spytała się Tamiko, a ten przytaknął.- JEST!!!!- krzyknęła i się na niego rzuciła. Zaśmiałam się.- Teraz to ja ci wybiorę dziewczynę.- powiedziała stanowczo.
- Nie. Ja już mam dziewczynę, a raczej miłość swojego życia.
- CO?!- krzyknęła oburzona. Ten wzruszył ramionami, zdjął ją ze swojej szyi , podszedł do mnie i pocałował namiętnie w usta. Oddałam pocałunek lecz po chwili go przerwałam pokazując mu język.- TAK!!!! W KOŃCU!!!!!- krzyknęła zanim nie wybiegła z kuchni na górę. Przekręciłam oczami i poszliśmy na górę do swoich pokoi. Tamiko wchodziła do swojego pokoju. Każde z nas poszło do swoich pokoi. Zamknęłam drzwi i upadłam na łóżko przypominając sobie to co się działo w domku na drzewie….

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział dwudziesty siódmy

Jestem z siebie dumna bo udało mi się napisać 30 notek!!! A myślałam, że do tylu nie dojdę a i nikomu się moje wypociny nie spodobają.... Mam dla was super piosenkę , która mi pasuję do tego rozdziału moim skromnym zdaniem dattebane.... " narutoi hinata - psalm dla ciebie ". Notka dedykowana osobą, które czytają tego bloga od momentu założenia..... Arigato!!!!


- Co ty?!- krzyknął pełen bólu. Nagle wpił się w moje wargi. Zatopiłam się w tej pieszczocie. Minato popchnął mnie na podłogę, leżałam pod nim. Owinęłam nogi wokół jego pleców. Wplotłam palce w jego włosy, przyciągając jeszcze bliżej jego. Jego dłonie znalazły się na moich biodrach. Przysunęłam się jeszcze bliżej niego. Zdjęłam prawą dłoń z jego włosów i zjechałam nią w dół w stronę jego niebieskiej bluzki. On natomiast położył swoją dłoń na moim brzuchu. Zadrżałam z podniecenia. Przewróciłam go na plecy i teraz to ja górowałam. Jeździł dłońmi po moich plecach a ja po jego torsie, który niestety był ukryty pod bluzką.  Nagle znalazłam się pod nim. Całował moją szyję. Jęknęłam z rozkoszy. Przerwał. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Widziałam , że tego chce tak samo mocno jak ja. Tak więc bez skrępowania pozbyłam się koszuli. Byłam w samym czarnym staniku z koroną , butach i szortach. Przysunęłam się do niego i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Moje dłonie znalazły się na jego bluzce. Ten nie przerywając pocałunku pozbył się jej i przywarł swoim ciałem do mojego. Jeździłam dłońmi po idealnym torsie. Jaki on jest piękny dattebane!!!! Jego dłoń znalazła się na moim udzie. Zaczął jeździć dłonią po mojej lewej nodze, a prawą dłonią rysował serca na moich plecach. Nasze usta, były włączone w namiętnym pocałunku. Nasze języki tańczyły własny intymny taniec. Jego ręka znalazła się przez przypadek na mojej lewej piersi. Szybko ją zabrał odrywając usta od moich.
- Przepraszam.- rzekł z rumieńcem.
- Za co? Za to, że siebie pragniemy, czy za to, że mnie przez przypadek dotknąłeś w pierś dattebane?- spytałam posyłając mu najpiękniejszy uśmiech na jaki było mnie stać. Zastygł na chwilę zapatrzony w moje usta. Zaśmiałam się. I ziewnęłam.- Masz może jakiś koc i poduszkę dattebane? Bo po tych niewyspanych paru miesiącach, normalnie zasypiam na stojąco dattebane…
- Jasne. Chodź za mną.- powiedział podnosząc się z podłogi. Zaprowadził mnie do drugiego i ostatniego pomieszczenia w domku, do niby sypialni. Było tam jedno łóżko i hamak. Wzięłam od niego poduszkę i koc. Położyłam to na hamaku i na niego weszłam.
- Nie lepiej będzie ci na łóżku?- spytał kładąc swoją twarz tuż przy mojej. Nadal nie mieliśmy górnej części garderoby.
- A samej, czy z kimś dattebane?- spytałam i się zaśmiałam uroczo.
- Nie wiem. Jak będziesz chciała to mogę obok ciebie spać i cię pilnować.
- W takim razie zapraszam na hamak!- krzyknęłam i go do siebie pociągnęłam. Ten się tylko zaśmiał i po chwili był pode mną. Leżałam twarzą do jego. Pocałował mnie w policzek.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też durniu dattebane.- rzekłam zatapiając się w jego ustach…. Całowaliśmy się bez opamiętania. Patrząc sobie w oczy pozbyliśmy się ubrań. Byliśmy w samej bieliźnie. Nagle hamak pękł! Upadliśmy na ziemie, na koc. Oderwaliśmy usta tylko na chwilę aby się zaśmiać i z powrotem zatopiliśmy je w sobie….. ( a teraz niech wasza zboczona fantazja puści wodzy i wymyślcie sobie co się wydarzyło dattebane… dop. aut.)

Leżałam wtulona w jego nagi tors. Byliśmy przykryci kocem. Jeździł palcami po moim nagim kręgosłupie. Zamknęłam oczy. Czułam się tak błogo. Miałam swój pierwszy raz z tą jedyną osobą, dla której chce żyć.
- Jesteś taka piękna.- rzekł a ja się mimo wolnie zarumieniłam.
- Jak zgadłeś , że on jest twoją kopią dattebane?
- Powiedział jeden tekst, który tylko tobie powiedziałem.
- Jaki?
- „ Wyglądasz przecudnie gdy się rumienisz”- powiedział , zrobił to samo gdy mi to po raz pierwszy powiedział, czyli dotknął mojego policzka. Jeszcze bardziej się zaczerwieniłam. Pocałowałam go w usta i cała zabawa rozpoczęła się od nowa…. Był prawie świt.
- Myślisz, że nas szukają dattebane?- spytałam pomiędzy pocałunkami. Znalazłam się pod Minato. Złączył nasze dłonie i położył je po obu stronach mojej głowy.
- No i? Jesteśmy przecież odpowiedzialni.- powiedział z cudnym błyskiem w oku. Chciał coś jeszcze dodać, lecz przerwałam mu to pocałunkiem…. 


wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział dwudziesty szósty

Ohayo!! Teraz ja wstawiam dattebane. Niebawem pojawi się one-shot z Tamiko&Itachi dattebane!
A teraz zapraszam do notki:

- Dobrze. To zapraszam.
- Ach dziękuje za zaproszenie dattebane.- powiedziałam i wyszliśmy z domu. Szliśmy w stronę pola treningowego. Gdy na nie dotarliśmy nigdzie nie było śladu po jego uczniach.- Gdzie oni?
- Nie mam pojęcia. Nigdy nie opuścili treningu.
- To dobrze dattebane. 
- Co dobrze?- spytał się posyłając mi pytające spojrzenie.
- To dobrze, że opuścili ten trening. Przepraszam jakikolwiek. Każde dziecko chodź raz musi zrobić sobie wagary dattebane. Tylko mi nie mów, że ty ich nigdy nie zrobiłeś dattebane?- pokręcił głową na nie. Złapałam go za rękę.- Tak więc dziś są twoje pierwsze wagary dattebane. No chodź uciekamy z stąd!- rzekłam z uśmiechem i pociągnęłam go w stronę lasu. Po kilku minutach biegu byliśmy przy murze. Chciałam już się po nim wspiąć , lecz powstrzymał mnie Minato.
- Czekaj.- powiedział. W jego lewej ręce trzymał swojego kunaia teleportującego. Wyrzucił go do góry. Szybko złapał mnie w pasie i znaleźliśmy się w powietrzu na miejscu tego kunaia. Wyjął drugiego i wbił go w ziemie poza murem wioski. I znów to samo. Puścił mnie jak znaleźliśmy się na ziemi. Na mojej twarzy był wypisany szok oraz ciekawość. Gdy odwrócił się w moją stronę, rzuciłam mu się na szyję i upadliśmy na ziemię.
- Naucz mnie tego dattebane!!
- Nie.- powiedział i pokazał mi język.
- Proszę!!! Proszę! Proszę, proszę….
- Nie.
- Proszę cię Minato dattebane.- powiedziałam i zrobiłam słodkie oczka. Jego dłonie znalazły się na moich plecach, przyciągnął mnie bliżej siebie. Nasze twarze dzieliły milimetry. O mało co a go nie pocałowałam.
- Czemu musisz być taka słodka? No dobrze nauczę cię. Ale coś za coś.
- Dobra dattebane, ale najpierw mnie nauczysz!- krzyknęłam i się z niego podniosłam przy okazji go podnosząc.
- Dobra. To się ścigamy do tamtej rzeki. Spróbuj skupić czakrę w stopach. Start!!- krzyknął i wystrzelił do przodu. Skupić czakrę w stopach. Łatwizna. Szybko skupiłam ją we stopach i ruszyłam biegiem za nim. Dzieliło nas jakieś sto metrów. Kuso! Dałam jeszcze więcej czakry. Teraz pięćdziesiąt. Shimatta!! Dałam jeszcze więcej i robiłam się zmęczona. zrównałam się z nim. Dodałam jeszcze więcej czakry i go wyprzedziłam. Niestety nie wyhamowałam i wpadłam do wody.
- Kuso!!!!
- Może ci pomóc?- spytał Minato śmiejąc się.
- Nie!!!- krzyknęłam i wyszłam z wody. Włosy przykleiły mi się do twarzy i ciała. Minato pożerał mnie dosłownie wzrokiem. Cieszyłam się w duchu, ale na zewnątrz tego po sobie nie pokazałam.- Co się tak patrzysz Namikaze dattebane!?
- Nic!- krzyknął speszony. Widziałam rumieniec na jego słodkiej twarzy. Jak ja chciałam tego durnia pocałować w usta dattebane!!- Dobra zaczynajmy ten trening.- powiedział i do mnie podszedł….. Wracaliśmy do wioski. Rozmawialiśmy i dobrze się bawiliśmy.
- I co? Udane wagary dattebane?
- Tak. Możemy robić je częściej. Nie uważasz?
- Uważam dattebane.- powiedziałam i prze czochrałam włosy Minato. Dostrzegłam moją siostrę z Christianem. Spojrzałam na Minato. Musiał się o tym jak najszybciej dowiedzieć , a Tamiko nie wierzy. Złapałam go za dłoń.- Bądź cicho i nie zadawaj żadnych pytań dattebane.
- Dobrze.- powiedział z uśmiechem i pozwolił mi się prowadzić. Ruszyłam w stronę, w którą znikła Mihomi z Christianem. Dalej trzymałam Minato za dłoń. Nie mogłam i nie chciałam jej puścić. Dotarliśmy do jakieś drewnianej chatki. Przykucnęliśmy przy oknie. Wykonałam pieczęć i staliśmy się niewidzialni. Spojrzeliśmy do środka chatki i zamarliśmy. Mihomi i Christian zaczęli się kochać!! Spojrzałam na Minato. Widziałam ból na jego twarzy. Ścisnęłam jego dłoń. Spojrzał na mnie. Przybliżyłam się do niego.
- Chodźmy z stąd dattebane.- wyszeptałam, a ten pokiwał głową. Ostrożnie oddaliliśmy się od chatki i Minato  mnie gdzieś pociągnął. Dotarliśmy do jakiegoś drzewa i przeteleportował nas do jego środka. Byliśmy w domku na drzewie!!! Usiadł na podłodze wcześniej puszczając moją dłoń. Usiadłam przed nim, dłonie położyłam na jego kolanach.
- Tamiko miała rację. A ja jej nie uwierzyłem…- wyszeptał i schował twarz w dłoniach. Moje serce się krajało. Chciałam go pocieszyć, ale nie potrafiłam pocieszać facetów! Po trzydziestu minutach spojrzał na mnie.- Po co udawałaś?
- Co? Co niby udawałam dattebane?
- Nie kłam mi tu. Dobrze wiem, że ten cały Angelo jest moją kopią. Potrafię rozpoznać swoje zachowanie.
- Ja….
- Co? Chciałaś abym był zazdrosny? To ci się udało!
- Ja…
- A może to był pomysł Tamiko?
- Ja….- nie potrafiłam nic więcej powiedzieć.
- Co ty?!- krzyknął pełen bólu. Nagle wpił się w moje wargi….

I teraz pytanka :
1. Podobało się?
2. Czy Minato zerwie z Mihomi? Jeśli tak to w jaki sposób?
3. Czy do czegoś dojdzie pomiędzy Minato a Kushiną? Jeśli tak to co.
4. Jak Minato zgadł , że Angelo jast jego kopią, oprócz tego co jest napisane w rozdziale dattebane.
Czytasz- Komentujesz- Motywujesz!

sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział dwudziesty piąty

Siemka ludziska. Dzięki waszym odpowiedzią chce was poinformować, że pojawią się dwa one-shoty, jeden o Tamiko&Itachi a drugi Minato&Kushina.

- Nic, nic. Dobra ty idź się przebrać w coś kobiecego, bo przecież zaraz masz swoją randkę z Minato… to znaczy z Angelem.
- Dobra.- powiedziałam i ruszyłam w stronę pokoju. Podeszłam do szafy. Wyjęłam czarną obcisłą sukienkę, sięgającą poniżej pośladków, czarne przeźroczyste rękawiczki, oraz czarne buty na niewielkim obcasie. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Uważałam na prawą dłoń. Gdy się umyłam, założyłam ubranie a włosy związałam w koka. Zeszłam na dół. Angelo miał na sobie czarną koszulę i ciemne spodnie. Trzymał róże w dłoni.
- O mój Jashinie…- powiedziała patrząc na mnie Tamiko.
- Możemy już iść dattebane?
- Oczywiście. Przepięknie wyglądasz Kushina.- powiedział jak prawdziwy chłopak. Spłonęłam rumieńcem. Podszedł do mnie i otoczył ramieniem.
- Kushina załóż to do ucha. Powiem ci gdzie jest Minato, a wy tam pójdziecie.
- Nie wiem czy powinniśmy, ale dobra.- powiedziałam niepewnie i wzięłam od niej słuchawkę.
- To chodźcie.- powiedziała i wypchnęła nas z domu. Złapał mnie za dłoń i ruszyliśmy w stronę parku. W prawej dłoni trzymałam ostrożnie róże.
- Pokaż tą rękę wasza wysokość.- powiedział a ja mu ją podałam. Zdjął rękawiczkę, odwinął bandaż i pocałował mnie w dłoń. Rana znikła.- Niedługo się tego nauczysz.
- Już trochę potrafię dattebane.
- Wiem , ale jeszcze wiele przed tobą.- powiedział a ja się zaśmiałam.
- Wiem. I to jest interesujące dattebane.- rzekłam i on też się zaśmiał. „ Są w parku, przy rzeczce. No ruszcie się!”- Idziemy do parku?
- Oczywiście.- rzekł i ruszyliśmy w dalszą drogę. Czułam na sobie spojrzenia ludzi, a zwłaszcza mężczyzn. Gdy dotarliśmy do parku ruszyliśmy w stronę rzeczki. Angelo opowiadam mi prześmieszne historie z czasów kiedy to Ame starała się zapanować nad nimi. Śmiałam się i potem sama zaczęłam mu opowiadać śmieszne historie ze swojego życia. „ Jesteście przez nich obserwowani. Angelo zrób coś!” krzyknęła Tami a Angelo pocałował mnie w szyję. Lekko się zarumieniłam, ale pocałowałam go w policzek.
- Wyglądasz przecudnie gdy się rumienisz.- powiedział na tyle głośnio by go usłyszeli.
- Dziękuje kochanie.- powiedziałam opierając się na nim. Pocałował mnie w czoło i ruszyliśmy w ich stronę. Ominęliśmy ich nie wracając na nich najmniejszej uwagi. Usiedliśmy na ławce pod drzewem wiśni.
- Daj mi tą róże.- poprosił a ja mu ją dałam. Złamał łodygę zostawiając sam kwiat z malutkim jej kawałkiem. Następnie nachylił się nade mną i wsadził mi róże we włosy.- Od razu jeszcze piękniej wyglądasz.- powiedział dotykając mojego policzka. Zaczerwieniłam się jeszcze bardziej.
- Angelo…. Wiesz , że nie lubię się rumienić dattebane…
- Twoje „ dattebane” jest takie słodkie.- spłonęłam większego buraka.
- Angelo dattebane!- krzyknęłam i schowałam twarz za grzywką , która uwolniła się z koka. Zaśmiał się, złapał mnie za podbródek i lekko zmusił abym na niego spojrzała. W moich oczach wyglądał jak Minato. Ale wiedziałam, że on nim nie jest. Schylił się nade mną i pocałował mnie w usta. Całował jak Minato. Zatopiłam się w tym pocałunku. „ Tak! Minato jest zazdrosny!! Ale ciężko to zauważyć. Papa Mihomi.” Mówiła zapewne z uśmiechem na ustach. Olałam ją i wplotłam palce w jego włosy. Jego dłoń znalazła się na moim kolanie. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz…. Wracałam do domu. Angelo wrócił do wiru. Było po 22. Gdy otworzyłam drzwi natknęłam się na Minato.
- Hej dattebane.- przywitałam się zdejmując buty.
- Kto to był?- spytał chyba z zazdrością w głosie.
- Nie twój interes. A co? Zazdrosny dattebane?- spytałam przez co się zarumienił.
- CO?! Nie! Po prostu się o ciebie martwię.
- Jestem już dużą dziewczynką dattebane. Dobranoc.- rzekłam i pocałowałam go bez skrępowania przelotnie w usta i pognałam do siebie. Następnie obudziłam się w wyśmienitym nastroju. Cała w skowronkach wstałam z łóżka i założyłam sukienkę. Zbiegłam na dół, i weszłam do kuchni. Byli już pozostali domownicy.
- Kushina co ty taka w skowronkach?- spytała Tamiko. Posłałam jej znaczący uśmiech i powiedziałam.
- Dziś po południu mam randkę z Angelo dattebane.
- Super. Ja też mam dziś randkę. A ty Minato?
- Co? Nie. Ja dziś spędzam dzień w drużyną.
- Może do was wpadnę z Itachim.- rzekła a ja wyszłam z kuchni i poszłam do siebie. Położyłam się na łóżku i po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę!- krzyknęłam i do pokoju weszła Tamiko. Szczelnie zamknęła drzwi i usiadła obok mnie.
- Nie idź dziś na tą rankę. Zrób tak, że będziesz już naszykowana i nagle przyjdzie do ciebie bukiet od niego i liścik. Tam pisze , że coś mu wypadło i musicie przełożyć spotkanie.
- Dobra. To ty dopilnujesz aby twój brat był przy tym dattebane.
- Spoko. To życzę miłego szykowania!
- Dzięki.- powiedziałam i wyszłam z pokoju. Skierowałam się do łazienki. Spędziłam w niej godzinę. Prysznic działam na mnie kojąco. Gdy już skończyłam wyszłam z niej owinięta samym ręcznikiem. Przecięłam drogę Minato i zanurkowałam posyłając mu słodki uśmiech w pokoju. Założyłam niebieską sukienkę na ramiączka, baleriny, włosy upięłam w koka i wyszłam z pokoju. Gdy minęłam Tamiko na korytarzu przekazałam jej , że to teraz. Podeszłam do drzwi i za pomocą czakry zapukałam. Otworzyłam drzwi i ujrzałam koszyk pełen czerwonych róż. I karteczkę. Przeczytałam i uśmiech jaki miałam na ustach szybko znikł.
- Nie mógł sam mi tego powiedzieć dattebane?- spytałam i zostawiłam kwiaty na dworze. Szybko pognałam do siebie. Za mną Minato. Usłyszałam pukanie i po chwili blondyn wszedł do mojego pokoju.
- Może chcesz pomóc mi przy trenowaniu uczniów?
- Jasne dattebane. Daj mi tylko chwilę.- rzekłam i wyjęłam jego koszulę i szorty. Przy nim pozbyłam się sukienki i balerin a założyłam naszykowane ubrania. Włosy rozpuściłam.- To możemy już iść.
- Dobrze. To zapraszam.

Mam nadzieje, że się podoba a teraz pytanka :D
1. Podobało się?
2. Przez ile rozdziałów mam ciągnąć tą zazdrość Minato?
3. Jak i kiedy Minato ma się dowiedzieć o zdradzie Mihomi?
4. Jak ma zostać zakończony związek Kushiny z Angelo?

czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział dwudziesty czwarty

Mam nadzieje, że wam się spodoba. W końcu pojawia się rywal dla Minato o serce Kushiny!

- Nie twój interes dattebane.- powiedziałam pokazując jej język.- A ty ile razy się całowałaś z Itachim dattebane?- gdy to powiedziałam ona i Itachi spłonęli rumieńcami a Minato wytrzeszczył oczy.- Tylko mi nie mów Minato, że teraz się o tym dowiedziałeś dattebane?- nic mi nie powiedział- To twoja siostra a ty nic nie zauważyłeś? Shimatta…- westchnęłam podnosząc się z ziemi.
- Tamiko gdzie są rzeczy Mihomi?- spytał się Minato patrząc na siostrę.
- Zabrała.
- Gdzie?
- Do swojego domu. Hokage znalazł dla niej mieszkanie.
- A czy dla mnie udało się znaleźć mieszkanie dattebane?- spytałam z lekką nadzieją.
- Nie.
- Trudno. Jeszcze poczekam dattebane. A ty Minato zamknij buzie bo ci mucha do ust wpadnie dattebane.
- To ja już będę szedł do domu. Pa chochlik. Do widzenia Kushina-sama, Minato-sama.- powiedział i ruszył w stronę wioski. Mieliśmy iść za jego przykładem, ale zatrzymała nas Tamiko.
- Czekajcie. Chce wam coś powiedzieć o Mihomi.
- Co takiego siostrzyczko?- spytał patrząc na dziewczynkę. Wzięła głęboki wdech.
- Ona cię zdradza Minato!!- powiedziała na jednym wydechu. Ciało blondyna zesztywniało.
- Nie wierze ci Tamiko. Ona by mi tego nie zrobiła.
- Ale to prawda!!
- Tamiko przestań kłamać.
- Ale ja mówię prawdę Minato!!!
- Dość!!- krzyknął. Tamiko przeszedł dreszcz po plecach.- Wiem, że za nią nie przepadasz, ale to jeszcze nie powód aby ją oskarżać.
- Ale….
- Żadnego „ ale” Tamiko. Nie chce już z tobą rozmawiać na jej temat.- rzekł poważnym głosem nie znoszącym sprzeciwu. Gdy Tamiko już nic nie powiedziała, ten ruszył w stronę wioski. Spojrzała na mnie.
- A czy ty mi wierzysz?
- Wiesz… ja…- „ Ona mówi prawdę wasza wysokość” powiedział jeden z moich nauczycieli.- Ja ci wierze Tamiko. Chodź do domu dattebane.
- Dobra.- powiedziała podnosząc się z trawy. Ruszyłyśmy. Gdy dotarłyśmy do wioski powiedziała, że musi coś jeszcze załatwić i od razu wróci do domu. Zgodziłam się i szłam w stronę domu sama. Nagle drogę zastąpił mi ten debil Christian.
- Czego?!- spytałam wkurzona.
- No weź skarbie. Ja tu czekam na ciebie a ty mi takie powitanie sprawiasz. Moje serce przez to boli.
- To niech cię boli. I nie mów do mnie skarbie dattebane!
- To słoneczko?
- Nie! W ogóle się do mnie nie odzywaj. Nie zbliżaj, nie patrz ani nie dotykaj dattebane. A nawet o mnie nie myśl! A teraz przesuń się dattebane.- powiedziałam i chciałam go ominąć, ale złapał mnie w talii. Nie wytrzymałam i go walnęłam pięścią w głowę tak , że wbił się w ziemie. Nie patrząc na gapiów ruszyłam w dalszą drogę. Gdy dotarłam do domu słyszałam śmiech Mihomi. Ruszyłam do kuchni nagle ktoś trzasnął drzwiami a do kuchni wbiegła z uśmiechem Tamiko.
- Coś ty do cholery zrobiła z włosami dattebane!?- krzyknęłam podbiegając do niej. Na jej końcówkach widniało niebieskie pasemka!
- Nic. Ale powiedz super mi w nich?
- No tak. Ale to nie zmienia faktu, że zrobiłaś to bez zgody swojego brata dattebane.
- Tak wiem, ale ten idiota by się najpierw spytał swojej dziewczyny zanim by mi odpowiedział. Poza tym mama też miała.
- Ja nie mogę nic ci zrobić oprócz kazania  dattebane. Ślicznie ci w nich.- powiedziałam z uśmiechem.
- Dzięki Kushina. a gdybyś była tak załóżmy, dziewczyną Minato i gdyby się ciebie spytał czybym mogła mieć pasemka co byś powiedziała.- spytała a poszłam do blatu zacząć robić obiad.
- Powiedziałabym , że nie powinien ci tego zabraniać. Każdy ma prawo do podejmowania decyzji. A każdy błąd uczy nas czegoś. Więc ja bym się zgodziła na te pasemka dattebane.
- A ja nie.- powiedział Minato wraz z Mihomi. Podskoczyłam do góry z nożem do mięsa, który wbił mi się w dłoń.
- Kuso!!!!!!!!!!- krzyknęłam i szybko wyciągnęłam nóż z dłoni. Wsadziłam dłoń pod kran.- Możecie człowieka gotującego nie straszyć do cholery?!
- Nie bluźnij.- powiedziała Mihomi. Zakręciłam kran i spojrzałam na dłoń. Nóż przebił ją na wylot! Super. Po prostu kurwa super dattebane! Jeszcze nie umiem się leczyć ich czakrą, a lis mi tego w ciągu kilku sekund nie zagoi.
- Tamiko możesz przynieś mi bandaż dattebane?
- Nie teraz Kushina. Akurat z nią Minato rozmawia.- rzekła Mihomi. Dobra! Nie będę się już odzywać. Umyłam nóż i ruszyłam w stronę drzwi. Minato i Tamiko przestali rozmawiać i na mnie spojrzeli. Krzyknęli i Minato szybko się przy mnie znalazł. Wziął mnie na ręce na co ja pisnęłam zaskoczona i już byliśmy w łazience. Posadził mnie na pralce i zaczął szukać bandaża. Gdy go znalazł podszedł do mnie i ostrożnie owinął mi prawą dłoń. Gdy skończył pocałował mnie w nią i ściągnął z pralki. Postawił mnie na ziemi i już chciał iść na dół, lecz złapałam go lewą dłonią za nadgarstek. Odwrócił się do mnie.
- Nie rób jej awantury dattebane. Ona przechodzi okres buntu nastolatek. Teraz będzie próbowała znaleźć swój styl. Nic na to nie poradzisz. Każda dziewczyna to przechodzi. A bunt to każdy nastolatek dattebane. Tak więc proszę nie gniewaj się na nią. Proszę…- powiedziałam przybliżając się do niego. Zatrzepotałam rzęsami.
- No dobra. Nie zrobię jej. Ale pomożesz mi nad nią zapanować, w tym okresie. Zgoda?
- Zgoda dattebane.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.- W takim razie pomożesz mi dziś przy obiedzie, skoro to przez ciebie mam nieczynną do jutra rękę dattebane.
- Jasne. To chodź.- powiedział i przepuścił mnie w drzwiach. Zeszliśmy na dół a potem do kuchni. Była tam grobowa cisza. Dziewczyny spojrzały na Minato.- Tamiko…. Do twarzy ci z tymi pasemkami.- rzekł uśmiechając się do siostry. Ta z uśmiechem przytuliła się do niego.
- To ja już będę szła Minato.
- Dobrze. To do zobaczenia później Mihomi.- powiedział posyłając jej pełen miłości uśmiech.
- Żegnam.
- Na razie dattebane.- rzekłam uśmiechając się do niej.
- Pa.- powiedziała i zniknęła. Tamiko poszła do salonu a my zaczęliśmy robić obiad. Ja tylko mówiłam, pilnowałam go i sprawdzałam smak. A on robił tę ważniejszą część. Oczywiście nie odbyło się bez ubrudzenia siebie nawzajem jedzeniem, lub nie powygłupianiem się. Ale po jakiś dwóch  godzinach skończyliśmy robienie obiadu. Gdy pizza była w piekarniku poszliśmy się umyć. Minato musiał mi pomóc. Weszliśmy najpierw do jego pokoju, wziął czystą koszule , a potem weszliśmy do mnie. Też wzięłam czystą koszulę i szorty. Koszula była kiedyś jego. Weszliśmy i Minato najpierw zajął się mną. Umył mi twarz i przebrał. Oczywiście spłonęłam buraka, gdy ściągał mi spodenki.
- Chyba spodobała ci się moja koszula?
- Tak. Mówiłam ci, że już ci jej nie oddam dattebane.
- Do twarzy ci w niej.
- Dzi… dzięki…- wyjąkałam i poczekałam, aż sam się nie doprowadzi do porządku. Gdy już byliśmy czyści włączyliśmy pralkę i zeszliśmy na dół zobaczyć jak tam nasza pizza. Zostało jeszcze dwie minuty, do wyjęcia. Chciałam wyjąć talerze, lecz Minato mnie wyprzedził. Wszystko naszykował a mi kazał usiąść. Przekręciłam oczami, ale usiadłam, lecz po chwili wstałam aby wyłączyć pizze. Byłam przed nim. Wyłączyłam i otworzyłam piekarnik. Razem wyjęliśmy pizze i położyliśmy na stole. Wzięłam nóż i już chciałam zacząć kroić, lecz zatrzymała mnie dłoń chłopaka. Chciał zabrać mi nóż, ale mu na to nie pozwoliłam. Tak więc położył swoją dłoń na mojej i razem pokroiliśmy pizze. Nagle coś nam błysnęło. Okazało się to aparatem a zdjęcie zrobiła nam Tamiko.
- No co? Słodko wyglądacie razem. Kto robił?
- Twój brat dattebane.
- To ja nie jem.
- A ja zjem dattebane.- powiedziałam posyłając chłopakowi uśmiech. Odwzajemnił go i mi nałożył. Nalałam na ciasto sos własnej roboty i ugryzłam. To było przepyszne!- Minato to jest przepyszne dattebane!
- Miałem świetną nauczycielkę.- stwierdził z uśmiechem i sobie nałożył. Tamiko poszła za jego przykładem i powtórzyła moje słowa. Widziałam dumę na jego twarzy. Gdy zjedliśmy Tamiko powiedziała, że pozmywa. Poszłam do salonu a Minato wyszedł z domu. Gdy Tamiko weszła do pomieszczenia usiadła obok mnie.
- Powiedz mi dlaczego uważasz , że moja siostra go zdradza dattebane? Ja ci wierze, ale chce wiedzieć.
- Dzień po waszym wyruszeniem, Mihomi gdzieś poszła. Miałam przeczucie, że nie idzie tam gdzie mi i Jirayi powiedziała. Więc postanowiłam ją śledzić. Jiraya poszedł ze mną. Dotarliśmy do małego leśnego domku i spotkaliśmy tam Hanę. Ona też kogoś śledziła. Jak się potem okazało Mihomi spotkała się z Christianem. Obydwoje chcą tobie i mojemu bratu zrobić przykrość. Mihomi chce się z nim przespać a po tym jak to zrobią to powie mu, że go zdradzała z Christianem. A on chce ciebie wykorzystać. A potem…. Oni… zrobili to co Jiraya opisuje…
- CO?! Trzeba o tym powiedzieć twojemu bratu!- rzekłam podnosząc się z kanapy.
- Nie możemy! On jest z nią!
- W takim razie co mamy zrobić dattebane?
- Mam pomysł, ale najpierw muszę coś wiedzieć. Kushina czy podoba ci się mój brat?
- Tak i to cholernie, ale jeśli chcesz abym go odbiła siostrze to na to nie licz. Ja nie potrafię odbijać cudzych facetów dattebane!
- No to nie mam pomysłu.- nagle coś zaświtało mi w głowie.
- A ja mam dattebane. Wiesz jestem królową bestii a one mogą przyjmować ludzką postać….
- Jesteś królową bestii?!- spytała zaskoczona.
- Tak. Zostałam nią jak byłam przez te dwa miesiące w śpiące dattebane, ale mniejsza z tym. Mogę poprosić jedną z bestii, aby nam pomogła. Co ty na to?
- Bo ja na to jak na lato! Dawaj. Ale potem masz mi wszystko opowiedzieć o tym jak zostałaś królową.
- Jasne. To chwila.- zamknęłam oczy i przywołałam do siebie jedną z bestii.- Tamiko to jest Angelo.
- Wasza wysokość. W czym mogę ci pomóc?
- Mam do ciebie prośbę. Chcemy uratować Minato przed moją siostrą. I czy mógłbyś udawać mojego chłopaka dattebane? Tak wiem nie można wykorzystywać innych, ale…
- Wasza wysokość. To będzie dla mnie zaszczyt.
- Bardzo ci dziękuje Angelo.
- Jesteś podobny do mojego brata. Ale masz czarne włosy z blond pasemkom.
- Taką postać wybrała dla mnie moja królowa.
- Spoko.
- No co dattebane?- spytałam widząc jej złośliwy uśmieszek.
- Nic, nic. Dobra ty idź się przebrać w coś kobiecego, bo przecież zaraz masz swoją randkę z Minato… to znaczy z Angelem.

Pytanka dattebane:
1. Podobało się?
2. Czy Minato będzie zazdrosny?
3. Czy Mihomi będzie chciała poderwać Angela a zostawi Minato w spokoju?
4. Czy Tamiko spodoba się Itachiemu w pasemkach?
5. I czy chcecie aby powstał napisanyone-shot z Tamiko i Itachim?

A teraz focie:



Obserwatorzy